Jacek Czachor, Marek Dabrowski, Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin, Grzegorz Baran i Rafał Marton, Albert Gryszczuk i Jarek Kazberuk oraz Robert Górecki i Ernest Górecki zaliczyli już czasochłonne i skomplikowane procedury administracyjne, a ich motocykle i samochody przeszły z kolei regulaminowe badania techniczne. W sobotę dwa polskie zespoły rozpoczyna rywalizację w najtrudniejszym rajdzie świata, którego trasa po ostatnich korektach liczy 7915 kilometrów.

- Przede wszystkim chcę być na mecie, a jak już na niej będę to pojawi się również wynik – powiedział Jacek Czachor, kapitan Orlen Team. Ostatnio byłem cztery razy w pierwszej piętnastce, teraz także będę walczył o jak najwyższą lokatę. Mam tutaj blisko 250 rywali, a więc będzie się z kim ścigać. Dakar ma jak zwykle swoich faworytów, ale zawsze pojawiają się także nowi, mocni motocykliści. Jestem doświadczonym zawodnikiem i wiem, że trzeba pojechać mądrze i przestrzegać reguł, które wyznacza Dakar.

- Dakar jest jedną wielką zagadką i o niespodzianki jest w nim nie trudno – dodał Marek Dabrowski. Ja będę się po prostu starał jechać jak najlepiej, na miarę moich możliwości. Dla mnie najważniejsze to zachować wystarczająco dużo sił na ostatnie etapy. Kiedyś to ja starałem się „robić” jak najlepsze wyniki w naszym dwuosobowym zespole motocyklistów Orlen Team, a teraz to Jacek będzie tym „robiącym” wynik, a moim zadaniem będzie mu pomóc. Po kontuzji nie ma śladu, motocyklowo i fizycznie jestem przygotowany, a jedyny problem jest związany z brakiem w tym roku startów w mistrzostwach świata. Muszę jednak jeździć i jak najwięcej startować, a Dakar będzie bardzo dobrym sprawdzianem i przetarciem po przerwie. Nie będę ukrywał, że dla mnie lepiej iż trasa została nieco skrócona. Wyjątkowy twardziel jakim jest Jacek wolałby z kolei, aby było inaczej.

Dla Jacka Czachora będzie to już ósmy start w Dakarze. Kapitan Orlen Team zawsze był na mecie wyczerpującego klasyka. Marek Dąbrowski pojedzie w Dakarze po raz siódmy. Do niego także należy najlepszy rezultat w historii polskich startów w tym rajdzie. Do poprawienia jest dziewiąte miejsce wywalczone przez Dąbrowskiego w 2003 roku. Dla Krzysztofa Hołowczyca będzie to dopiero trzeci start w pustynnym maratonie.

- Mając na myśli styl jazdy chciałbym osiągnąć taki poziom, aby jechać na tyle wolno, aby było.....szybko – powiedział Krzysztof Hołowczyc. Brzmi to pozornie nielogicznie, ale taki jest właśnie styl na Dakar. Jechać wolniej, ale notować dobre czasy. Nie wolno również przekraczać możliwości samochodu. A wynik „znajdzie się sam” , jeżeli nie będzie problemów technicznych, czy też dużych błędów natury nawigacyjnej. Już na pierwszym odcinku specjalnym w Portugalii mamy mieć dużo piachu i nie będzie to bynajmniej próba typu WRC. Dla mnie głównym celem na tych dwóch próbach jest poprawienie mojej pozycji startowej. W Maroku będzie się już kurzyło, a to rodzi kłopoty z wyprzedzaniem. Tam dobrze jest jechać już za jakimś szybkim zawodnikiem i mieć możliwość walki z czasem, a nie z kurzem poprzednika. W Dakarze nie ma takich odcinków specjalnych, których nie lubię. Na wydmach nie powinno być źle, a najlepiej będę się czuł w końcówce rajdu, na wąskich, bardziej rajdowych próbach, wokół których pojawiają się już nawet drzewa. Jeżeli uda mi się wjechać do pierwszej dziesiątki to będę bardzo szczęśliwy.

- Dzień przed odbiorem testowaliśmy naszego Unimoga na plaży koło Lizbony, dzięki temu m.in. właściwie ustawiliśmy korektor siły hamowania - mówił Grzegorz Baran. W tym roku jedziemy z lżejszym kontenerem, wykonanym z włókien węglowych i po prostu zmieniło się obciążenie tylnej osi. Podczas odcinka testowego wyszła też na jaw w sumie drobna, ale ciekawa sprawa, tzn. zbyt długie chlapacze. Skróciliśmy je i teraz wytrzymają do końca zawodów. Od strony technicznej wszystko jest zapięte na ostatni guzik, ale Dakar to najtrudniejszy rajd świata i po drodze należy się spodziewać wielu niespodzianek.

- Dzisiejsza wpadka z GPSem to właściwie scenka humorystyczna, skończyło się na dynamicznym spoglądaniu na zegarek: mieliśmy 45 minut na podłączenie przyrządów nawigacyjnych - wyjaśniał Rafał Marton. Sobotni odcinek specjalny w Portugalii po prostu chcemy przejechać, w Maroku też nie zamierzamy zaciekle atakować. Rajd tak naprawdę zaczyna się w Mauretanii i musimy tam dotrzeć sprawną technicznie ciężarówką. Sami wieziemy dla siebie 1000 kg części zamiennych i wyposażenia, nie mamy serwisu zewnętrznego. Naszym celem jest przede wszystkim finisz w Senegalu. Przy sprzyjającym szczęściu możemy ukończyć te zawody w pierwszej dziesiątce.

Trasa Dakaru 2007 została w ostatnich tygodniach dwukrotnie zmieniona. Składa się z 15 etapów i czternastu odcinków specjalnych. Ze względów bezpieczeństwa rajdowa karawana nie zawita do położonego w Mali miasta Timbuktu. Na trasie jedenastego etapu zawodnicy nie będą mieli odcinka specjalnego, a tylko „dojazdówkę”. Podczas ostatniego etapu, nad Lac Rose przeprowadzona zostanie krótka próba sportowa zaliczana do końcowej klasyfikacji.

Długość trasy Dakaru 2007 wynosi ostatecznie 7915 km, oesów 4309 km, a „dojazdówek”, które w Afryce też nie należą do najłatwiejszych – 3606 km. Po rozegraniu 7 etapów uczestnicy rajdu będą mieli dzień odpoczynku w Atarze, w Mauretanii.

Najdłuższy etap: Tan Tan - Zuwirat > 817 kmNajkrótszy etap: Dakar - Dakar > 93 kmNajdłuższy odcinek specjalny: Atar - Tichit > 589 kmNajkrótszy odcinek specjalny: Dakar (Lac Rose) > 16 km