Auto Świat Wiadomości Aktualności Dał wybór pracownikom: wypasiony "chińczyk" czy "gołe" auto z Europy? A ty jak byś wybrał?

Dał wybór pracownikom: wypasiony "chińczyk" czy "gołe" auto z Europy? A ty jak byś wybrał?

Na europejskim rynku robi się coraz ciekawiej. Po latach wzrostów cen, nagle, za sprawą marek z Chin pojawiła się prawdziwa konkurencja, a wraz z nią, atrakcyjnie wyglądające oferty. Za zbliżoną cenę można dziś kupić skromnie wyposażone auto znanej marki albo "chińczyka na wypasie". Co wybrać? Jakie argumenty przemawiają za jednym bądź drugim rozwiązaniem? Przed takimi dylematami stają nie tylko prywatni nabywcy, ale też przedsiębiorcy.

Auta z Chin wzbudzają coraz większe zainteresowanie
Auta z Chin wzbudzają coraz większe zainteresowanieŻródło: Auto Świat / Piotr Szypulski
  • Chińskie marki samochodowe coraz mocniej wchodzą na europejski rynek, oferując atrakcyjnie wyposażone pojazdy w konkurencyjnych cenach
  • Nieufność wobec chińskich aut pozostaje duża, ale zainteresowanie wśród klientów rośnie, co widać m.in. w salonach i na targach motoryzacyjnych
  • Niektóre modele sprowadzane są w ograniczonych seriach, by przetestować ich popularność, zanim zostaną dostosowane do unijnych wymogów. Wiele marek i modeli może zniknąć równie szybko, jak się pojawiły

– "Wkrótce będę wymieniał auta służbowe w mojej firmie. Zadałem pytanie pracownikom, którzy ich używają: chcecie jeździć takimi samymi autami jak dotychczas (czyli skromnymi wersjami aut europejskiej marki z segmentu budżetowego – dopisek redakcji), czy tym razem może wolicie jeździć "chińczykami", ale za to z pełnym wypasem. Wynik: 10:0 dla Chin." – opowiada pan Marcin, warszawski przedsiębiorca, który z coraz większym zainteresowaniem analizuje, co mają do zaoferowania nowe na polskim rynku marki. Sam jeździ autami europejskich marek premium, ale to kwestia prestiżu. Chociaż na widok elektrycznego SUV-a Hongqi, w którego projektowanie zaangażowany był były designer Rolls Royce'a, zaczyna się chyba sam zastanawiać nad ewentualną zmianą – "Za...sty jest. I kosztuje tylko 400 tysięcy złotych?".

Pracownicy pana Marcina też nie są bezwarunkowymi fanami aut z Chin, bo prywatnie przyznają się do tego, że raczej wolą trzymać w swoich garażach "coś fajnego", dla przyjemności, ale nie mają nic przeciwko temu, żeby do pracy używać tańszych aut nowych marek, skoro za taką samą cenę oferują one więcej.

Przeczytaj także: Z czego żyje Tesla, gdy nie zarabia na samochodach? To jest absurd, kompletny absurd. Nie żartujemy

Czy firmy przesiądą się na auta z Chin?

Z jednej strony nieufność wobec aut z Chin jest wciąż duża, ale z drugiej – coraz więcej ludzi się nimi poważnie interesuje. Jako dziennikarz motoryzacyjny mam okazję takimi autami jeździć i sam regularnie tego doświadczam. Na parkingach, podczas tankowania, przed sklepem – bardzo często, kiedy wysiadam z chińskiego auta, ktoś podchodzi, przygląda się autu i zaczyna rozmowę. "Warte to coś? Jak się tym jeździ? Ile to kosztuje?" – to pytania, które słyszę regularnie. W salonach, które oferują auta chińskich marek, ruch jest spory, a na niedawnych targach Poznań Motor Show widać było gołym okiem, że to właśnie nowe marki cieszą się największym zainteresowaniem. Oczywiście, większość oglądających robi to na razie wyłącznie z ciekawości, ale ceny – choć nie tak niskie, jak sądzą niektórzy, wydają się kuszące.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Czy to oznacza, że wkrótce firmy i floty, dla których przecież kryteria ekonomiczne są zwykle decydujące, masowo zaczną się przesiadać na auta z Chin? To nie takie proste.

Przede wszystkim, choć wiele chińskich aut jest do siebie zadziwiająco wręcz podobnych, to mimo wszystko marka marce nierówna. Możemy już (lub będziemy mogli wkrótce) kupić w Polsce auta marek m.in. MG, BYD, BAIC, OMODA, JAECOO, Maxus, Forthing, Hongqui, Dongfeng, Voyah, Leapmotor, DFSK, JAC, Foton, Bestune, Skywell, Chery, Xpeng i zapewne jeszcze co najmniej kilku innych – listę można w zasadzie z tygodnia na tydzień aktualizować. Większość z oferowanych przez te marki aut prezentuje się bardzo nowocześnie i ciekawie, a kiedy zaczniemy zgłębiać ich pochodzenie, często okazuje się, że za nieznanymi w Europie markami kryją się wielkie koncerny, wytwarzające setki tysięcy, a czasem wręcz miliony aut rocznie. To nie są "firmy-krzaki"! Tyle że wcale nie wiadomo, ile z tych marek na dłużej zagości na europejskim rynku, który – jak na standardy azjatyckich koncernów, jest dosyć ciasny. To widać też po tym, w jakiej formie auta te do nas trafiają. Niektóre sprowadzane są niejako na próbę. Importerzy korzystają z luk w europejskich przepisach, dzięki którym da się sprowadzać niewielkie serie pojazdów, które nie spełniają niektórych z europejskich wymogów dotyczących m.in. wyposażenia obowiązkowego. Prawdopodobnie plan jest taki, że jeśli dany model "się przyjmie", to firma zainwestuje i kolejne jego wersje będą już w pełni dostosowane do unijnych wymagań. A jeśli nie? To marka zniknie z Europy, bez ponoszenia zbędnych kosztów.

Nawet na chińskim rynku trwa zacięta walka konkurencyjna, którą nie wszystkie tamtejsze firmy przetrwają – tylko w latach 2020-2024 w Chinach działalność zamknęło co najmniej kilkadziesiąt firm produkujących lub chcących produkować samochody. Istniejący producenci mają niskie marże, a eksperci szacują, że moce przerobowe chińskich fabryk produkujących samochody są wykorzystane zaledwie w ok. 60 proc., co też jest jednym z powodów obecnej ofensywy azjatyckich firm na rynku europejskim – bez znalezienia zbytu mogą nie utrzymać się na rynku.

Auta dla firm: liczy się wiarygodność i dostępność serwisu

Wśród chińskich marek są oczywiście i takie, które najwyraźniej mają zamiar zostać z nami na dłużej. Nie tylko inwestują w rozwój sieci dilerskiej i serwisowej, ale też zadbały o to, żeby modele miały europejską homologację i były zgodne z tutejszymi wymogami, zostały przebadane pod kątem bezpieczeństwa przez EuroNCAP – to już o czymś świadczy.

Za to los tych klientów, którzy dziś skuszą się na zakup auta jednej z nowych marek, które tak szybko znikną z rynku, jak się na nim pojawiły, jest nie do pozazdroszczenia. Takie auta z dnia na dzień staną się niemal niesprzedawalne, a jeśli nawet ktoś będzie chciał w takim przypadku korzystać z nich dłużej, to też może się to nie udać, bo nie będzie części, żeby utrzymać je na chodzie, albo choćby naprawić w razie kolizji. Niech was nie zwiodą długoletnie gwarancje – jeśli firma zniknie z rynku, będą warte tyle, ile papier, na którym je wydrukowano.

Warto wiedzieć, że przypadku zakupu aut przez firmy, wcale nie decyduje niska cena zakupu – tu sprawa jest bardziej skomplikowana. Przede wszystkim liczy się wartość rezydualna, bo auta w firmach używane są zwykle najwyżej kilka lat, a koszt ich finansowania zależy przede wszystkim od tego, ile będą warte przy odsprzedaży. To właśnie m.in. z powodu trudnej do przewidzenia i niestabilnej wartości rezydualnej wiele firm postanowiło zrezygnować np. z aut marki Tesla – przez agresywną politykę cenową i regularne promocje, trudno znaleźć nabywców na młode auta używane, skoro niewiele drożej da się czasem w promocji kupić "nówkę".

Druga ważna kwestia to dostępność serwisu i części. Auto, które stoi w warsztacie, nie zarabia, a i tak generuje koszty. Dla firmy to, że np. da się do jakiegoś modelu zamówić tanie części z Alieexpressu, nie jest żadnym rozwiązaniem. Czas to pieniądz. Z tego samego powodu ważne są niezawodność, ale też np. oferowane warunki assistance i gwarancji.

Jaki z tego wniosek? Z wielu badań wynika, że lojalność klientów wobec tradycyjnych marek spada, szczególnie jeśli mogą liczyć na atrakcyjną ofertę od mniej znanej konkurencji. W przypadku wyboru aut z Chin ryzyko wciąż jest duże, ale chętnych na przecieranie szlaków jest coraz więcej. Tyle że firmy europejskie już dostrzegły problem i znacznie elastyczniej niż dotychczas podchodzą np. do cen z cenników. Przed podjęciem decyzji o wyborze konkretnego auta dziś bardziej niż kiedykolwiek warto przyłożyć się do porównania ofert. Nie wystarczy przewertować cenniki, czy prześledzić historię i powiązania nowych marek. Warto też porozmawiać z handlowcami w salonach – może się zdarzyć, że różnice w rzeczywistych cenach między modelami z Chin a autami od producentów, których znamy od lat, są mniejsze, niż mogłoby się wydawać.

Autor Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
Powiązane tematy:EuropaMarkachińskie marki
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków