SLS, czyli sportowy, luksusowy sedan (sport luxury sedan). De Tomaso wygląda jak BMW serii 5 GT i będzie jego rynkowym rywalem. Szkoda jednak, że nadwozie jest mdłe, nudne i niczym szczególnym się nie wyróżnia. Już nawet Hyundai mógłby pokazać coś ciekawszego. Brak tu włoskiej pasji, nie ma śladu włoskiego designu, czegoś, co przekonałoby klientów, że chcą właśnie ten model.Nie wiem, czy przekona ich paleta silników składająca się z benzynowego V8 542 KM i V6 296 KM oraz wysokoprężnego V6 247 KM. Może ich jednak przekonać elitarność – roczna produkcja De Tomaso SLS ma nie przekroczyć 3000 sztuk. A czym jest De Tomaso? To włoska marka, która postała w 1959 roku. Przez kilkanaście lat (1973 – 1993) była właścicielem Maserati, pomogła także w projektowaniu Chryslera TC (wspólny projekt Chryslera i Maserati). De Tomaso słynie z samochodów sportowych o wybitnie fajnych nazwach – Pantera, Vallelunga, Mangusta czy Guara. Panterą jeździł na przykład Elvis Presley. W przeszłości De Tomaso oferowało także luksusowe limuzyny i coupe, również o seksownych nazwach – Deauville i Longchamp. Tych modeli powstało jednak bardzo niewiele (pierwszego 224 sztuki, a drugiego 409), dlatego dziwi mnie, że De Tomaso zaczyna swój comeback od mieszanki sedana, hatchbacka, terenówki i coupe.
De Tomaso SLS – powrót legendy
De Tomaso to niewielka włoska firma, która siedem lat temu zbankrutowała. Teraz odzyskała finansową formę i na salonie w Genewie pokaże model SLS.