Na początku lipca niemiecki Bundestag zdecydował o zaostrzeniu kar za fotografowanie lub filmowanie śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. Dotychczas niemieckie przepisy chroniły wyłącznie prywatność tych, którzy przeżyli takie wypadki. Co ciekawe, ta sama nowelizacja wprowadza także karę za tzw. upskirting, czyli zaglądanie kobietom pod spódnicę lub w dekolt i potajemne ich fotografowanie.

Niemieccy parlamentarzyści zdecydowali, że za oba czyny będzie grozić teraz nawet do 2 lat pozbawienia wolności.

„Zaglądanie kobietom pod spódnicę lub w dekolt i potajemne ich fotografowanie albo filmowanie stanowi jaskrawe naruszenie ich prywatności. Także robienie i publikowanie zdjęć ofiar śmiertelnych wypadków należy potraktować jako naruszenie ich godności osobistej” – oświadczyła niemiecka minister sprawiedliwości, Christine Lambrecht „Naszym obowiązkiem jest zaoszczędzenie krewnym ofiar dodatkowych cierpień w postaci narażania ich na konfrontację z opublikowanymi gdzieś zdjęciami zmarłych rodziców albo dzieci" - podkreśliła także w swoim wystąpieniu Lambrecht.

Czy Polska pójdzie śladem Niemiec?

Wprowadzone w Niemczech przepisy miały tylko zaostrzyć i doprecyzować już istniejące uregulowania, bowiem już od pewnego czasu zabronione jest tam zatrzymywania się na drodze i robienie zdjęć oraz filmów ofiarom wypadków.

Niestety, polskie prawo nie reguluje takich kwestii w ogóle. Szkoda, bo kolizja czy wypadek zawsze kończy się u nas potężnym zatorem w obu kierunkach jazdy, i to często nie przez utrudnienia na drodze, ale przez wścibskich obserwatorów, którzy muszą koniecznie zobaczyć co się stało, więc zatrzymują się w miejscu wypadku i wyciągają swoje smartfony.

W tym momencie ciekawskim co najwyżej grozi kara za utrudnianie ruchu, ale i ta rzadko kiedy jest ona egzekwowana w takich okolicznościach.