Logo
WiadomościAktualnościDziś na wojnie pickup jest bezpieczniejszy od czołgu. Wszystko przez drony

Dziś na wojnie pickup jest bezpieczniejszy od czołgu. Wszystko przez drony

Współczesna wojna, która trwa właśnie tuż za naszą wschodnią granicą, wygląda zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażamy, a przede wszystkim różni się też od tego, co przez lata przewidywali stratedzy czy konstruktorzy wojskowego wyposażenia. Sprzęt cywilny okazuje się czasem bardziej użyteczny od wojskowego. Drony zmieniły wszystko.

Pickupy bezpieczniejsze od czołgów. Tak drony zmieniły wojnę w Ukrainie
archiwum Marcina Mizgalskiego
Pickupy bezpieczniejsze od czołgów. Tak drony zmieniły wojnę w Ukrainie
  • Współczesna wojna w Ukrainie zmienia tradycyjne podejście do sprzętu i taktyki
  • Drony odgrywają kluczową rolę, bo tani dron może zniszczyć czołg za miliony
  • Ciężki sprzęt wojskowy, jak czołgi i transportery, staje się mniej użyteczny na froncie. Jego "przeżywalność" liczy się często w minutach
  • Wolontariusze z Polski dostarczają ukraińskim żołnierzom lekkie pojazdy terenowe, które bywają bardziej użyteczne od ciężkiego sprzętu. Porozmawialiśmy z jednym z nich

— Jeszcze w ubiegłym roku, kiedy jeździłem do Ukrainy, na drogach mijałem mnóstwo czołgów, transporterów, wozów bojowych piechoty, jadących na lawetach w obszarze frontu. Teraz taki widok to rzadkość, ale wcale nie dlatego, że brakuje takiego sprzętu. Ten sprzęt stracił na froncie rację bytu — mówi Marcin Mizgalski, który wojnę w Ukrainie widział z bliska na własne oczy. Organizował wiele zbiórek, które wspierały wysiłki ukraińskich żołnierzy.

W pobliżu frontu czołgi i pojazdy opancerzone to coraz rzadszy widok. Obie strony nauczyły się skutecznie je niszczyć. Widać to dokładnie po publikowanych statystykach strat – od tygodni straty ciężkiego sprzętu są znacznie niższe niż w początkowej fazie wojny.
W pobliżu frontu czołgi i pojazdy opancerzone to coraz rzadszy widok. Obie strony nauczyły się skutecznie je niszczyć. Widać to dokładnie po publikowanych statystykach strat – od tygodni straty ciężkiego sprzętu są znacznie niższe niż w początkowej fazie wojny.Żródło: archiwum Marcina Mizgalskiego

Dziś Mizgalski regularnie podróżuje na Wschód podstarzałymi terenówkami i pickupami, z silnikami Diesla, a czasem i benzynowymi V8, czyli takimi autami, z jakimi niedawno walczył (Mizgalski jest też propagatorem aut elektrycznych). Sytuacja jest jednak wyjątkowa.

Wojna jest 500 km od nas. To tyle, ile z Warszawy do Koszalina

Autor Piotr Szypulski
Piotr Szypulski
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji