- Wiele spośród urzędowych pytań na prawo jazdy dotyczy kwestii technicznych, które są już mało aktualne
- Kandydat na kierowcę musi wiedzieć, gdzie w samochodzie egzaminacyjnym znajdują się wlewy płynów eksploatacyjnych – w tym płynu hamulcowego czy chłodniczego. To dziś mało praktyczna wiedza, chyba że ktoś jest mechanikiem
- Wśród pytań w rządowej bazie są typowe "zapchajdziury", które wymagają zgadywania poprawnej odpowiedzi
- Postawa egzaminatorów w wielu ośrodkach egzaminacyjnych nie pomaga młodym, zestresowanym kandydatom na kierowców
- Nikt tego nie robi. No, chyba że na egzaminie na prawo jazdy
- Pytania na prawo jazdy z ubiegłego stulecia. Ktoś to w ogóle przeglądał ostatnio?
- Egzamin na prawo jazdy to egzamin z logiki czy z sensownej wiedzy? I czy nie przydałby przegląd bazy pytań?
- Technika jazdy na egzaminie na prawo jazdy. Kto mi powie, co mam na myśli?
- Czego nie ma w pytaniach na prawo jazdy?
- Co zrobić, aby córka zdała egzamin na prawo jazdy?
Moja córka oblała już pięć razy – poskarżył się znajomy z Krakowa. Za ostatnim razem nie wyjechała do miasta, ponieważ niedokładnie wskazała poziom płynu hamulcowego. Tak przynajmniej stwierdził egzaminator.
Nikt tego nie robi. No, chyba że na egzaminie na prawo jazdy
Ostatni raz zdarzało mi się sprawdzać poziom płynu hamulcowego, gdy jeździłem 30-letnim youngtimerem. Oczywiście, nie robiłem tego codziennie, tylko co jakiś czas – w ramach kontroli i konserwacji całego samochodu. Odkąd nie mam auta z początku lat 90. ubiegłego wieku, nie zaglądam już do zbiorniczka z płynem hamulcowym. Wyobrażam sobie nawet, że przeciętny kierowca nie sprawdza także poziomu płynu chłodniczego i nie kontroluje poziomu oleju w silniku – bo po pierwsze, robi to za niego mechanik raz w roku, a po drugie, jak czegoś zabraknie, to zapali się odpowiednia kontrolka ostrzegawcza. Zresztą coraz więcej samochodów ma tak zabudowane i zasłonięte komory silnika, jakby ich producenci chcieli przekazać użytkownikom ważną wiadomość: proszę tu nie zaglądać i – pomijając płyn do spryskiwacza – niczego nie dolewać! To ważne, bo gdy dolejesz nie tego, co trzeba, narobisz sobie kłopotów.
Niewątpliwie pewna doza wiedzy o budowie auta czasem się przydaje, ale czy powinna być obowiązkowa? Zwłaszcza że wiedza, gdzie w Toyocie Yaris jest zbiorniczek płynu hamulcowego czy wlew płynu chłodniczego, jest, jakby to powiedzieć... mało uniwersalna. Kto potrzebuje to wiedzieć w odniesieniu do swojego auta, ten się dowie, a kto nie potrafi, lepiej dla niego, jeśli w razie potrzeby wezwie pomoc drogową. Poza tym coraz więcej jest na drogach samochodów, w których są dwa albo trzy niezależne układy chłodnicze i naprawdę nie ma pod maską, z punktu widzenia użytkownika samochodu, nic do oglądania.
Szczerze mówiąc, nie sprawdzam też codziennie działania sygnału dźwiękowego w aucie, w sumie nigdy tego nie robię, bo boję się gniewu sąsiadów. Jak kiedyś nie zadziała, to się zainteresuję, dotychczas jednak robił to za mnie (tzn. sprawdzał) diagnosta na badaniu technicznym. Ale gdybym zdawał egzamin, być może dostałbym polecenie, żeby go przetestować. Po co? Trudno zgadnąć.
Pytania na prawo jazdy z ubiegłego stulecia. Ktoś to w ogóle przeglądał ostatnio?
Jeśli dobrze poszukacie, w Internecie znajdziecie aktualną bazę pytań, z których składają się aktualne testy egzaminacyjne, są też filmiki i ilustracje Dam próbkę:
Jaki jest cel stosowania układu ASR w samochodzie osobowym?
A: Przeciwdziałanie poślizgowi podczas hamowania silnikiem.
B: Zapobieganie blokowaniu kół hamowanych.
C: Przeciwdziałanie poślizgowi kół podczas ruszania.
To pytanie, jeśli w ogóle, miało sens kilkanaście lat temu. System ASR, czyli "Anti Schlupf Regelung" (niem.) albo "Acceleration Slip Regulation" (ang.) redukuje poślizg kół podczas przyspieszania. Tyle że, po pierwsze, już od wielu lat takie systemy nie występują w samochodach samodzielnie, bo stały się jedną z funkcjonalności obowiązkowych układów stabilizacji toru jazdy, a po drugie, występowały kiedyś pod bardzo różnymi nazwami i skrótami. Dziś na liście wyposażenia samochodu ASR to rzadkość, choć może ktoś gdzieś go dopisuje, aby wydłużyć tabelkę. Obecnie takie pytanie to czysty absurd, do którego najlepiej podejść przez eliminację odpowiedzi ewidentnie błędnych (o ile ktoś ma choć blade pojęcie, o czym mowa). Czemu służą takie pytania, trudno stwierdzić, ale z pewnością co najmniej jeden z autorów pytań egzaminacyjnych był prawdziwym fanem ASR-u. Pytań na temat tego układu jest w bazie wiele, np. takie:
W której z wymienionych niebezpiecznych sytuacji na drodze najlepiej sprawdzi się pojazd wyposażony w tzw. ASR, czyli układ zapobiegający poślizgowi kół napędzanych podczas ruszania?
A: W sytuacji zjeżdżania ze wzniesienia drogą o dużym natężeniu ruchu.
B: W sytuacji konieczności wjeżdżania na wzniesienie.
C: W sytuacji gwałtownego ruszania na śliskiej nawierzchni.
W tym przypadku poprawne odpowiedzi są dwie: (B i C), choć odpowiedź poprawna według klucza jest zawsze tylko jedna (tu: C). Na odpowiedź punktowaną ma naprowadzić kandydata słowo "najlepiej", choć gdyby autor pytania wjeżdżał kiedyś po śniegu pod górkę, może by się zawahał, kiedy ASR sprawdza się "najlepiej". Jest to w każdym razie pole do dyskusji, a nie powinno być.
Egzamin na prawo jazdy to egzamin z logiki czy z sensownej wiedzy? I czy nie przydałby przegląd bazy pytań?
Wiele pytań w rządowej bazie ma kilkanaście lat i jest to aż nadto widoczne. Mnóstwo pytań, naprawdę wiele, dotyczy hamowania samochodem wyposażonym w ABS. Drodzy państwo, w samochodach produkowanych na rynki UE ABS zdarzał się dość często w autach wyprodukowanych już w pierwszej połowie lat 90. XX w., pod koniec lat 90. był już powszechny, a od 2004 r. obowiązkowy w nowych samochodach. W Polsce nowe auta obowiązkowo musiały mieć ABS od 2006 r., a zatem 19 lat temu. Samochodów bez ABS-u już prawie nie ma (jeden na tysiąc?), dlatego każde pytanie o hamowanie "samochodem wyposażonym w ABS" robi dziś ludziom wodę z mózgu. Najgorzej jednak, że niektóre z pytań dotyczą bardziej logiki i unikania pułapek niż wiedzy. Przykład:
W którym z przypadków system ABS może pomóc kierującemu pojazdem w utrzymaniu sterowności?
A: Przy hamowaniu, gdy pojazd wpadł w boczny poślizg.
B: Wyłącznie podczas hamowania na prostym odcinku drogi.
C: Wyłącznie podczas hamowania na zakręcie.
Prawidłowa odpowiedź według klucza: A
Może się mylę, ale gdy już samochód wpadł w boczny poślizg, ABS niewiele może pomóc, w zasadzie jest bezużyteczny. Wybrałbym oczywiście tę odpowiedź (choć jest umiarkowanie poprawna), bo o ewidentnym błędzie w przypadku w dwóch pozostałych mówi słowo "wyłącznie".
Pytania dla kandydatów na kierowców wymagają też specjalistycznej, choć jednocześnie fragmentarycznej wiedzy na temat ustawiania świateł samochodowych:
W jaki sposób powinny być ustawione światła mijania w pojeździe samochodowym?
A: Tak, aby oświetlały drogę na odległość do 30 m przed pojazdem.
B: Tak, aby symetrycznie oświetlały całą drogę.
C: Tak, aby oświetlały drogę asymetrycznie.
Trudno powiedzieć, czemu to służy (kto dziś ustawia samodzielnie światła samochodu, to powinno być wręcz zabronione!), ale z pewnością kandydat na kierowcę musi oderwać się od rzeczy ważnych, aby to wkuć na pamięć. Prawidłowa odpowiedź: C.
Technika jazdy na egzaminie na prawo jazdy. Kto mi powie, co mam na myśli?
Na kursach nauki jazdy ledwo starcza czasu i zasobów, aby przyszły kierowca nauczył się wprawić w ruch samochód z ręczną skrzynią biegów i powoli przemieszczać się w ruchu miejskim przez 20-40 minut (tyle trwa egzamin) bez poważnego naruszania przepisów. O żadnym doskonaleniu techniki jazdy nie ma mowy, za to trzeba być gotowym na wymyślne pytania teoretyczne zahaczające o tę materię.
Kierujesz samochodem. Jak powinieneś się zachować w czasie wymijania pojazdu nocą?
A: Patrzeć prosto w reflektory pojazdu nadjeżdżającego z przeciwka.
B: Zmienić światła mijania na drogowe.
C: Patrzeć w prawo od źródła światła pojazdu nadjeżdżającego z przeciwka i wypatrywać tam ewentualnej przeszkody.
Odpowiedź "B" odpada, jest z całą pewnością błędna. Wybieraj zatem pomiędzy "A" i "C" – masz 50 proc. szans na trafienie. Wybrałeś? Prawidłowa odpowiedź to "C".
Niektórym pytaniom towarzyszą zdjęcia, które pokazuje sytuację drogową. Np. to:
Pytanie brzmi: Jedziesz z prędkością 90 km na godz. Jaka pozycja początkowa zapewni ci optymalny tor jazdy po zakręcie?
A: Na środku drogi, z częściowym przekroczeniem widocznej linii.
B: Przy linii rozdzielającej pasy ruchu — na prawej połowie jezdni.
C: Przy prawej krawędzi jezdni.
Szczerze mówiąc, to jadąc 90 km na godz. po suchym asfalcie w warunkach widocznych na zdjęciu, pewnie bym jechał środkiem pasa, a w każdym razie nie zastanawiałbym się nad tym. Aby znaleźć prawidłową odpowiedź zgodną z kluczem, muszę sobie zwizualizować jazdę z prędkością 190 km na godz. – i już wiem, że "C". Rozumiem jednak, że tego typu pytania sprawiają młodym ludziom problemy, zwłaszcza że przed egzaminem praktycznego szkolenia z "technicznej" jazdy nie było. A teraz będzie pytanie-zagadka:
Jaka pozycja za kierownicą umożliwi zmniejszenie efektu tzw. martwego pola w lusterkach, występującego w czasie obserwacji drogi?
A: Statyczna – sztywne siedzenie na fotelu, bez ruchów tułowia i głowy.
B: Dynamiczna – w zależności od sytuacji odchylanie tułowia i głowy od fotela.
C: Dowolna – przede wszystkim dająca wygodę kierowania.
Sztywne siedzenie w fotelu bez ruchów głowy odrzucamy, prawda? Z znów mamy 50:50. Teraz wybieramy pomiędzy pozycją "dynamiczną" a wygodną. Jeśli wybraliście "B", wygrywacie. Jeśli "C" – przegrywacie, choć pozycja za kierownicą powinna być wygodna. Według klucza jednak pozycja dowolna-wygodna to błąd.
Jeszcze o rozpędzaniu auta (niestety, z pytania nie wynika, czy spieszymy się, czy też nie):
Jak powinieneś postąpić, aby rozpędzić samochód osobowy na płaskim odcinku drogi?
A: Wykorzystać maksymalne obroty silnika na każdym biegu.
B: Przyspieszyć do takiej prędkości na niższym biegu, by po włączeniu następnego biegu pojazd nie szarpał i nie dusił się.
C: W każdym przypadku zwiększyć biegi o dwa.
"C" odrzucamy z góry, a wygrywa odpowiedź "B", ponieważ powinniśmy domyślnie stosować ekodriving, nie hałasować i nie zużywać nadmiernej ilości paliwa (chyba o to chodzi, prawda?).
Czego nie ma w pytaniach na prawo jazdy?
W pytaniach na prawo jazdy nie zdarzają się (albo prawie nie zdarzają się) pytania o nowoczesne systemy asystujące kierowcy masowo stosowane w nowych samochodach. Nie ma nic o tym w teorii, nie ma w praktyce. Nie istnieją choćby tempomaty adaptacyjne. Na kursach nauki jazdy ignorowane są automatyczne skrzynie biegów, które przecież wkrótce wyprą skrzynie ręczne. Są – poza przepisami drogowymi – prawie same starocie. Specjalnie?
Co zrobić, aby córka zdała egzamin na prawo jazdy?
Ponieważ w praktyce nie ma możliwości, aby wejść w głowę starszych panów zafascynowanych samochodami wyposażonymi w ABS i ASR, warto ściągnąć sobie rządowy plik z pytaniami (są jawne) i ćwiczyć – tak długo, aż dziecko "załapie" ten dziwny styl pełen pułapek, wymagający umiejętności eliminowania błędnych odpowiedzi. Od pytań technicznych gorsze są chyba tylko pytania dotyczące pierwszej pomocy – warto je zapamiętać, bo nie ma ich aż tak wiele, a poziom trudności przekracza typowy poziom szkolenia kierowców w Polsce.
Trzeba sprawdzić, gdzie w samochodach egzaminacyjnych jest zbiorniczek płynu hamulcowego i zapamiętać, aby w swoim aucie niczego nigdy nie wlewać. Trzeba wiedzieć, jak w aucie egzaminacyjnym sprawdzić, czy nie wyparował płyn chłodniczy, wiedzieć, jak wskazać jego poziom (można z dużą pewnością wygłosić formułkę, że jest prawidłowy). Podstawa to wiedzieć, jakie są wymagania egzaminacyjne – w najdrobniejszych szczegółach. Bez tego przygotowania nawet dobry, doświadczony kierowca jest bez szans, bo cokolwiek zrobisz niezgodnie z kluczem, będzie wykorzystane przeciwko tobie.
Czasami warto wybrać WORD, w którym zdawalność jest wyższa niż gdzie indziej, a egzaminatorzy mniej sfrustrowani. Przydadzą się dodatkowe godziny jazdy, bo im więcej czasu upływa od ukończenia kursu, tym trudniej zdać egzamin.
W każdym razie czasy, gdy egzamin na prawo jazdy zdawało się za pierwszym-drugim razem, chyba bezpowrotnie minęły. Wysoka zdawalność nie służy przecież WORD-om (i tak w wielu ośrodkach brakuje pieniędzy na uczciwe wypłaty dla egzaminatorów), a przestarzała konstrukcja całego egzaminu nie pomaga. Może pora na zmiany?