Z informacji zza oceanu wiemy, że kierownictwo koncernu General Motors nie broni się przed taką transakcją. Nie jest tajemnicą, że europejska część koncernu (Opel/Vauxhall) od 1999 roku przynosi straty. Analitycy przestrzegają, że pozbycie się europejskiej odnogi, to jednocześnie opuszczenie przez amerykanów rynków europejskich. Ale warto przypomnieć, iż podobny krok wykonano z Chevroletem. Docelowo to oznacza, że General Motors mógłby w przyszłości ograniczyć się tylko do dwóch sportowych modeli – Corvette i Camaro. Te jednak pozostałyby ze względów prestiżowych.

Wciąż nie są jasne ostateczne skutki planowanego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, co dla marki Vauxhall, która ma w tym kraju dwie fabryki (Luton i Ellesmere Port), może stworzyć nieoczekiwane problemu. Ważnym modelem dla tego rynku jest Vauxhall Astra.

Kolejnym tematem jest centrum badawczo-rozwojowe Opla, które mogłoby być również wystawione na sprzedaż. W nim powstała nowa platforma Astry, którą wykorzystuje także amerykański Buick dla modelu Verano. Tutaj trwają także prace nad rozwojem silników wysokoprężnych, których los w przyszłości jest wciąż zagrożony.

W przypadku fuzji, PSA mogłoby chcieć przenieść prace rozwojowe do swojego francuskiego centrum, a to oznacza zwolnienia.

Opel jest uważany za typowo europejską markę, a to oznacza bogate wyposażenie i wyższe koszty produkcji. Na wielu rynkach Opel i Peugeot konkurują ze sobą, co w przypadku fuzji oznaczałoby redukcję modeli.

Są też przykłady dobrej współpracy. Niemiecka marka w swoich najnowszych crossoverach Crossland X i Grandland X, skorzysta z komponentów i doświadczeń PSA.

Natomiast PSA mogłaby do następców modeli Peugeot 508 i Citroen C5, wykorzystać platformę najnowszej Insigni.

Połączenie PSA z Oplem/Vauxhallem wzmocniłoby pozycję na rynkach europejskich, a także oznaczałoby awans na pozycję drugiego największego producenta w Europie.

W najbliższych dniach szef koncernu PSA Carlos Tavares ma spotkać się z niemiecką kanclerz Angelą Merkel i przedstawić plany francuskiego giganta po polaczeniu z Oplem. Można oczekiwać, iż strona niemiecka będzie walczyła o pozostawienie stanu posiadania Opla w tym kraju, a przede wszystkim zachowanie dotychczasowych miejsc pracy. Także ważny tu będzie głos związków zawodowych. Można oczekiwać wiele punktów spornych, bo dzisiaj niemieckie fabryki Opla wykorzystują tylko 72 proc. swoich maksymalnych możliwości i w dalszej lub bliższej perspektywie, zwolnienia będą nieuniknione.

Do gry może także włączyć się koncern FCA, którego szef Sergio Marchionne, już w 2015 r. usilnie zabiegał o fuzję z General Motors. Czy wkrótce złoży ponowną ofertę?