W poniedziałek 26 września Komisja Europejska udzieliła ostatecznej zgody na fuzję niemieckiego producenta ciężarówek z największą europejską grupą samochodową, która ma ambicję stać się do 2018 roku pierwszym producentem na świecie. Za sprawą sławetnego prezesa rady nadzorczej Ferdinanda Piëcha Volkswagen jest już bliski realizacji swego wielkiego celu: niebawem będzie gigantem w dziedzinie produkcji ciężarówek, zdolnym konkurować z Volvo i Daimlerem. Ważnym krokiem w kierunku koncentracji było powiązanie niemieckiej grupy MAN ze szwedzką Skanią, która już w 72 proc. jest kontrolowana przez VW.

Trudno oprzeć się żelaznej woli twardziela niemieckiej motoryzacji. Piëch musi tylko poczekać kilka tygodni na usunięcie wszelkich przeszkód na drodze do tej fuzji - tyle czasu potrwa proces zatwierdzania jej przez około 20 państw, każde z osobna (w tym gronie jest również Francja i Szwajcaria), co według ekspertów nie powinno stanowić problemu.

Europejski urząd antykartelowy wydał swoją decyzję wcześniej, niż oczekiwano: wystarczyło mu pięć tygodni, by przyjąć wniosek VW. Zdaniem Piëcha, który liczył na to, że nie będzie mu potrzebne zielone światło Komisji, i tak było to zbyt długo. Miał nadzieję, że jego ludzie zostaną wybrani do rady nadzorczej MAN, której przewodniczy, dzięki czemu uzyska faktyczną kontrolę nad producentem ciężarówek z Monachium. Wątpliwości ze strony Brukseli sprawiły jednak, że musiał powściągnąć apetyt i wycofać sporne kandydatury na otwarciu walnego zgromadzenia MAN 27 czerwca.

Teraz Komisja dała zielone światło: urząd antykartelowy uznał ostatecznie, że fuzja nie zagraża konkurencyjności na rynku ciężarówek, gdzie funkcjonują także inni silni gracze, jak Daimler, Volvo, Iveco czy DAF. Warto zauważyć, że fuzja istnieje de facto od końca czerwca, gdy VW z powodzeniem zaproponowało akcjonariuszom MAN przejęcie w ofercie publicznej, która rozpoczęła się w maju. Grupa z Wolfsburga posiada dziś 56 proc. akcji MAN.

Związek VW-MAN-Scania doprowadzi zatem do powstania największego europejskiego giganta samochodów użytkowych, który wyprzedzi nawet Daimlera. Według różnych szacunków, które publikuje niemiecka prasa, sojusz ten pozwoli zaoszczędzić w krótkiej perspektywie 200 mln euro dzięki zakupom grupowym. Z czasem współpraca ta może przynieść co najmniej pół miliarda euro oszczędności.

MAN, spółka notowana na giełdzie we Frankfurcie i zatrudniająca 52 tys. osób, co roku notuje sprzedaż wysokości 14,7 mld euro. Ta monachijska grupa dodatkowo "doładuje" VW, który zatrudnia obecnie około 435 tys. osób, a w 2010 roku osiągnął sprzedaż wysokości 127 mld euro.

Eksperci zwracają uwagę, że do powiązania MAN-Scania mogło dojść także bez udziału VW. MAN próbował nawet w 2006 roku przejąć kontrolę nad tą szwedzką grupą, lecz bez powodzenia. Operacja ta nie udała się wówczas między innymi z powodu sprzeciwu większościowego akcjonariusza Scanii… VW.

Po pięciu latach podchodów Ferdinandowi Piëchowi udało się postawić na swoim: zorganizował fuzję pod własnym przywództwem. To prawda, że ten wnuk pioniera automobilizmu Ferdinanda Porsche’a - wynalazcy kultowego "garbusa" - jest starym wyjadaczem. W wieku 74 lat żelazną ręką kontroluje VW, gdzie od 2002 roku jest prezesem rady nadzorczej.

Jako że w sektorze ciężarówek jego życzenie jest już w zasadzie rozkazem, nie pozostaje mu nic innego jak zawrzeć jeszcze jedną fuzję, w większym stopniu symboliczną, ale także dużo bardziej skomplikowaną: VW z Porsche, producentem ze Stuttgartu, który ma się stać w przyszłości dwunastą marką grupy z Wolfsburga.