Sytuacja z filmu jest o tyle kuriozalna, że przedstawia jeden z najprostszych układów, z jakim możemy mieć do czynienia na skrzyżowaniu ze światłami. Ot, wspólny sygnalizator dla kierowców jadących w każdym kierunku i, teoretycznie, poprawiające płynność ruchu dwa pasy, z których lewy wykorzystywany jest do skrętu w lewo. Jak widać nawet tak prosty układ może doprowadzić do chaosu i stworzyć poważne ryzyko kolizji lub nawet wypadku.

O ile pierwszy i ewentualnie drugi samochód (z perspektywy kamery nie widać, czy drugi z kierowców był na skrzyżowaniu, gdy zaświeciło się czerwone światło) mogły skręcić, bo zjeżdżały ze skrzyżowania, to już każdy kolejny kierowca, wjeżdżając na skrzyżowanie na czerwonym świetle, złamał przepisy. Co więcej, część kierowców w ogóle nie powinna była dojechać do skrzyżowania, bo pierwszy sygnalizator znajdował się tuż przed miejscem, w którym zatrzymał się kierowca rejestrujący kamerą całe zdarzenie.