• Punktem odniesienia określającym moment sezonowej zmiany opon powinna być – według producentów ogumienia – temperatura 7 st. C
  • Są jednak różne rodzaje opon letnich: dla wielu niska temperatura oznacza drastyczny spadek przyczepności, dla innych – znacznie mniejszy
  • Również opony zimowe są różne: dla jednych jazda w nieco wyższej temperaturze nie stanowi problemu, inne jednak w cieple stają się zbyt miękkie, mało stabilne i podatne na przyspieszone zużycie
  • Jednym ze sposobów uniknięcia podobnych dylematów w przyszłości jest zmiana opon letnich na... całoroczne
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

W tekście umieszczono linki reklamowe naszego partnera

Zwłaszcza nad ranem robi się ślisko – nawierzchnia jest wilgotna, a temperatura spada. Pierwsi konieczność wymiany opon na zimowe zauważają właściciele samochodów wyposażonych w opony o najwyższych osiągach, zakładane na auta z silnikami o wysokiej mocy. Większość opon klasy UHP (Ultra High Performance – o bardzo wysokich osiągach), a szczególnie starsze modele takiego ogumienia, optymalną przyczepność zapewnia po lekkim podgrzaniu. Przy temperaturze otoczenia rzędu kilku stopni Celsjusza na zwykłej drodze oponom jest jednak zimno – są sztywne i nie gwarantują optymalnej przyczepności. Pierwszy objaw: przy hamowaniu częściej słyszymy terkotanie układu ABS.

Warto wspomnieć, że producentom opon premium zależy na tym, aby sprzedawać jak najwięcej jak najdroższych modeli zapewniających jak najlepszą przyczepność i aby ich użytkownicy byli zadowoleni. Dlatego najnowsze modele są już mniej wrażliwe na spadki temperatury i bardziej nadają się do "cywilnego" użytku, gdy warunki nie zawsze są dobre. Niemniej można przyjąć, iż obowiązuje zasada: im "szybsze" opony mamy na kołach auta, tym wcześniej powinniśmy rozważać wymianę opon letnich na zimowe.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Opony zimowe – kiedy jest im zbyt ciepło?

7 st. C – temperatura wskazywana przez producentów jako optymalna do wymiany opon na zimowe – to oczywiście wartość przybliżona. Nie jest bowiem tak, że każde auto wyposażone w opony letnie zaczyna ślizgać się, gdy temperatura spada do 5 st. I nie jest tak, że na zimówkach nie da się jeździć, gdy temperatura otoczenia rośnie do 10-12 st. C.

W przypadku opon zimowych jest jednak tak, że im wyższej klasy opony, tym szerszy jest zakres temperatur, w których działają tak, że jesteśmy zadowoleni. To ważna cecha opon, bo w naszym zmiennym klimacie nawet zimą okresowo temperatura skacze wyraźnie powyżej zera, wiosną i jesienią jest to wręcz norma.

Co innego zimowe opony budżetowe: one bardzo często znakomicie trzymają się na śniegu, ale gorzej na asfalcie, zwłaszcza mokrym i ciepłym. Przyczepność na śniegu to marne pocieszenie w sytuacji, gdy 95 proc. zimowego przebiegu przejeżdżamy po czarnej nawierzchni.

Zasada nr dwa: jeśli mamy opony zimowe z górnej półki, możemy bez ryzyka zamontować je nieco wcześniej, aby być gotowym na nagłe pogorszenie pogody.

Spada temperatura: jak zmienia się przyczepność opon letnich?

Niezależnie od tego, jakie mamy opony na kołach auta, nie jest tak, że ich właściwości zmieniają się gwałtownie i np. przy 8 st. C przyczepność jest znakomita, a przy 6 st. C fatalna. Raczej wraz z obniżaniem się temperatury otoczenia (i opon) stają się one coraz sztywniejsze i stopniowo obniża się ich przyczepność. Gwałtowny spadek osiągów, który wiąże się z istotnym pogorszeniem bezpieczeństwa, pojawia się wraz ze śniegiem lub choćby warstewką "czarnego lodu" na jezdni. Tzw. czarny lód to cieniutka warstwa marznącej wody, która krystalizuje, ale jest tak cienka, że wcale nie wygląda na lód. Wydaje nam się, że asfalt jest tylko mokry, ale naprawdę jedziemy już – przynajmniej chwilami – po lodzie. To bardzo niebezpieczne! To dlatego opony letnie zdecydowanie przestają być bezpieczne, gdy temperatura spada poniżej zera. I z tego powodu opony letnie wymienia się na zimowe nieco wcześniej – aby uniknąć zagrożenia.

Zasada nr trzy: starajmy się, aby mając letnie opony, nigdy nie jechać po śniegu ani po lodzie.

Jeździsz w góry – wcześniej wymieniaj opony!

Gdy w Warszawie jest 13 st. C "na plusie", w Zakopanem – zaledwie 6 st. C. W wyższych górach, na większych wysokościach w październiku można spotkać śnieg. W listopadzie, w grudniu – z pewnością! Dlatego o terminie wymiany opon powinno decydować i to, gdzie mieszkamy, i to, gdzie się wybieramy samochodem. Warto brać pod uwagę także prognozy pogody, bo to, że jednorazowo temperatura spadła do kilku stopni, nie oznacza, że w najbliższych dniach nie będzie dużo cieplej. Niemniej kierowcy, którzy przemieszczają się w bardziej surowych warunkach albo wybierają się w góry, powinni już teraz pomyśleć o sezonowej zmianie opon. Ten, kto porusza się głównie po dużym mieście, nie musi się aż tak spieszyć.

Zasada nr cztery: nie jest tak, że optymalny moment wymiany opon jest taki sam dla każdego.

Kupujesz opony? Rozważ różne opcje!

Rosną ceny usług wulkanizacyjnych. Czas na opony wielosezonowe? Foto: Auto Świat
Rosną ceny usług wulkanizacyjnych. Czas na opony wielosezonowe?

Zanim zdecydujesz, jakie opony kupić, zajrzyj do sklepu: jest drożej niż rok temu, niektóre modele opon zdrożały o ok. 30 proc.! Drożeją również usługi oponiarskie – w dużym mieście za jednorazową wymianę opon zapłacimy nawet 200 zł. To oznacza, że jeśli mamy ograniczony budżet, warto rozważyć różne opcje. Najpierw zastanówmy się: jeździmy/będziemy jeździć dużo czy mało? Raczej tylko po mieście, czy w trasie? Jeśli mało i głównie po mieście, można rozważyć kupno opon całorocznych, do czego zresztą coraz śmielej zachęcają producenci ogumienia jeszcze kilka lat temu bardzo sceptyczni wobec tej opcji. Kupując opony całoroczne, zaoszczędzimy na sezonowej wymianie opon, natomiast w skrajnych warunkach (mroźna, śnieżna zima, gorące lato) będziemy mieć nieco gorszą przyczepność. Inna rzecz, że w mieście nie ma to aż tak dużego znaczenia...