W Wysokiem Mazowieckiem w ręce podlaskiej Inspekcji Transportu Drogowego wpadł nietypowy zestaw... rodem z Australii. Ciągnik siodłowy miał podczepione dwie naczepy, a w Polsce dopuszczalne jest połączenie takiego pojazdy tylko z jedną naczepą. Zbyt długi zestaw transportował nabiał do portu w Gdańsku.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Podczas kontroli okazało się, że to niejedyne uchybienia kierowcy. Zestaw przekroczył też dopuszczalny tonaż o blisko 4 tony względem dopuszczalnych 40. A wisienką na torcie było fałszowanie przez kierowcę czasu pracy. Okazało się, że w na impulsatorze zamontowany był magnes, który zakłamywał rzeczywistą aktywność kierowcy, a drogomierz nie rejestrował przejechanych kilometrów.

Kierowca został ukarany mandatem karnym i trzymiesięczną utratą prawa jazdy. To jednak nie koniec. Zgodnie z przepisami ingerencja w stan drogomierza jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Konsekwencje finansowe grożą również przedsiębiorstwu transportowemu i osobie zarządzającej transportem, a także załadowcy.