Logo
WiadomościAktualnościGdy doszło do katastrofy, zajrzeli do nastawni. Dróżnicy nagle zniknęli

Gdy doszło do katastrofy, zajrzeli do nastawni. Dróżnicy nagle zniknęli

Jakub Czernikiewicz
Jakub Czernikiewicz

Osobowy pociąg do Rzeszowa dopiero co ruszył z Przemyśla. Z kolei towarowy skład jechał z Zebrzydowic do położonej na granicy z Ukrainą Medyki. Oba nigdy nie dotarły do celu.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Pod Żurawicą zginęli żołnierze na przepustce

W okolicach Żurawicy pociąg osobowy nagle zjechał na przeciwległy tor. 10 września 2000 r. o godz. 21.49 czołowo uderzyły w siebie lokomotywy. Siła była tak duża, że zmiażdżony i przełamany został pierwszy wagon pociągu do Rzeszowa.

Choć w wagonie znajdowało się kilkadziesiąt osób, udało się uniknąć masowej tragedii. Rannych zostało siedmiu pasażerów i członków załogi. Niestety, dwóch poniosło śmierć. Byli żołnierzami na przepustce. 20- i 21-latek odbywali służbę w jednostce w Żurawicy, gdzie ich pociąg miał za chwilę wjechać...

Gdy pracujący na miejscu policjanci i prokuratorzy weszli do nastawni kolejowej, zastali dwóch pijanych dróżników. Odczyty z alkomatu nie zostawiały złudzeń, "wydmuchali" 2,06 i 1,49 promila. To nie był jednak koniec zatrzymań. I pijanych.

W nastawni nie było kolejarzy. Wszyscy byli pijani

Gdy otworzono drzwi do drugiej nastawni, nikogo w środku nie było. Jednego z pracowników dostrzeżono pod lasem i szybko został zatrzymany. Wynik? 0,97 promila. Drugi następnego dnia zgłosił się sam na policję.

Do katastrofy doprowadziło czterech pijanych pracowników kolei. Ci z pierwszej nastawni wydali zły sygnał i pociąg osobowy po prostu zjechał na przeciwległy tor. W trakcie procesu, który odbył się rok później, próbowali się wzajemnie oskarżać. Józef W. został ostatecznie skazany na siedem lat więzienia, Edward K. na pięć. Stanisław S. i Stanisław K., uciekinierzy z drugiej nastawni, po półtora roku.

Katastrofa pod Żurawicą. Największa akcja pogotowia ratunkowego

Zarzuty usłyszał też maszynista (nie dopełnił obowiązków), ale kara została wymierzona w "zawieszeniu".

"W akcji ratunkowej brały udział jednostki PSP i OSP, karetki przemyskiego Pogotowia oraz Policja. Była to największa akcja ratunkowa, związana z wypadkiem na kolei, w historii przemyskiego Pogotowia Ratunkowego" — czytamy w serwisie dziejesienapodkarpaciu.pl.

Udostępnij:
Autor Jakub Czernikiewicz
Jakub Czernikiewicz
Przeczytaj skrót artykułu
Zapytaj Onet Czat z AI
Poznaj funkcje AI
AI assistant icon for Onet Chat
Skrót artykułu

To jest materiał Premium

Dołącz do Premium i odblokuj wszystkie funkcje dla materiałów Premium:

czytaj słuchaj skracaj

Dołącz do premium