Wygląd ten spowodował, że Ferrari możemy podziwiać w Museum of Modern Art w Nowym Jorku.

PAP Life: - W salonie nie widzę żadnego czerwonego Ferrari. Jak to możliwe?

Dante Cinque: - Taka jest filozofia tego miejsca. To nowy adres elegancji w Warszawie. Dlaczego nie ma czerwonego Ferrari? Takie pytanie zadaje tu 99 procent ludzi, ale ten 1 procent, który dobrze poznał naszą markę rozumie i docenia ten brak czerwieni (śmiech). Ferrari to nie tylko samochody sportowe. Owszem, w każdy weekend nasze auta ścigają się na torach całego świata, nie tylko w Formule 1. Ale Ferrari to przede wszystkim elegancja i klasa. Odzwierciedlają to również nasze klasyczne kolory jak grigio silverstone czy blu tour de france.

PAP Life: - Jaką firmą jest Ferrari dzisiaj?

D.C.: - Ferrari to firma mała. Produkujemy zaledwie 6 tys. samochodów rocznie. Moglibyśmy o wiele więcej, ale zamiast na rozbudowaniu firmy zależy nam na zwiększaniu poziomu technologicznego i produkowaniu silnika. On kręci do 9 tys. obrotów na minutę. Na razie nikt poza Ferrari tego nie potrafi.

PAP Life: - Jakie cele stawiacie sobie na polskim rynku?

D.C.: - Ambicja jest tylko jedna - mieć klientów zadowolonych z Ferrari i podarować trochę radości - także tym ludziom, których nie stać na Ferrari. Nareszcie spacerując centrum Warszawy mogą oglądać te prawdziwe dzieła sztuki. A dla mnie największą radością jest, gdy widzę ludzi, którzy zaglądają do środka i się uśmiechają. Przychodzą młode pary, które robią zdjęcia, rodziny, dzieci... Wtedy jestem dumny, że udało nam się otworzyć taki piękny salon w centrum Warszawy. Ostatnio życzyłem młodej parze, żeby w przyszłości jeździła Ferrari. Pieniądze nie są najważniejszą rzeczą w życiu i może mogłem życzyć im czegoś innego np. długoletniego wspólnego życia, ale dlaczego nie z Ferrari w garażu?

Rozmawiała: Jagoda Mytych (PAP Life)