Patrol cieszyńskiej grupy Speed zauważył na drodze ekspresowej S52 (na odcinku z Cieszyna do Bielska-Białej) Mercedesa, który nie utrzymywał wymaganych odstępów, jechał "na zderzaku" poprzedzających go aut. Kiedy miał przed sobą wolną drogę, gwałtownie przyspieszył, nie zauważając, że jedzie za nim nieoznakowany radiowóz.

Pierwszy policyjny pomiar prędkości miał wskazać 197 km/h, ale funkcjonariusze, zamiast zatrzymać go od razu, kontynuowali pościg, podczas którego maksymalna prędkość miała przekraczać 240 km/h. Ostatecznie policjanci zatrzymali ścigane auto na "wiślance" w Skoczowie, kiedy 26-latek zatrzymał się na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną.

Za rażące przekroczenie prędkości oraz stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym, 26-latek z Cieszyna nie dostał jednak mandatu, ale to wcale nie jest dla niego dobra wiadomość. Policjanci zatrzymali mu prawo jazdy na 3 miesiące, a ustaleniem kary zajmie się sąd – w takich przypadkach kara może być wyższa niż wynikałoby z taryfikatorowych widełek za samo przekroczenie prędkości.

Kara z taryfikatora: policjanci uznali, że to za mało

Za przekroczenie prędkości o 71 km/h i więcej, według aktualnego taryfikatora grozi mandat w wysokości co najmniej 2500 zł i 15 punktów karnych, a w przypadku recydywy kara rośnie do 5000 zł. Tyle że nałożenie mandatu karnego to uproszczony tryb karania za wykroczenia, z którego policjanci mogą, ale wcale nie muszą korzystać. W przypadkach szczególnie drastycznych, jeśli funkcjonariusze uznają, że mandat byłby karą niedostatecznie dolegliwą, sprawa może zostać skierowana do sądu.