Było to zaledwie 7 lat po wprowadzeniu we Francji takiego obowiązku. Potem, przez wiele dziesiątków lat, pani ta sprawowała funkcję Prezydenta Kobiecego Automobilklubu Francji, a w roku 1932, w wieku 85 lat, startowała jeszcze w rajdach samochodowych.

W Ameryce pierwszą właścicielką certyfikatu upoważniającego do prowadzenia horseless z 1899 r. była Jean Howell z Chicago. Wszystko to działo się w czasach, kiedy przygoda ludzkości z motoryzacją dopiero się zaczynała i nikt wtedy nie sądził, że panie odgrywać będą w niej rolę nie mniej ważną niż mężczyźni. Nie sposób wymienić tu nawet małej części ich udziału w rozwoju motoryzacji, ale ze względu na okoliczność marcowego święta przedstawmy kilka z nich.

Niezwykłej podobno urody Anna Gossi była córką arystokraty, w której na śmierć zakochał się 26-letni Nicolaus August Otto. Niestety, młodzieniec nie był na tyle bogaty, by być zaakceptowanym przez rodzinę Anny. Zajmował się handlem obwoźnym i nic nie wróżyło, że sytuacja kiedyś się zmieni. Miłość jednak czyni cuda i Otto przysiągł swej lubej, że jeszcze zadziwi świat. Zamiłowanie do techniki skierowało go w tym kierunku.

Kobiety w historii motoryzacji Foto: Onet
Kobiety w historii motoryzacji

Dalej to znana historia. Przyjaźń i współpraca z Etienne Lenoirem i silniki gazowe, a potem praca nad ich ulepszaniem, która w 1862 r. zaowocowała zbudowaniem własnego czterosuwowego silnika zasilanego gazem. Współpraca z potentatem cukrowym Eugenem Lange i założona w 1864 r. firma N.A. Otto& Cie., przekształcona później w Deutz Maschinenfabrik produkującą silniki według pomysłu Otto. Na prawdziwy sukces należało jednak poczekać do sierpnia 1876, kiedy Otto dotrzymał danego słowa i stał się właścicielem cesarskiego patentu nr 532 na pierwszy silnik czterosuwowy. N.A Otto w końcu ożenił się z Anną  i mieli siedmioro dzieci.

Jest więc w tym udział kobiety, czy nie?

Także Karl (potem Carl) Benz prawdopodobnie nie byłby dziś tak znany, gdyby nie kobiety. Konkretnie dwie - matka Josephine i żona Berta Ringer. Pierwsza wychowywała go samotnie po śmierci męża ciężko pracując na jego edukację i druga, której niewielki posag pozwolił na przetrwanie najcięższych czasów, gdy małżonek do reszty pochłonięty był budową silników, a potem Patent Motorwagena. Berta była również współkonstruktorem, sama nawijała cewkę zapłonową, a potem słynną podróżą do Pforzheim przyczyniła się do rozpropagowania wynalazku męża. Kto wie, gdyby nie jej wyczyn z roku 1888, który udowodnił, że samochód może poprowadzić nawet kobieta i to w towarzystwie dwóch nieletnich synów, może nikt nie zwróciłby uwagi na ten prosty, łatwy w prowadzeniu i bezpieczny środek transportu.

Jest jeszcze jeden ważny aspekt tego wydarzenia. Nikt przed nią, żaden mężczyzna, nie pokonał jednorazowo samochodem dystansu 130 km, a przecież parę dni później jeszcze wrócili do Mannheim.

W tym samym mniej więcej czasie, w historii motoryzacji, ściślej organizacji przemysłu samochodowego, pojawiła się Louise Sarazin - żona Edouarda Sarazina, jednego z francuskich klientów Dutza i Gottlieba Daimlera. Sarazin chciał uruchomić produkcji silników w fabryce swojego przyjaciela - Emila Levassora. Niestety, zanim zrealizował swój plan, zachorował i zmarł w1887 r., pozostawiając nie tylko piękną i młodą żonę, ale również przejęte przez nią doskonale prosperujące przedsiębiorstwo.

Louise postanowiła kontynuować dzieło męża i nawiązała kontakt z Daimlerem. Ten w uznaniu jej urody i ogromnej wiedzy technicznej, zgodził się na sprzedaż licencji Levassorowi. Wkrótce silniki Daimlera produkowane były w firmie Panhard&Levassor,  służąc jako źródło napędu samochodów tej marki, jak i Peugeota.

Rok po śmierci męża Louise została żoną Levassora, ale ich szczęście nie trwało długo. Podczas wyścigu Paryż - Marsylia - Paryż Emil miał wypadek i w niespełna rok potem zmarł. Pani Louise Sarazin-Levassor wycofała się z interesów związanych z automobilizmem, czego skutkiem było cofnięcie licencji Daimlera na produkcję silników. Do tego jednak czasu inżynierowie z Panhard&Levassor, jak i Peugeot zdążyli opracować własne konstrukcje.

Przedstawiając pionierskie czasy europejskiej motoryzacji nie sposób pominąć osoby, a raczej osóbki, która - mimo że sama nie zasłużyła się dla niej w żaden sposób - to jednak przez 100 lat jest jednym z jej najbardziej rozpoznawalnych symboli. Mercédes Adrienne Manuela Ramona urodziła się w Wiedniu w 1889 r. Była najmłodszą córką z trojga rodzeństwa z pierwszego małżeństwa byłego vice konsula C.K. w Maroku, a potem przedstawiciela handlowego Daimlera w Nicei - Emila Jelinka.

Nie sposób przytaczać tu bogatego w wydarzenia życiorysu taty, ale należy przypomnieć, że jego liczne, zagraniczne wojaże wywołały w nim obsesyjne wręcz zainteresowanie kulturą hiszpańską. Nic więc dziwnego, że większość imion dzieci było również pochodzenia hiszpańskiego, a jeśli nie, to i tak poprzedzane było dodatkowym Maria de las Mercedes. W podobny sposób nazywał również swoje wille i jachty. Mało tego, jako zapalony automobilista, startując wyprodukowanym w Cannstatt samochodem Phoenix w wyścigu na trasie Nicea-Castellane 21.03.1899 r., sam przyjął nazwisko Mercedes. Wygrał, a drugi na mecie był baron Artur Rotschild.

Wydarzenie to miało miejsce 2 lata przed oficjalnym żądaniem skierowanym do Paula Daimlera i Wilhelma Maybacha o nazwanie kupowanych przez niego aut nazwą Mercedes. Pierwszy taki samochód, na chłodnicy którego widniała już tylko trójramienna gwiazda i napis Mercedes, zadebiutował w marcu 1900 r. w wyścigu Nicea - Aix - Salon - Nicea.

Nazwa szybko przyrosła do najlepszych wtedy samochodów sportowych i mimo dużych obiekcji ze strony Daimler Motor Co., decyzją zarządu zaczęła obowiązywać oficjalnie od 23.06.1902 r. Zaraz po tym, we francuskim czasopiśmie "La France Automobile" ukazały się słynne słowa …nous sommes entrés dans l’ere Mercédes (…wkroczyliśmy w wiek Mercedesa).

Emil Jelinek zmarł 24.01.1914 r., a jego córka, dzięki której przeszedł do historii, w lutym 1929 r. Po nieudanym małżeństwie związała się z rzeźbiarzem Rudolfem Weiglem, który okazał się być pospolitym hulaką i utracjuszem. Załamanie psychiczne i trwająca 4 lata choroba spowodowały, ze koniec życia spędziła w samotności w niewielkim mieszkaniu w Wiedniu.