• Orlenowska promocja przeprowadzona w Czechach trwała zaledwie kilkadziesiąt godzin
  • W tym czasie na stacjach oferujących tanie paliwa ustawiały się długie kolejki blokujące sąsiednie ulice
  • Po polskiej stronie z kolei brakowało paliwa, czy – jak kto woli – zepsuły się dystrybutory
  • Tymczasem Czesi, zamiast okazać wdzięczność, publicznie drwią ze strategii polskiego koncernu paliwowego

"Polskie słowo <awaria> – czytamy na stronach czeskiego portalu denik.cz – oznacza niesprawność, awarię lub przerwę w dostawie. 1 października na stacji Orlen w Głubczycach nie można było kupić benzyny ani oleju napędowego. Orlen wywiesił na stojakach wymówkę, że przyczyną problemu jest <awaria> dystrybutora".

I dalej:

"W tym samym czasie w Krnowie, oddalonym o dwadzieścia kilometrów od Głubczyc, na stacjach benzynowych Benzina/Orlen sprzedawano benzynę i olej napędowy po 32,90 koron. Natomiast w Bruntálu na dystrybutorze Benziny/Orlen można było kupić olej napędowy za 39,90 koron i benzynę za 40,50 koron. Od dłuższego czasu na stacjach benzynowych na pograniczu czesko-polskim pojawiają się anomalie cenowe".

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Czesi doskonale zdają sobie sprawę z tego, że tanie paliwo nie będzie dostępne wiecznie, no i robią zapasy, każdy chce mieć przynajmniej pełny bak. Nie brakuje także zirytowanych bałaganem związanym z cenami i pojawiającymi się bez ostrzeżenia brakami paliwa po polskiej stronie. Czesi śledzą też polskie media, doskonale zdają sobie sprawę z sytuacji w Polsce przed wyborami i nie mają wątpliwości, że przygraniczna zabawa z szukaniem "taniej pompy" nie potrwa długo.

Co do przyczyn tej sytuacji nie mają wątpliwości też kierowcy, którzy jednak – nie ma się co dziwić – wolą zatankować taniej niż drożej. Informacjami, gdzie najbliżej trwa promocja, dzielą się chętnie w mediach społecznościowych.

Czescy ekonomiści: "kosztowny eksperyment Orlenu"

Jeśli zaś chodzi o głosy profesjonalistów zajmujących się rynkiem paliwowym w Czechach, to powtarzają się określenia "kosztowny eksperyment". Zdaniem ekspertów od rynku paliwowego Orlen nie doszacował popytu na tanie paliwo i zapewne nie zdecyduje się ponownie na tego rodzaju promocję.

Tymczasem prawdopodobnie nie doceniają oni determinacji polskiego koncernu paliwowego w utrzymaniu niskich cen paliw w Polsce do wyborów. Ta determinacja wymaga czasem dodatkowych poświęceń i właśnie tym dodatkowym poświęceniem była "czeska promocja" na paliwo.

"To już się nie powtórzy". Skąd pewność?

Czeskie przedstawicielstwo sieci stacji należących do Orlenu nie odpowiada dziennikarzom na pytania, czy można jeszcze liczyć na powtórzenie promocji. Tymczasem gołym okiem widać, że nie chodzi o promocję, tylko o ratowanie logistyki.

Rzecz w tym, że na przygranicznych stacjach paliw, które i w normalnych czasach są dość mocno oblegane, ruch jest obecnie absolutnie wyjątkowy. Tymczasem w bazach paliwowych po polskiej stronie, w miejscach, gdzie napełniane są cysterny następnie zaopatrujące stacje paliw, tworzą się korki. Z kolei na stacjach w głębi kraju firmy oraz rolnicy tankują na stacjach paliwo w ilościach półhurtowych – bo taniej niż w hurcie i od ręki. Import paliw z zagranicy chwilowo zamarł, ponieważ nie opłaca się, stacje zaś nie chcą reglamentować paliwa ze względów wizerunkowych, bo idą wybory. Służby logistyczne nie nadążają – stąd braki na stacjach.

I właśnie, żeby rozładować te braki na pograniczu, Orlen zdecydował się na "szaloną" obniżkę na wybranych stacjach po czeskiej stronie.

Ale po pierwsze, na wybranych, a po drugie – na krótko. Można być niemal pewnym, że podczas trwania promocji paliwa sprzedawane w Czechach po sze zł były w jakiś sposób dotowane. Nie ma to żadnego związku z rachunkiem ekonomicznym, a jedynie z doraźnym ratowaniem drastycznie napiętej sytuacji, którą Orlen sam stworzył.

I – wbrew temu, co mówią specjaliści od rynku paliwowego – nie można mieć pewności, że sytuacja się nie powtórzy. Jeśli będzie trzeba odciążyć polskie stacje na pograniczu, to się powtórzy. A rachunek, jaki by on nie był, i tak będzie niewielki w morzu wydatków, jakie ponoszą pośrednio i bezpośrednio spółki z udziałem Skarbu Państwa przy okazji wyborów parlamentarnych 2023.