- Najwięcej zgłoszeń kradzieży odnotowano w kilku dzielnicach Warszawy - w czołówce są Praga Północ, Białołęka i Targówek
- Obecnie samochody zwykle kradnie się na części, na które jest największy popyt. W jednej z dziupli znaleziono magazyn, w którym zabezpieczono ponad 1100 podzespołów
- W Warszawie łupem złodziei zwykle padają auta japońskich i niemieckich marek
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Pandemia nie wszystkim znacząco utrudnia pracę. Nie próżnują bowiem złodzieje samochodów, o czym świadczą pierwsze statystyki stołecznej policji, które opublikował serwis TVN Warszawa. Udostępniono bowiem dane za pierwsze 11 miesięcy 2020 roku. Od stycznia do 1 grudnia z warszawskich ulic skradziono 1954 samochody. Co ważne, część z nich udało się odzyskać - do poszkodowanych wróciły 144 auta.
Przeczytaj też:
Warszawscy policjanci mogą chwalić się nie tylko odzyskanymi pojazdami. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji w wywiadzie dla TVN Warszawa wspomniał o wzroście wykrywalności oraz ogólnym spadku kradzieży w porównaniu do 2019 roku – „mamy ponad 300 przestępstw mniej”.
Mimo spadku kradzieży auta i tak giną z ulic. Najwięcej zgłoszeń odnotowano w kilku dzielnicach Warszawy (dane za okres: luty - listopad). W czołówce są: Praga Północ, Białołęka i Targówek (łącznie 367 aut) oraz Praga Południe, Wawer, Rembertów i Wesoła (336 sztuk). Najmniej pracy mieli zaś funkcjonariusze ze Śródmieścia, którzy odnotowali zaledwie 62 przypadki kradzieży. Mariusz Mrozek z KSP przestrzegał w rozmowie z TVN Warszawa, by nie przywiązywać zbyt dużej wagi do statystyk zgłoszeń w poszczególnych dzielnicach miasta i nie dzielić ich na lepsze czy gorsze. Zmieniły się bowiem zwyczaje przestępców.
Kradną i rozbierają samochody
Obecnie samochody zwykle kradnie się na części, na które jest największy popyt. Łatwiej i bezpieczniej zarobić na sprzedaży używanych podzespołów niż próbować legalizować cały skradziony samochód. W jednej z odkrytych w tym roku dziupli znaleziono magazyn, w którym zabezpieczono ponad 1100 podzespołów o łącznej wartości ponad 3,5 mln zł. Do demontażu (dziuple zlokalizowane zazwyczaj w podwarszawskich miejscowościach; zdarza się jednak, że auta demontuje się w lasach, by uniknąć namierzenia dziupli poprzez systemy monitorujące pojazdy) zwykle trafiają auta japońskich i niemieckich marek, co potwierdza nie tylko policja, ale także eksperci z firm monitorujących pojazdy.
Już w zeszłym roku Bogdan Kwiatkowski z firmy Gannet Guard Systems alarmował – „Od lat obserwujemy zainteresowanie wśród złodziei markami niemieckimi i japońskimi. W ciągu ostatniego pół roku jedyne samochody, w przypadku których prowadziliśmy akcje lokalizacji i odzyskania, miały japoński lub niemiecki rodowód. Klienci zgłosili nam kradzież m.in. Mazdy 6, Toyoty RAV4, dwóch Toyot Land Cruiser, Mercedesa S63 AMG, Audi Q7, Lexusa RX, Audi RS7 i Mazdy CX-5”. W 2020 roku numerem jeden w policyjnych statystykach została Toyota Auris (na kolejnych miejscach wskazano modele Mazdy). Czy podobnie będzie w przyszłym roku?