Punktem stycznym dla obu panów jest, oczywiście, elektromobilność. Mate Rimac nie chce jednak dążyć do wielkoseryjnej produkcji e-samochodów. Chce czegoś więcej – mieć realny wpływ na rozwój całej motoryzacji. Jak zamierza tego dokonać? Stając się największym dostawcą wydajnych układów i komponentów elektrycznych zaprojektowanych z myślą o najszybszych autach.

Trudne początki młodego wynalazcy

Ci, którzy głosili, że amerykański mit “od pucybuta do milionera” upadł już dawno temu, powinni zapoznać się z życiorysem sympatycznego, brodatego Chorwata (zapuścił brodę, żeby wyglądać poważniej w oczach klientów). Historia 33-letniego Mata Rimaca, który przejął od Volkswagen AG stery w marce Bugatti, jest niezwykle inspirująca. Powiedzielibyśmy, że wręcz nierzeczywista, bajkowa.

Mate Rimac urodził się w 1988 r. w jednej z bośniackich wioseczek, do których nie doprowadzono nawet drogi asfaltowej. W wieku trzech lat, szukając schronienia przed konfliktem zbrojnym, uciekł z rodziną do Niemiec. Gdy wrócił i osiadł na terenie Chorwacji, jego rówieśnicy prześladowali go w szkole z powodu obcego akcentu. Nie przeszkodziło mu to jednak w tym, by przed “osiemnastką” mieć na koncie już dwa międzynarodowe patenty – pierwszy za zastępującą myszkę i klawiaturę cyfrową rękawicę iGlove i drugi za system monitorujący pojazdy w martwym polu lusterek.

Już w liceum udowodnił więc, że ma dryg do inżynierii. Co ciekawe, nie pokrywało się to z jego szkolnymi ocenami... Winę zrzucić trzeba jednak na zmianę toku nauczania po powrocie z Niemiec. Rimac bez problemu ukończył za to studia na Uniwersytecie VERN’ w Zagrzebiu, a w międzyczasie wygrał jeszcze kilka międzynarodowych konkursów poświęconych innowacjom i rozwojowi technicznemu.

Elektryczny driftowóz

Mate Rimac lubi powtarzać, że od zawsze był pochłonięty motoryzacją. Jego pasja zaprowadziła go w 2006 r. na zawody drifterskie, w których wystartował 22-letnim BMW 323i (E30). Można powiedzieć, że to właśnie temu samochodowi zawdzięczamy w ogóle powstanie firmy Rimac Automobili. Dlaczego? Niedługo po zakupie podczas wyścigu wybuchł w nim silnik. Właściciel uznał, że to doskonała okazja, by zastąpić go... motorem elektrycznym. Skąd taki pomysł? Drugą życiową pasją Rimaka jest elektronika.

Rimac e-M3 - elektryczne auto o najlepszym przyspieszeniu Foto: Onet
Rimac e-M3 - elektryczne auto o najlepszym przyspieszeniu

Gdy na linii startowej kolejnego wyścigu ustawiło się elektryczne BMW, rywale drwili z wynalazcy, twierdząc, że zabrał na zawody sprzęt AGD. Początkowo Rimac e-M3 (bo taką nazwą ochrzczono auto po przeszczepie “serca”) okazał się rozczarowaniem. Nie odnosił zwycięstw, a Mate nie był zadowolony z osiągów, więc zaczął sam opracowywać nowe komponenty. Ostatecznie moc udało się podkręcić do 600 KM, co przełożyło się na rewelacyjne osiągi – 3,3 s do 100 km/h oraz 280 km/h prędkości maksymalnej. Rimac pobił tym samochodem pięć rekordów FIA i jeden rekord Guinnessa.

To właśnie udoskonalanie elektrycznego BMW w garażu rodziców podsunęło 20-letniemu chłopakowi pomysł założenia firmy produkującej wyczynowe auta z napędem bateryjnym. Jak pomyślał, tak zrobił. Dwa lata po debiucie marki Rimac Automobili, dzięki wsparciu finansowemu członków rodziny królewskiej Zjednoczonych Emiratów Arabskich, zobaczyliśmy pierwszy chorwacki prototyp – elektryczne superauto Concept_One. Moc? Niecałe 1100 KM, ale z biegiem czasu udało się przekroczyć barierę 1200 KM. To jednak nic, bo zaprezentowany w tym roku Rimac Nevera, będący rozwinięciem tej koncepcji, ma aż 1914 KM (sic!). Tak niewyobrażalna moc pozwala na rozpędzenie się do 100 km/h w czasie krótszym niż 2 s (dokładnie 1,97 s).

Technologiczna współpraca

Rimac Automobili nie opiera jednak swojej działalności wyłącznie na produkcji hiperaut. Dlaczego? W wywiadzie dla Automotive News Europe właściciel przyznaje, że na początku nie było łatwo. Przez pierwsze sześć lat działalności firmy miał problem z wypłacaniem na czas pensji swojej załodze, spóźniał się z zapłatami dla dostawców i... opłatami za energię elektryczną. Raz już nawet do drzwi zakładu zapukała firma energetyczna, żeby odciąć zasilanie.

Rimac Nevera Foto: Rimac
Rimac Nevera

Współpraca z innymi producentami była sposobem na przetrwanie. Po tych doświadczeniach Rimac uznał, że w ten sposób może mieć nawet większy wpływ na branżę motoryzacyjną, niż ograniczając się do niewielkiej produkcji własnych aut. Teraz chciałby, żeby komponenty jego produkcji trafiały do samochodów marek, takich jak Porsche, Mercedes-AMG, Audi, Aston Martin, Lamborghini i Ferrari. Obecnie na liście klientów chorwackiej marki znajdują się: Aston Martin, Cupra, Ferrari, Hyundai, Jaguar , Koenigsegg, Magna, Mercedes, Pininfarina, Porsche, Renault.

Bugatti w rękach trzydziestolatka

Dzisiaj Mate Rimac ma pod sobą prawie tysiąc pracowników, a zlokalizowana w Sveta Nedelja firma jest wyceniana na 795 mln euro. Nie należy ona jednak w całości do jej założyciela. Rimac ma w niej 37 proc. udziałów, kolejne 24 proc. to część Porsche, a 12 proc. należy do Hyundaia. Resztą podzielili się inni inwestorzy. Za sterami należącego do Porsche (czyli do Volkswagen AG) Bugatti Rimac zasiadł dzięki utworzeniu nowej spółki joint-venture nazwanej po prostu Bugatti-Rimac. Chorwat ma w niej 55 proc. udziałów.

Bugatti Chiron Porsche Taycan Cross Turismo Rimac Nevera Foto: Rimac
Bugatti Chiron Porsche Taycan Cross Turismo Rimac Nevera

Jakie ma plany wobec francuskiej supermarki? Wydawałoby się, że sprawa jest przesądzona – w krótkim czasie do portfolio Bugatti dołączą superszybkie “elektryki”. Tymczasem, tak się stanie dopiero za jakiś czas. Pierwszy samochód stworzony pod przewodnictwem Rimaca nie będzie ani przebraną Neverą, ani Chironem z napędem hybrydowym. Owoc współpracy zobaczymy dopiero pod koniec dekady, ale już teraz wiadomo, że pod maską nowego Bugatti znajdzie się “mocno zhybrydyzowana” jednostka spalinowa.

“Niektórzy ludzie spodziewali się, że weźmiemy teraz Neverę, nakleimy na nią znaczki Bugatti i nazwiemy ją nowym Bugatti. To na pewno się nie wydarzy. Nie to zamierzamy zrobić. Jestem fanem motoryzacji i, chociaż chcemy stworzyć dochodową firmę, nie będziemy poddawać recyklingowi tego, co już mamy” – uspokaja Mate Rimac.