- Z drogi wewnętrznej odholować można wyłącznie auto stwarzające niebezpieczeństwo dla ludzi lub środowiska
- Po sześciu miesiącach od odholowania właścicielem porzuconego auta staje się miasto (lub gmina) i musi je zutylizować
- Tylko w pierwszej połowie tego roku z ulic stolicy zostało odholowanych prawie 1400 wraków samochodów
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Zdezelowany Fiat Palio Weekend przez lata wrastał w osiedlową uliczkę za budynkiem przy ul. Odyńca 71 w Warszawie. Mieszkańcy wielokrotnie zgłaszali sprawę wspólnocie, ZGN Mokotów (Zarządowi Gospodarowania Nieruchomościami w Dzielnicy Mokotów m.st. Warszawy), straży miejskiej i policji, a "relacja" fiatowskiego kombi z naturą stawała się coraz bliższa.
Porośnięty krzakami samochód zniknął z uliczki dopiero 9 września 2021 r., czyli dzień po tym, kiedy przeszkodził zastępowi straży pożarnej wezwanemu na interwencję. Wrak i jedno sprawne auto musiały zostać przesunięte na rolkach, żeby strażacy mogli rozłożyć pod elewacją budynku skokochrony (w mieszkaniu na czwartym piętrze zachodziło ryzyko próby samobójczej). Po zakończeniu akcji palio... wróciło na swoje miejsce. Holownik zjawił się po nie następnego dnia. Dlaczego dopiero teraz? Od ostatniej kontroli (tj. z sierpnia 2021 r.) zmienił się bowiem jego status.
Wrak wrakowi nierówny
Auto, które nosi znamiona nieużytkowania, nie musi nosić znamion wraku. W praktyce z dróg wewnętrznych służby usuwają tylko pojazdy, które stwarzają zagrożenie dla ludzi i środowiska. Nikt nie ma wątpliwości, że auto można zakwalifikować jako złom, jeśli jest spalone, wyciekają z niego płyny eksploatacyjne lub ma wystające ostre krawędzie. Sytuacja wygląda gorzej, jeśli porzucony samochód po prostu pokrywa się "patyną" i staje się integralną częścią środowiska.
"Strażnicy mogą zlecić usunięcie pojazdu zagrażającego przechodniom czy środowisku, tylko jeżeli wystąpią konkretne przesłanki. Chodzi np. o wyciekające płyny eksploatacyjne, otwarty korek wlewu paliwa, brak szyb czy wystające elementy, które mogą kogoś skaleczyć" – wyjaśnił Jerzy Jabraszko z referatu prasowego warszawskiej SM, gdy dziennikarze TVN Warszawa dociekali, dlaczego przez siedem lat wrak straszył mieszkańców. Ostatecznie samochód został odholowany tylko dlatego, że ktoś wykręcił z niego korek paliwa. Byliśmy dziś na miejscu i po palio nie było już śladu – na jego miejscu stoją inne, sprawne pojazdy.
Jabraszko przypomniał swoim rozmówcom, że inne przepisy obowiązują na uliczkach osiedlowych, a inne na drogach publicznych. Uważa, że gdyby samochód w tym samym stanie (czyli brudny, zarośnięty, ale zamknięty i bez wycieków oraz wystających elementów – red.) stał na ulicy z drugiej kategorii, już dawno byłby tylko wspomnieniem.
Właściciel takiego pojazdu jest namierzany i ma obowiązek doprowadzenia go do stanu użyteczności lub zutylizowania na własny koszt. Jeśli nie zrobi tego w terminie (zazwyczaj ma na to ok. trzy tygodnie), samochód trafia na miejskie cmentarzysko wraków, a po sześciu miesiącach jest utylizowany.
Stolica czy złomowisko?
Polskie miasta stają się wielkimi wysypiskami śmieci. Skala problemu z wrakami szpecącymi ulice aglomeracji jest wielka. Tylko w pierwszej połowie tego roku straż miejska usunęła ze stolicy aż 1395 porzuconych pojazdów. Ponad tysiąc z nich wypatrzyli funkcjonariusze podczas codziennych patroli, a 311 aut zostało zgłoszonych przez warszawiaków.
Większość samochodów okazał się "bezpańska". Właściciele usunęli na własny koszt tylko 477 pojazdów. Reszta trafiła na strzeżone parkingi, gdzie nikt się już po nie raczej nie zgłosi (chociażby ze względu na obowiązek pokrycia kosztów holowania i postoju auta na parkingu). Jaki będzie ich los? W świetle prawa po sześciu miesiącach wrak przechodzi na rzecz miasta (gminy) i to ta jednostka musi zająć się jego utylizacją.