Nagonka na piratów drogowych zaowocowała rządowym projektem nowelizacji prawa, który ma diametralnie podwyższyć mandaty drogowe, pozwolić na konfiskatę samochodów za najpoważniejsze wykroczenia, a także dodatkowo dyscyplinować kierowców łamiących przepisy za pomocą wyższych składek OC. Rządowi specjaliści zaproponowali, żeby ubezpieczyciele mieli wgląd do informacji o wykroczeniach i punktach karnych, jakie mają na koncie ich klienci. Dzięki takim informacjom ubezpieczyciele szacowaliby ryzyko związane z kierowcą, od którego zależałaby wysokość składki ubezpieczeń komunikacyjnych.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Sprawa nie jest jednak taka prosta. Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (PUODO) uświadomił, że takie działanie byłoby nielegalne z punktu wodzenia przepisów o RODO. Wniósł w tej sprawie pismo do Sejmu, w którym wyjaśnia, że takich danych nie można przekazywać ubezpieczycielom, bo jak czytamy w piśmie, firmy takie "nie mają podstawy prawnej do przetwarzania tych danych w celu dokonania oceny ryzyka ubezpieczeniowego i taryfikacji".

PUODO stwierdził też, że zaproponowane przez rząd przekazywanie tych danych za pośrednictwem system teleinformatycznego Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego także jest niezgodne z prawem, bo według ustawy o ubezpieczeniach, która ściśle określa zakres obowiązków ufg, instytucja ta nie ma może przetwarzać takich danych. Według Jana Nowaka, prezesa UODO, rozszerzenie obowiązków UFG rządową ustawą jest przynajmniej wątpliwe.

To jeszcze nie koniec zarzutów pod adresem rządu. PUODO skrytykował też pomysł usuwania punktów karnych dopiero po uiszczeniu przez kierowcę mandatu.

"W razie zaistnienia przedawnienia wykonania orzeczonej grzywny przepisy projektu nie określają ani początku biegu terminu usunięcia z centralnej ewidencji kierowców ww. danych, ani okresu czasu, po upływie którego dane te podlegają w takiej sytuacji usunięciu" – czytamy w opinii PUODO.

Źródło: brd24.pl