• Monety i pierścionki znajduje się praktycznie w każdym aucie, ale równie często klienci wożą broń
  • Nałożenie na lakier powłoki ceramicznej wcale nie oznacza, że o samochód można przestać dbać, a brud i rysy nigdy więcej nie pojawią się na lakierze
  • Profesjonalne studio detailingowe prawie zawsze ma kilkutygodniową kolejkę i nigdy nie wycenia prac bez oglądania samochodu
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Krzysztof Kaźmierczak: Co to jest detailing?

Cezary Sobociński: To pojęcie ma długą i nudną definicję, ale powiem ci, jak ja to rozumiem. Detailing to wieloetapowy proces renowacji, pielęgnacji i ochrony, związany z ciągłym dążeniem do perfekcji. Wydaje mi się, że cały ten biznes powstał z myślą o perfekcjonistach. Klienci często mówią o detailerach, że mają "zboczone oczy", które wychwytują najmniejsze szczegóły.

 Foto: Cezary Sobociński / Auto Świat

Dlaczego detailing jest modny?

Polacy kochają swoje samochody, ale mają dosyć krętactwa związanego z branżą moto. Ponadto ludzie mają coraz większe pojęcie o pielęgnacji pojazdów. Dzięki detailiingowi mogą jednocześnie zadbać o swój pojazd, poczuć, że są dobrze potraktowani, są w dobrych rękach. Moim zdaniem ten biznes stał się popularny, ponieważ zrzesza hobbystów, pasjonatów i profesjonalistów. Teraz detailerów jest chyba więcej niż wulkanizatorów.

Czy detailing to usługa premium?

Oczywiście, że jest to usługa premium. Z jednej strony to dobrze, bo klient jest świadomy, że te prace są skomplikowane, że wymagają dużego nakładu czasu i trzeba za to zapłacić. Jednak ta moda i aura luksusu ma też negatywne aspekty, bo rynku jest coraz więcej firm. To sprawia, że nowi starają się pozyskać klientów coraz niższymi cenami. Taniej i szybciej, byle klient zobaczył, że jest "wow". A takie podejście jest wbrew podstawowej zasadzie, że staramy się zrobić coś perfekcyjnie.

W jaki sposób uniknąć pseudospecjalistów?

Jeśli w środku sezonu dzwonisz do studia detailingowego, a firma proponuje termin na jutro i od razu deklaruje, że zrobi coś np. w jeden dzień (bez oglądania samochodu), to powinna zapalić ci się pomarańczowa lampka. Dobre studia mają kolejki na kilka tygodni. I nikt nie powie ci dokładnie, ile zajmie zabieg bez wcześniejszych oględzin. A więc jeśli ktoś nie ma kolejki i jeszcze obiecuje złote góry, to jest spore prawdopodobieństwo, że usługa nie będzie dobrze wykonana. Czasami zdarzają się odstępstwa od tej reguły.

 Foto: Cezary Sobociński / Auto Świat

Czyli szybki termin realizacji to coś złego?

Teraz każdy może zrobić jednodniowy kurs bądź kilkudniowe szkolenie i nazwać się detailerem. Potem otworzyć firmę i proponować szeroki zakres usług. To właśnie te miejsca z reguły mogą cię przyjąć od ręki. A prawda jest taka, że w tej pracy umiejętności szlifuje się latami. Tyle samo trwa zbudowanie zaufania na rynku. Ja nie mówię, że oddawanie auta do nowego studia to zawsze coś złego, ale trzeba robić to świadomie. Najgorsze jest, że często ci ludzie nie potrafią wykonać tego, co obiecali klientowi i psują opinię o całej branży.

Co masz na myśli?

Słuchaj, jak klientowi ktoś błędnie położy powłokę, źle wypoleruje auto lub niedokładnie wyczyści jakąś powierzchnie, to jest problem. I potem taki człowiek będzie miał złą opinię o produkcie, usłudze, a zwłaszcza firmie, z której to usług korzystał. Miejsca, gdzie praca jest pospieszana, zazwyczaj szybko upadają z uwagi na to, że ludzie nie wracają. Najgorsze jest to, że potem prawdziwi fachowcy na tym cierpią.

Czyli nie da się zrobić zabiegu detailingowego od ręki?

Jeżeli jesteś naszym dobrym klientem i masz pilną potrzebę, to pewnie pomożemy ci poza kolejką, ale kolejka jest praktycznie przez cały rok.

 Foto: Cezary Sobociński / Auto Świat

No właśnie, klienci. Kto korzysta z usług detailingowych i ile wydaje na nie pieniędzy?

U mnie największe kwoty na zabezpieczenie aut zostawiają właściciele samochodów popularnych marek. Zdecydowanie większość to samochody z Grupy Volkswagena. Ktoś, kto kupił auto za całe swoje oszczędności i chce nim długo jeździć, zwykle nie oszczędza. Wbrew stereotypom, właściciele supersamochodów i drogich aut klasy premium dużo płycej sięgają do swych kieszeni, ale za to częściej wracają. Zdarza się, że ktoś podjeżdża autem za milion złotych i decyduje się na najtańszy wosk. Czasem tego nie rozumiem, ale po rozmowie z klientem okazuje się, że gdzieś się sparzył, produkt nie spełnił oczekiwań albo nie przetrwał nawet połowy okresu gwarancji.

Często pracujesz z drogimi, unikatowymi autami?

Ja do tego tak nie podchodzę. Nie myślę o cenie czy marce pojazdu. Mnie interesuje stan wizualny i techniczny. Np. najlepiej wspominam pracę przy Škodzie Favorit, ale domyślam się, że ciebie interesują egzotyki. Jasne, zajmowałem się wieloma luksusowymi autami. Rolls-Royce, Bentleye - nie policzę, ile takich aut miałem w pracowni. Wśród nich były też Lamborghini, Ferrari, nawet w wersjach robionych na zamówienie albo po tuningu, np. Mansory. Są też klienci, którzy mają całe niesamowite kolekcje samochodów, ale nie mogę o nich mówić.

Dlaczego nie możesz o tym powiedzieć?

Kolekcjonerzy bardzo pilnują swojej prywatności. Jak pracujesz przy takich samochodach, to prawie zawsze robisz to u klienta w garażu. No i wchodząc w takie miejsce, musisz podpisać dokumenty, że nie będziesz opowiadał "kto, co, gdzie, kiedy i dlaczego".

 Foto: Cezary Sobociński / Auto Świat

To, kim są twoi klienci?

Przekrój jest ogromny. Są zwykli ludzie - emeryci, budowlańcy, lekarze, prawnicy. Jest też duża grupa klientów nazywanych przeze mnie "z branży”. To ludzie, których o źródło zarobku się po prostu nie pyta. Oni lubią luksusowe samochody i lubią bawić się życiem — to naprawdę dobra klientela, mają duże wymagania, ale doceniają efekty i dobrze płacą.

A czy jeździsz autami klientów?

Jeśli pytasz o to, czy jeżdżę na przejażdżki sportowymi brykami klientów, to zapewniam cię, że profesjonaliści tak nie robią. Co nie zmienia faktu, że samochody trzeba np. przestawiać podczas prac. Popularna jest też usługa "door-to-door", gdzie auto odbieram z domu klienta. Miałem też kiedyś w pracowni pojazd, którego właściciel nie wyobrażał sobie, że ktoś będzie nim jeździł. Ten człowiek siedział u mnie cztery dni z laptopem. On pracował na komputerze, a ja przy jego wozie. Gdy trzeba było przestawić auto albo skręcić koła, to wsiadał do samochodu i to robił.

Mam jeszcze jedno pytanie o klientów. Co nietypowego znajdujesz w ich samochodach?

Broń, noże, maczety, kastety, pałki — to nie robi już na mnie wrażenia. Mam wrażenie, że każdy wozi jakąś broń. Zdarzyło mi się też kilka razy znaleźć pistolet na ostrą amunicję - trzeba uważać.

 Foto: Cezary Sobociński / Auto Świat

A co najdziwniejszego znalazłeś we wnętrzu auta?

Kopertę, a w niej prawie 50 tys. zł. Robiliśmy renowację wnętrza i w desce rozdzielczej nad schowkiem były te pieniądze. Oddałem je właścicielowi. Był przekonany, że zgubił je wiele miesięcy wcześniej. Zawsze oddaję wszystko, co znajdę. Tak zdobywa się zaufanie ludzi.

Jesteśmy przy czyszczeniu wnętrza, pewnie nie raz łapałeś się za głowę, jak zobaczyłeś auto klienta?

To prawda, bywa, że przez godzinę wyciągasz po prostu śmieci. Najgorsze są auta, w których jeżdżą małe dzieci. To już wolę sprzątać kabinę ubrudzoną przez psa albo naprawiać wnętrze po rozlanej farbie.

Czy detailing jest drogi?

To zależy od tego, co uważasz za drogie. Np. czyszczenie wnętrza kosztuje średnio od 300 do 1 tys. zł. Z kolei korekta lakieru, w zależności od wersji, to koszt od 500 do 2 tys. zł. Na koniec jest jeszcze aplikacja zabezpieczenia. Wosk to 300-500 zł, a aplikacja powłok ceramicznych to wydatek od 1 do nawet 5 tys. zł. Ważne, żeby klienta dobrze wyedukować. Często ludzie przychodzą i chcą coś zrobić z samochodem, bo coś widzieli, coś słyszeli o detailingu, ale sami nie wiedzą, co i jak. Dlatego często pracuję w roli psychologa.

Na czym polega bycie detailerem psychologiem?

Tłumaczę ludziom, tak jak tobie teraz, na czym polega detailing. Przede wszystkim probuję uświadomić klienta, poznać jego oczekiwania i dobrać usługę, która w pełni go zadowoli. Podczas oględzin, rozmowy, pokazuję klientom defekty na lakierze i tłumaczę, co możemy z nimi zrobić. Poza opisaniem swojej pracy muszę też wytłumaczyć, co oznacza położenie powłoki. Nie wiem, czy wiesz, ale "ceramika" wcale nie oznacza, że samochód będzie już zawsze sam się mył i będzie bezobsługowy.

Czyli położenie powłoki nie oznacza, że moje auto będzie już zawsze czyste, a lakier idealny?

Niestety nie. O taki samochód też trzeba dbać. Brud nadal przywiera do powierzchni. Tyle że do powłoki ceramicznej, a nie bezpośrednio do lakieru. Aby samochód cieszył wzrok, to wciąż należy go regularnie myć, a wręcz poświęcić odrobinę więcej czasu, by utrzymać go w perfekcyjnym stanie jak najdłużej.

 Foto: Cezary Sobociński / Auto Świat

No właśnie, mycie samochodu. Jak myć? Gdzie myć? I najważniejsze — gdzie nie myć?

Jeśli chcesz faktycznie dbać o swoje auto, to musisz wiedzieć, że nic nie zastąpi mycia ręcznego. Myjnie bezdotykowe moim zdaniem są fajne na doraźne przepłukanie karoserii bez użycia chemii, bo ta jest bardzo inwazyjna. Z kolei na myjniach automatycznych poza chemią są jeszcze pełne brudu szczotki, które niszczą lakier. Nawet nieumiejętne ręczne mycie może mieć negatywne skutki.

Czyli ręczne myjnie wcale nie gwarantują dobrego umycia?

Jeżeli jedziesz w miejsce, gdzie auto myje się jedną gąbką, z jednego wiadra, to możesz być pewien, że lakier nie wyjdzie z tego bez szwanku. Brud jest w gąbce oraz w wodzie i zwyczajnie pozostawia mikrorysy na lakierze. Dlatego zawsze moim marzeniem było stworzenie miejsca do wykonywania bieżącej pielęgnacji. Ludzie narzekają, że nie mają gdzie dobrze umyć auta, bo studio tego nie robi albo nie ma czasu. Dlatego od niedawna rozkręcam myjnię dla świadomych klientów. Tutaj na co dzień można dbać o pojazd, mając spokojną głowę o jakość usługi oraz o to, że nikt nie popsuje pracy wykonanej w studiu detailingowym.

Myjnia automatyczna: szybka, wygodna, ale niszcząca lakier Foto: Auto Bild
Myjnia automatyczna: szybka, wygodna, ale niszcząca lakier

Przy okazji myjni spytam cię o produkty. W detailingu korzysta się z zupełnie innych produktów niż te z supermarketów. Jaka jest różnica?

Z produktami jest tak jak z usługami. Klient musi być świadomy tego, co nabywa. Jeśli chcesz posprzątać "na taksówkarza", to kupujesz najtańsze produkty w supermarkecie. Kosmetyki detailingowe są z reguły dużo bardziej skuteczne i wydajne. Niemniej od każdej reguły są wyjątki, bo w supermarketach jest kilka ciekawych produktów.

A czego najbardziej nie lubisz w tej pracy?

Najgorsze jest poprawianie po innych. Plaga tanich pseudofachowców kusi niskimi cenami i klienci często się na to łapią. Potem przyjeżdżają do mnie, pokazują mi zniszczone auto i proszą o pomoc. Za takie prace biorę podwójną stawkę.

A co najbardziej lubisz?

Po prawie ośmiu latach w tym zawodzie z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że najfajniejsze są kontakty. Mam klientów ze wszystkich branż i mogę śmiało powiedzieć, że znam całe miasto. No i przyznam ci się, że lubię pracować przy motocyklach i innych dziwnych pojazdach. Detailingowałem już jachty, skutery wodne, a nawet awionetki. Lubię wyzwania. Bez wątpienia równie istotnym faktem jest to, że ta branża zapewnia ciągły rozwój, nowe możliwości, nowe doświadczenia. Tutaj nie ma nudy!

Ładowanie formularza...