W środę 2 sierpnia niemiecką autostradą A17 jechał Dodge Caliber z polską rejestracją, którego niewprawne oko mogłoby pomylić z karetką pogotowia — auto miało oznakowanie na oknach i niebieskie światła zamontowane na dachu. Do Niemiec wjechało od czeskiej granicy.

Niemiecka policja w komunikacie prasowym przekazuje, że kierowcą był 46-letni obywatel Ukrainy, który początkowo wahał się, czy zareagować na sygnały od mundurowych. Okazało się, że miał powód — na tylnej kanapie było trzech pasażerów, a w bagażniku policjanci znaleźli kolejne cztery osoby. Wszyscy podróżowali bez odpowiednich zabezpieczeń.

Przewoził Syryjczyków w "polskiej karetce". Grozi mu więzienie

Policja ustaliła, że pasażerowie to obywatele Syrii w wieku od 11 do 27 lat. Dwoje nieletnich przekazano do urzędu ds. młodzieży. Kierowcę tymczasowo aresztowano w związku z podejrzeniem o przemyt cudzoziemców, a jego auto zabezpieczono jako dowód w sprawie.

"Bild" informuje, że do podobnych zatrzymań dochodzi praktycznie codziennie. Tę sytuację niemiecka gazeta określa jednak jako zupełnie nową, bo zwykle służby znajdują imigrantów w zwykłych furgonetkach, a nie autach, które mają przypominać karetkę pogotowia.