Pochodzące z sierpnia nagranie może sugerować, że białe Audi A7 z lampą wyglądającą jak policyjny "kogut" na desce rozdzielczej, to samochód policyjny, a kierujący nim daje znaki innym, by natychmiast zjechali z drogi. Pościg, interwencja? Nic bardziej mylnego.
Lubelscy policjanci zatrzymali w końcu kierowcę Audi A7, który wcześniej terroryzował innych uczestników ruchu na ulicach Lublina. Okazało się, że ma on 20 lat, a auto... pochodzi z wypożyczalni. Mężczyzna przyznał się do winy policjantom z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie i dodał, że nie ma nic na swoje wytłumaczenie. Mundurowi skierowali już do sądu wniosek o ukaranie mężczyzny.
Według młodszej aspirantki Małgorzaty Skowrońskiej z biura prasowego komendy w Lublinie kierowca nie tylko zmuszał inne auta do zjeżdżania mu z drogi, ale popełnił znacznie więcej wykroczeń. Wśród nich znalazły się: wyprzedzanie na skrzyżowaniu, na podwójnej linii i bezpośrednio przed przejściem dla pieszych oraz zajmowanie więcej niż jednego pasa ruchu i jazda powierzchnią wyłączoną z ruchu.
Zgodnie z prawem o ruchu drogowym umieszczanie w pojeździe urządzeń obowiązkowego wyposażenia pojazdów uprzywilejowania, które wysyłają sygnały świetlne koloru niebieskiego i czerwonego, jest zabronione. Nie można też posiadać urządzeń dających sygnały dźwiękowe o zmiennym tonie. Za ich używanie w pojeździe bez uprawnień grozi wysoka grzywna, a nawet do 14 dni aresztu.