- Średnia cena benzyny na stacjach to 5,49 zł za litr, olej napędowy kosztuje niewiele mniej
- Na wielu stacjach paliw w Polsce ceny są wyraźnie wyższe od średniej
- Na stacji w Warszawie, gdzie konferencję na temat drogich paliw zorganizował Władysław Kosiniak-Kamysz, ceny benzyny były wyższe niż średnio w kraju o ok. 17 groszy
- W ciągu roku paliwa w Polsce podrożały o 33 proc.
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
"Nie zdawałem sobie sprawy, że my mamy taką sprawczość” – skomentował Władysław Kosiniak Kamysz gwałtowną obniżkę cen paliw na stacji blisko centrum Warszawy w chwili, gdy przedstawiał on dziennikarzom skalę podwyżek paliw, jaka miała miejsce w ciągu ostatniego roku. Gdy w niedzielę 4 lipca na konferencji Władysława Kosiniaka-Kamysza dziennikarze włączyli kamery, ceny na pylonie stacji... nagle spadły o 15 groszy za litr.
Lider PSL zażartował, że w tej sytuacji już jutro zaczyna serię wizytacji na kolejnych stacjach koncernu Orlen – skoro to tak działa, to chyba warto, prawda?
10 lat po konferencji paliwowej PiS-u: tańsza ropa, droższa benzyna
Już 10 lat temu politycy ówczesnej opozycji wykorzystywali wysokie ceny paliw, fotografując się na tle pylonów z cenami, sugerując, że podatki zawarte w benzynie i ON są za wysokie. Nikomu jednak nikomu nie przychodziło do głowy, by na widok kamer obniżać skokowo ceny na jednej ze stacji!
Opłata emisyjna, opłata paliwowa, podatek akcyzowy, podatek VAT... za sprawą tak rozbudowanych podatków benzyna, której litr w hurtowni kosztuje 2,74 zł, na stacji benzynowej osiąga cenę 5,50 zł, a nawet więcej – w Warszawie ceny benzyny oscylują wokół 5,60-5,65 za litr. I żeby było jasne: niewiele jest stacji, które na sprzedaży litra benzyny zarabiają 15 groszy. Obniżka ceny o 15 groszy na stacji oznacza, że stacja ta przestaje zarabiać na sprzedaży benzyny, a nawet... dokłada do każdego sprzedanego litra. Na sprzedaży oleju napędowego stacja może zarobić nieco więcej niż na benzynie, nawet kilkanaście groszy na litrze, niemniej i w tym przypadku podatki osiągają poziom prawie połowy ceny detalicznej.
Niestety, przy obecnym poziomie podatków niewiele trzeba, aby litr zwykłego paliwa na stacji sięgnął 6 zł – wystarczy, że wzrośnie cena ropy na światowych rynkach. A pamiętajmy, że obecnie cenom ropy daleko jest do historycznych rekordów – baryłka ropy Brent kosztuje ok. 75 dolarów. Na początku lipca 2011 roku cena baryłki ropy Brent kosztowała 111 dolarów...
10 lat temu były świetne pomysły na obniżenie cen paliw. Czas, by wprowadzić je w życie?
Nie bez powodu odwołujemy się do sytuacji sprzed dekady. Wtedy to konferencje prasowe pod dystrybutorami organizowali ludzie, którzy dziś są u władzy. Jarosław Kaczyński w spocie skierowanym przeciwko rządzącej koalicji straszył paliwem po 7-8 zł za litr i mówił:
Wtedy, podkreślmy: baryłka ropy Brent kosztowała 111 dolarów i jej cena rosła. Dziś baryłka tej samej ropy kosztuje 75 dolarów, a za litr płacimy... więcej.
Podatki na paliwa: czy można je zmniejszyć?
Będąc kierowcą, bardzo życzę dziś Jarosławowi Kaczyńskiemu tej „odwagi i odpowiedzialności”, o których mówił 10 lat temu. Zdaję sobie sprawę, że to jednak nie takie proste. Poziom podatków nakładanych na paliwa (oczywiście nie wszystkich, nie tych np., które ostatnio powiększał rząd PiS – mowa o opłacie paliwowej) uregulowany jest na poziomie wspólnotowym.
Jednak o cenach paliw wyrażanych w złotych nie decyduje tylko wysokość akcyzy czy VAT-u – to m.in. kurs złotego, który decyduje o tym, ile polskie rafinerie muszą płacić za surowiec. Im niższy kurs złotego do dolara (i innych walut – to wszystko działa na zasadzie naczyń połączonych), tym więcej płacimy za ropę i więcej za paliwa na stacji. Im wyższa inflacja i słabość polskiej waluty, tym bardziej to zjawisko staje się widoczne. I właśnie z powodu słabego kursu złotego płacimy za paliwa więcej niż kiedyś, a niewiele trzeba, by ceny na stacjach zanotowały historyczne rekordy .
A zatem: odwagi Prezesie!