Sprawa zaczęła się ponad rok temu. Wtedy to kierowca samochodu marki Subaru przejechał przez teren zabudowany z prędkością 86 km/h. Ponieważ na tej drodze było ograniczenie do 50 km/h, urządzenie straży miejskiej uwieczniło wyczyn kierującego na zdjęciu.

Właściciel odmówił wskazania kierowcy, sprawa trafiła więc do sądu rejonowego. Ten odmówił jednak ukarania właściciela pojazdu, powołując się na wyrok Sądu Najwyższego z grudnia ubiegłego roku.

- Wyrok ten wskazywał, że strażnicy miejscy uprawnieni są tylko do wykonywania kontroli ruchu drogowego wobec kierującego pojazdem oraz uczestnika ruchu drogowego naruszających określone przepisy ruchu drogowego. Nie mogą natomiast skontrolować właściciela lub posiadacza pojazdu, jeżeli nie wykazuje się jego sprawstwa w tym zakresie – mówił w rozmowie z Onetem Piotr Piekarski, prawnik.

Jednak strażnicy wcale nie chcieli się poddać – złożyli zażalenie na decyzję sądu rejonowego. W tym samym czasie do Sądu Okręgowego we Wrocławiu wpłynęło w ostatnim czasie  kilkanaście podobnych wniosków.

Wrocławski sąd ogłosił, że strażnicy mają prawo nie tylko dawać mandaty kierowcom,  ale też dociekać kto prowadził samochód w momencie złamania przepisów.

- Teraz, w przypadku, gdy właściciel pojazdu nie chce takiej informacji udzielić,  jego też mogą ukarać za odmówienie współpracy – komentuje Piekarski.

Strażnicy mogą także występować jako oskarżyciele publiczni, ale wspomniane orzeczenie Sądu Najwyższego odbierało im część uprawnień. W związku z tym strażnicy miejscy mogą być zadowoleni –sprawa właściciela pojazdu, jak i wiele innych mu podobnych, musi zostać rozpatrzona. Jeśli mężczyzna zostanie skazany, grozić mu będzie grzywna nawet do 5 tys. zł.

Co ten wyrok sądu wrocławskiego oznacza dla innych kierowców w praktyce? Ponieważ w Polsce nie ma prawa precedensu, sądy powinny, ale nie muszą opierać się przy podobnych sprawach na wydanym przez sąd wrocławski wyroku. Niemniej jednak straż miejska wygrała pierwszą batalie w drodze do zmiany obecnie obowiązującego prawa.