Prezydent Andrzej Duda podpisał już nowelizację przekazującą system poboru opłat drogowych (viaTOOL) w ręce Krajowej Administracji Skarbowej (KAS). Tym samym zakończono procedowanie nowych przepisów, a to oznacza, że wejdą one w życie już 1 lipca 2020 roku. System poboru opłat drogowych viaTOLL do tej pory był obsługiwany przez austriackie konsorcjum Kapsch, ale de facto już od 2018 roku znajdował się w rękach Głównego Inspektora Transportu Drogowego (GITD).

Co to oznacza dla kierowców aut powyżej 3,5 tony? Na razie nic, prawdziwa rewolucja czeka nas za rok – w lipcu 2021 roku. Wtedy to znikną z dróg charakterystyczne bramownice z kamerami, a zastąpi je aplikacja na telefon. Ministerstwo finansów zapewnia, że to ułatwi życie kierowców i oszczędzi im wydatków, bo nie będą musieli kupować „kosztownych dedykowanych urządzeń pokładowych służących wyłącznie do poboru tej opłaty”.

Jak czytamy w komunikacie resortu: „w sytuacji, gdy korzystający z dróg publicznych nie będzie posiadał takich systemów czy urządzeń służących do pozycjonowania satelitarnego, do uiszczenia opłaty elektronicznej będzie można wykorzystać telefon komórkowy (smartfon) z zainstalowaną bezpłatną aplikacją mobilną, dostarczoną przez KAS.”

Aplikacja ma działać podobnie, jak systemy wykorzystujące technologie pozycjonowania satelitarnego, służące do zarządzania flotami pojazdów przez profesjonalnych przewoźników.

Nowe źródło informacji o podatniku?

Proste? Z pewnością znacznie bardziej, niż dotychczasowy system. Jednak krytycy tego rozwiązania alarmują, że nowa technologia oparta na pozycjonowaniu satelitarnym, będzie pozwalała skarbówce na śledzenie właścicieli aut.

Według nowych zasad (od lipca 2021 roku) każdy, kto będzie korzystał z pojazdu o dmc wyższym niż 3,5 tony (albo zespołu pojazdów), rejestrując aplikację będzie musiał wprowadzić do systemu wszystkie dane, które pozwalają na identyfikację jego i samochodu: markę, model, numer nadwozia, dopuszczalną masę całkowitą, klasę czystości spalin, rodzaj paliwa, rok produkcji, pojemność skokową silnika, moc, numer rejestracyjny, swój PESEL, NIP i wiele innych danych. Może być konieczne złożenie zabezpieczenia w formie pieniężnej, przekazanie w formie cyfrowej (np. skany) dokumentów – dopiero wtedy zostaniemy zarejestrowani w systemie. Dane trzeba będzie aktualizować na bieżąco pod groźbą kary.

Za złamanie któregokolwiek postanowienia przewidziane są kary – od kilkuset do 3 tys. zł. Dyskusyjny jest też zapis dotyczący samego urządzenia, za pomocą którego skarbówka chce śledzić samochód. Problem w działaniu smartfona albo problem z Internetem oznacza, że dalsza jazda nie będzie możliwa.

Na koniec dobra wiadomość – znowelizowana ustawa nie przewiduje podniesienia opłat.