Historie związane z odkryciem samochodów kurzących się od kilkudziesięciu lat w jakiejś szopie są zawsze emocjonujące dla pasjonatów motoryzacji. Dlaczego? Zazwyczaj znalazca "barnfinda" przygarnia do siebie zapomniane auto i robi wszystko, by przywrócić mu dawną świetność, a potem wyjechać nim na drogi. Czy tak będzie też w tym przypadku? Cóż, niezupełnie!
Nie wszystkie samochody będą odrestaurowane
Na trop tajemniczego magazynu wpadła ekipa z Muzeum Skarb Narodu, które niegdyś mieściło się w jednej z hal zakładu FSO na Żeraniu, a od dłuższego czasu szuka nowego miejsca na przechowywanie eksponatów i organizowanie motoryzacyjnych wystaw. Niewykluczone, że wkrótce do kolekcji dołączą następne "perełki", choć... w nieco innej formie.
Na filmikach opublikowanych na koncie muzeum na Instagramie widzimy m.in. Poloneza Atu, Skodę 105L, Yugo Koral, Rovera 200, Mercedesa W124 i Audi 80. Wszystkie przykryte warstwą kurzu, ale nie wszystkie tak samo grubą. — Najstarsze samochody stoją tam od 10 lat, a najmłodsze dwa-trzy lata — mówi nam Robert Brykała ze Skarbu Narodu, który odkrył zapomniane pojazdy.
Zakurzone samochody zostały uratowane przed zgniatarką
Udało nam się też dowiedzieć, w jaki sposób auta trafiły do szopy. — Samochody stoją u faceta, który ma złomowisko i co jakiś czas ratował auta, których żal mu było złomować. Trafiłem do niego przez przypadek. Wygląda to bardzo ciekawie, bo te zakurzone samochody mają niesamowity klimat. To jest coś, co chcielibyśmy odtworzyć w muzeum, kiedy uda nam się znaleźć już dla niego nowe miejsce — zdradza Brykała.
Po latach gromadzenia pojazdów uratowanych przed zgniatarką właściciel postanowił się ich pozbyć. Część z nich trafi teraz do kolekcji muzeum, inne będzie można kupić i odrestaurować samemu. Które dokładnie? Obserwujcie kanał Muzeum Skarb Narodu na YouTube, bo w najbliższą niedzielę pojawi się tam rozwinięcie historii samochodów, których miało już nie być!