Diagności i reprezentująca ich Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów od lat domagają się podniesienia cen za okresowe przeglądy pojazdów. Stawki ustalono w 2004 r. i od tamtej pory nawet nie drgnęły. Oznacza to, że nadal właściciele samochodów osobowych płacą 98 zł (162 zł – pojazdy zasilane gazem, 62 zł - motocykl, 153 zł - samochód ciężarowy). Do tego doliczana jest opłata ewidencyjna w wysokości 1 zł.

Sprawą "zamrożonych cen" zainteresował się także poseł Krzysztof Śmieszek, który wysłał w tej sprawie interpelację do ministerstwa infrastruktury. Poseł zapytał czy resort w ogóle planuje podwyżki cen przeglądów.

Rafał Weber, sekretarz stanu w resorcie infrastruktury, odpowiedział na to pytanie dość dwuznacznie. Z jednej strony stwierdził, że prace legislacyjne nad aktami wykonawczymi z zakresu badań technicznych pojazdów, w tym m.in. regulującymi wysokość opłat za badania techniczne pojazdów, będą mogły zostać podjęte dopiero po wdrożeniu unijnych dyrektyw. Z drugiej jednak strony dość niejasno stwierdził, że wzrost opłaty za badania techniczne dodatkowo obciążyłby właścicieli pojazdów, na których i tak spoczywa już sporo opłat, m.in. koszty eksploatacji czy konieczność wykupienia obowiązkowego ubezpieczenia.

Widać, że ministerstwo zabezpiecza się zarówno przed krytyką kierowców, jak i coraz bardziej niezadowolonych diagnostów.