- Do tragicznego wypadku spowodowanego przez kierowcę BMW doszło 16 września 2023 roku na autostradzie A1
- Policjanci, mający decydujące zdanie w tej sprawie, początkowo ignorowali udział BMW w wypadku, w którym zgięła trzyosobowa rodzina
- Sebastian M., kierowca BMW, został wypuszczony do domu. Dostał czas niezbędny na przygotowanie się do ucieczki
- Obecnie podejrzany przebywa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – jest poza aresztem, ale pozbawiony jednego z paszportów i z zakazem opuszczania kraju
Prokuratura nie kryje, że ściągnięcie do Polski i ukaranie Sebastiana M. jest jednym z jej priorytetów. Informacje o podejmowanych działaniach w tej sprawie pojawiają się zarówno na stronach Prokuratury krajowej, jak i na jej profilu w serwisie X. Wygląda na to, że są postępy. W poniedziałek 19 lutego odbędzie się wideokonferencja przedstawicieli prokuratury z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości ZEA.
W tej sprawie od początku wszystko poszło nie tak, jak powinno: najpierw policja zbagatelizowała sygnały, że to Sebastian M. mógł być winnym spowodowania tragicznego wypadku. W jego wyniku trzyosobowa rodzina spłonęła we wraku samochodu Kia, który uderzony w tył wpadł na barierki na autostradzie A1. Rozbite BMW stało na poboczu w dużej odległości od Kii. Jechało tak szybko, że nie mogło wcześniej się zatrzymać.
Potem dano kierowcy BMW dość czasu, aby przygotować ucieczkę i wyjechać za granicę. Gdy podjęto pościg, było już za późno. Ekipa pościgowa o włos minęła się z Sebastianem M. w Turcji, został on aresztowany dopiero w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie) przy udziale przedstawicieli polskich organów ścigania. Trafił do aresztu. Polska złożyła wniosek o ekstradycję podejrzanego, jednak na początku stycznia został on z niego wypuszczony za kaucją. Został też pozbawiony niemieckiego paszportu (ma jeszcze polski).
Wcześniej swój dobrowolny powrót do Polski domniemany sprawca wypadku uzależnił od otrzymania listu żelaznego gwarantującego możliwość odpowiadania z wolnej stopy. Ostatecznie polski wymiar sprawiedliwości zadecydował, że listu żelaznego nie będzie.
Dlaczego Sebastian M. znów jest na wolności?
"W świetle przepisów emirackich po 60 dniach od zatrzymania i izolacji poszukiwanego następuje jego zwolnienie i orzeczenie kaucji" – dowiadujemy się z informacji prokuratury krajowej.
I dalej:
To oznacza, że procedura ekstradycyjna z ZEA nie dzieje się automatycznie, potrzebny jest czas na wypełnienie procedur. Nie ma jednak dotąd sygnałów, że może być z tym problem. Jedną z istotnych informacji dla wymiaru sprawiedliwości ZEA, przesądzającą o tym, czy ekstradycja może się odbyć, jest wysokość zagrożenia karą (w przypadku drobnych przestępstw zagrożonych niską karą o ekstradycji nie może być mowy). Istotne jest również, czy przestępstwo, które zarzuca się podejrzanemu, jest również przestępstwem na terytorium ZEA. Prawdopodobnie podczas poniedziałkowej wideokonferencji te kwestie będą jednym z tematów dyskusji. Nie ma jednak wątpliwości, że spowodowanie śmiertelnego wypadku jest przestępstwem także na terytorium ZEA.
Co grozi Sebastianowi M. za śmierć trojga ludzi na autostradzie A1?
Sebastianowi M. – w zależności od postawionych zarzutów – może grozić kara do 8 lat więzienia, jeśli zostanie oskarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. To jest najbardziej prawdopodobna opcja. Gdyby został oskarżony o spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, której następstwem jest śmierć człowieka, wówczas maksymalna możliwa kara wyniosłaby 12 lat więzienia.
Z przeprowadzonej na zlecenie prokuratury ekspertyzy wynika, że tuż przed wypadkiem BMW Sebastiana M. poruszało się z prędkością "nie mniejszą niż 253 km/h". Z innej rekonstrukcji wypadku dowiadujemy się, że prędkość BMW przed wypadkiem mogła istotnie przekraczać 300 km/h.