• Mimo zmniejszonego natężenia ruchu drogowego ginie więcej osób. Alarmują o tym nie tylko posłowie, ale i sami policjanci
  • Posłowie postulują radykalne ograniczenie dozwolonej prędkości na drogach
  • Nie tylko w Polsce proponuje się obniżyć prędkość. Ograniczenia prędkości już wprowadzono m.in. w Brukseli czy na słynnej wyspie Man

Przewodnicząca parlamentarnego zespołu ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego wraz z dziewięcioma posłankami i posłami Koalicji Obywatelskiej i Lewicy apelują do ministra infrastruktury o podjęcie wszelkich działań w celu ograniczenia liczby wypadków drogowych. W interpelacji wnioskują o zmianę przepisów drogowych. Jako przykład podają radykalne ograniczenie dozwolonej prędkości na drogach.

Wszystko po to, by uniknąć obciążania służby zdrowia przypadkami nie związanymi bezpośrednio z epidemią koronawirusa. Okazuje się bowiem, że mimo zmniejszonego natężenia ruchu na drogach ginie więcej osób. Alarmują o tym nie tylko posłowie, ale i sami policjanci.

Mniej wypadków i ofiar. W tym roku znacznie łatwiej o śmierć na drodze

Według policyjnych statystyk (dane z opolskiej policji) od początku marca odnotowano wprawdzie mniejszą liczbę wypadków ogółem (z 79 w 2019 roku do 49) ale jednocześnie więcej ofiar śmiertelnych (przyrost z 7 osób w 2019 do 9 w bieżącym okresie). Wśród nich 3 osoby straciły życie w wyniku nadmiernej prędkości. Powyższe dane dotyczą tylko jednego regionu!

W całym kraju odnotowano zaś od początku kwietnia (do 22 kwietnia włącznie) 696 wypadków drogowych w których zginęło łącznie 87 osób. Rok wcześniej w tym samym czasie doszło do 1665 wypadków drogowych w których śmieć poniosło 156 osób. To oznacza, że w prawie co 11 wypadku w kwietniu 2019 roku (w pierwszych 3 tygodniach) zginął człowiek. W tym roku zaś w co 8 zdarzeniu ktoś poniósł śmierć.

Policjanci alarmują, że nie brakuje kierowców, którzy wykorzystują zmniejszony ruch na drogach i stwarzają zagrożenie poruszając się z nadmierną prędkością (zresztą przy niemal pustych ulicach każdemu z nas znacznie łatwiej dostrzec kierowców z dość ciężką nogą). Jeden z kwietniowych rekordzistów zebrał w ciągu kilkudziesięciu minut 20 punktów karnych, otrzymał 600 zł mandatu i stracił prawo jazdy. Nie brakuje także policyjnych doniesień o kolejnych zatrzymanych pijanych kierujących i wysokich wynikach badań (w czołówce są m.in. 32 latek, który przekroczył 4 promile oraz 25-latek i 37-latek z wynikami prawie 3,5 promila alkoholu w organizmie).

W poselskiej interpretacji czytamy – „Według zeszłorocznego raportu przygotowanego przez Komendę Główną Policji w 2019 roku w wypadkach drogowych rannych zostało 35 477 osób, co oznacza, że średnio każdego dnia rannych było niemal sto osób. Ze względu na specyfikę zdarzeń drogowych wiele z tych przypadków wymagało znacznego zaangażowania personelu medycznego i środków zaradczych – stan około trzydziestu procent rannych klasyfikowany jest jako ciężki".

"Z danych publikowanych przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynika, że pomimo wprowadzenia ograniczeń dotyczących wychodzenia z domu każdego dnia wciąż kilkadziesiąt osób zostaje rannych na skutek wypadków drogowych. Każda taka osoba stanowi dodatkowe obciążenie dla systemu ochrony zdrowia, który obecnie powinien skoncentrować się na walce z wirusem SARS-CoV-2” - wyjaśniają posłowie.

Za granicą już jeździ się wolniej

Nie tylko w Polsce proponuje się obniżyć prędkość. Ograniczenia prędkości do 40 mph (64 km/h) już wprowadzono m.in. na słynnej wyspie Man, na której chętnie kręcił testy samochodów Jeremy Clarkson. Bruksela ogłosiła zaś limit 20 km/h w wybranych częściach miasta. Wolniej jeździ się także po Holandii, gdzie w określonych godzinach (między 6 rano a 19) obniżono prędkość na autostradach do 100 km/h tłumacząc to walką z ograniczeniem emisji spalin. Mediolan planuje natomiast zamknąć część ulic dla ruchu i zastosować ograniczenie prędkości do 30 km/h. W Wielkiej Brytanii rozpoczęła się zaś kampania nawołująca do wprowadzenia limitu 20 mph (32 km/h) w miastach.

Ograniczenia prędkości wprowadza się także poza Europą. W Australii przywracane są ograniczenia przy zamkniętych obecnie szkołach. W Los Angeles przeprogramowano zaś sygnalizację świetlną, by zmusić kierowców do wolniejszej jazdy.

Oczywiście otwartą kwestią pozostaje to jak nowe restrykcje wpłyną na kolejne statystyki. Nawet mimo najlepszych regulacji nie sposób przecież zagwarantować całkowitego wyeliminowania groźnych zdarzeń. Nic bowiem nie zastąpi zdrowego rozsądku, kiedy zasiadamy za kierownicą.