Film opublikowano wczoraj, ale nie wiadomo kiedy został nagrany. Widać na nim, jak białe BMW M3, za kierownicą którego być może siedzi sam Robert N., zatrzymuje się na drodze, na wysokości zaparkowanego na poboczu radiowozu, po czym wykonuje kilka "bączków" i zatrzymuje się, czekając na wszczęcie przez funkcjonariuszy pościgu. Sytuacja za chwilę powtarza się, a mundurowi ruszają na sygnale.

Ze względu na kolosalną różnicę w parametrach radiowozu i wspomnianego BMW M3, ku wyraźnej uciesze autorów nagrania, piratowi udaje się bez problemu uciec goniącym go stróżom prawa.

Robert N. opublikował również wpis na Facebooku, w którym pisze "Sprawdzamy naszą kochaną Policję". W połowie września mężczyzna otrzymał prokuratorski nakaz powstrzymywania się kierowania pojazdami mechanicznymi. Nie wiadomo jednak, czy film został nagrany przed czy po decyzji prokuratury.

Przypomnijmy, że niedawno Robert N. usłyszał w płockiej prokuraturze dwa zarzuty sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym – jeden za szaleńczą jazdę po Warszawie, podczas której na ruchliwej drodze ścigał się z motocyklami, przejeżdżał przez skrzyżowanie na czerwonym świetle czy jechał pod prąd, a drugi za wcześniejszą piracką jazdę na drodze pod Kielcami. Grozi mu za nie do ośmiu lat więzienia. Jak dowiedział się Onet, mężczyzna odmówił składania zeznań.

Robert N. i jego grzechy

Głośno o Robercie N. zrobiło się w czerwcu, kiedy w sieci pojawiło się nagranie szaleńczej jazdy białym BMW M3 ulicami Warszawy. Nie był to jedyny film z jego udziałem. Jego białe BMW M3 po­ja­wia­ło się już m.​in. na placu Zba­wi­cie­la, gdzie "dri­fto­wa­ło" po ron­dzie.

Dru­gie zda­rze­nie, za które "Frog" dostał zarzuty, sprawa z 14 lu­te­go tego roku. "Frog" je­chał bia­łym Mer­ce­de­sem na trasie mię­dzy Ję­drze­jo­wem a Kiel­ca­mi, prze­kra­cza­jąc do­zwo­lo­ną pręd­kość. Roz­pę­dził się do 220 km/h. Pró­bo­wa­li za­trzy­mać go po­li­cjan­ci, ale "Frog" za­czął ucie­kać. Je­chał pod prąd, w nie­bez­piecz­ny spo­sób wy­prze­dzał inne sa­mo­cho­dy, ude­rzył w ba­rie­rę ener­go­chłon­ną.

Po­li­cjan­ci ści­ga­li go przez bli­sko 35 ki­lo­me­trów. W końcu zo­stał za­trzy­ma­ny. Jed­nak w marcu śled­czy z Kielc umo­rzy­li po­stę­po­wa­nie wobec niego, mimo że kie­ru­jąc Mer­ce­de­sem zła­mał kil­ka­dzie­siąt prze­pi­sów dro­go­wych. Teraz wró­ci­li do spra­wy, po­nie­waż pro­ku­ra­tor ge­ne­ral­ny An­drzej Se­re­met uchy­lił uma­rza­ją­ce ją po­sta­no­wie­nie.

Białe BMW M3 dobrze znane policji

Okazuje się, że do poważnego zagrożenia dla mieszkańców Warszawy z czerwca mogło w ogóle nie dojść, bo około miesiąc wcześniej to samo BMW M3 było już w rękach policji, a Robert N. rozmawiał wówczas nawet z funkcjonariuszami.

Tamto zdarzenie w całości nagrała ekipa serwisu Moto.Onet.pl, realizująca program Policja Na Drogach, w którym pokazujemy sceny z policyjnych akcji. W odcinku, który prezentowaliśmy już w czerwcu, a które można obejrzeć poniżej, białe BMW M3 nie zatrzymało się do kontroli w centrum miasta. Policjanci ruszyli za nim w pościg. Po złamaniu wielu przepisów kierowca w końcu zatrzymał się. Twierdził, że nie zauważył policyjnego lizaka, a radiowozu nie słyszał przez głośny wydech swojego auta.

Trudno się z tym zgodzić, bo na widok nadjeżdżającego radiowozu ruszył i przejechał przez skrzyżowanie przy czerwonym świetle. Co więcej, jego koledzy, którzy dotarli na miejsce z dokumentami samochodu, mówią że kierowca dzwonił do nich chwaląc się, że właśnie ucieka przed policją...

Sam Robert N. jest znanym zawodnikiem i uczestnikiem mistrzostw w driftingu, w których odnosił sukcesy. Szybka jazda przekładała się w jego przypadku najwyraźniej także na drogi publiczne, o czym moga świadczyć liczne mandaty, z utratą prawa jazdy na czele.

Nie tylko jazda

Szum medialny wokół Roberta N. pozwolił wypłynąć na światło dzienne wielu innym sprawom. Męż­czy­zna był też po­dej­rze­wa­ny o fin­go­wa­nie kra­dzie­ży luk­su­so­wych aut z wy­po­ży­czal­ni, którą pro­wa­dzi. Za każ­dym razem spra­wy miały po­dob­ny prze­bieg – Ro­bert N. zgła­szał, że klient znik­nął razem z sa­mo­cho­dem. Traf chciał, że za­zwy­czaj auto nie było jesz­cze spła­co­ne. Wszyst­kie spra­wy zo­sta­ły umo­rzo­ne, ale pro­ku­ra­tu­ra ma je zwe­ry­fi­ko­wać.

Natomiast podczas zatrzymania Roberta N. na plaży w Mielnie, w jego miesz­ka­niu, zna­le­zio­no m.​in. broń palną, policyjne kamizelki, kaj­dan­ki, ko­mi­niar­kę i sprzęt do za­trzy­my­wa­nia sa­mo­cho­dów. Męż­czy­zna zo­stał prze­wie­zio­ny do War­sza­wy, gdzie usły­szał sie­dem za­rzu­tów - przy­własz­cze­nia cu­dze­go do­ku­men­tu, po­świad­cze­nia nie­praw­dy, czte­ro­krot­ne­go przed­ło­że­nia w banku fał­szy­wych do­ku­men­tów w celu uzy­ska­nia kre­dy­tu i po­sia­da­nia broni bez ze­zwo­le­nia. Nie zo­stał aresz­to­wa­ny, ale do­stał dozór po­li­cji i ma zakaz opusz­cza­nia kraju.

Jak zakończy się sprawa - nie wiadomo. "Frog" nie został aresztowany. - Prokurator zastosował wobec Roberta N. dozór policji, poręczenie majątkowe oraz nakaz powstrzymywania się od kierowania pojazdami mechanicznymi - powiedziała rzeczniczka prokuratury.

Nie wyznaczono też jeszcze terminu rozprawy, ponieważ trwa postępowanie przygotowawcze. Prowadzący sprawę prokurator ma jeszcze czas na przeprowadzenie wszystkich czynności, w tym przesłuchania kolejnych świadków, do około połowy listopada.