Auto Świat Wiadomości Aktualności Podróżowałem superszybkim hiszpańskim pociągiem. Gdy się okazało, czym jechałem, przeszedł mnie dreszcz

Podróżowałem superszybkim hiszpańskim pociągiem. Gdy się okazało, czym jechałem, przeszedł mnie dreszcz

Choć kursują w cieniu francuskiego TGV i japońskiego Shinkansena, to hiszpańskie superszybkie koleje i tak robią wrażenie. Wiem, bo właśnie odbyłem nimi podróż z Madrytu do Palencji. Kiedy tylko pociąg ruszył, przez całą półtoragodzinną podróż nie mogłem oderwać wzroku od jednego punktu. A kiedy się okazało, czym tak naprawdę jechałem, przeszedł mnie dreszcz.

Superszybki hiszpański pociąg S-730
Zobacz galerię (6)
Auto Świat / Krzysztof Wojciechowicz
Superszybki hiszpański pociąg S-730
  • Po ósmej rano w lipcu na 28 km za oknami zapadła totalna ciemność. Okazało się, że trafiłem na wyjątkowy fenomen
  • W hiszpańskim pociągu S-730 ćwierć tysiąca kilometrów pokonuje się w ok. półtorej godziny
  • Zanim w ogóle wpuszczono mnie na peron, musiałem przejść procedurę, która trafia się w centrali FBI

Zginęło 79 osób. 24 lipca 2013 r. na łuku nieopodal hiszpańskiego Santiago de Compostela wykoleił się superszybki pociąg. W całej historii kolei wysokich prędkości tylko jeden wypadek pochłonął więcej istnień – 15 lat wcześniej pod niemieckim Eschede zginęło 101 podróżnych. A teraz miałem jechać tym samym modelem pociągu, który się rozbił w Hiszpanii.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

W 2013 r. nie zawiniła jednak maszyna, ale maszynista. Ustalono, że wszedł on w łuk z przeszło dwukrotnie wyższą prędkością od dozwolonej.

Dowiedziałem się o tym kilka godzin po podróży. A i tak przeszedł mnie dreszcz.

Przeczytaj także: Te marki aut mają największe spadki w 2025 r. W Polsce jest większy przegrany od Tesli. Zaskoczenie na 6. miejscu

Superszybki hiszpański pociąg: dieselek długości dwóch boisk

Pierwsze zaskoczenie to czeluść, w której znikają walizki i torby. Kontrola bagażowa nie dziwi na lotnisku lub w centrali FBI, ale przed wejściem na peron — i owszem. Na szczęście na madryckim dworcu nie muszę się szarpać z wyciąganiem laptopa i kosmetyków, zdejmowaniem paska, albo obuwia.

Przeczytaj także: Jechałem Shinkansenem i pokusiłem się o porównanie japońskich kolei do PKP

Mój skład nie robi wrażenia designem. Jedyne, co działa na wyobraźnię, to tzw. wlot NACA, czyli element aero znany z supersamochodów. No ale dane pociągu istotnie są super.

Wlot NACA w superszybkim hiszpańskim pociągu S-730
Wlot NACA w superszybkim hiszpańskim pociągu S-730Żródło: Auto Świat / Krzysztof Wojciechowicz

Jak później sprawdziłem, najprawdopodobniej podróżowałem modelem S-730 — właśnie tym z katastrofy pod Santiago de Compostela. To dwie lokomotywy i dziewięć wagonów z 265 miejscami. S-730 ma napęd hybrydowy, przy czym rolę silnika spalinowego gra potężny diesel. Cały skład mierzy aż 185,6 m długości (to prawie dwa boiska piłkarskie) i waży 361 ton – więcej niż 150 luksusowych limuzyn. Na dodatek S-730 jest wyjątkowo rzadkie: od 2012 r. powstało zaledwie 15 takich składów.

Superszybki hiszpański pociąg S-730
Superszybki hiszpański pociąg S-730Żródło: Auto Świat / Krzysztof Wojciechowicz

W porównaniu z samolotową ciasnotą, duchotą i szumem, wnętrze S-730 jest rozkosznie luksusowe. Miejsca na nogi mam tyle, że z łatwością mogę założyć jedną kończynę na drugą. Wszerz też jest OK: prawdopodobieństwo zderzenia się ramieniem z podróżnym obok wynosi okrągłe zero.

Przeczytaj także: Jechałem chińskim pociągiem. Prędkość bolidu F1, luksus godny Bentleya, a cena biletu... Nie wierzę do dziś

Siedzenie na szczęście nie okazuje się za wąskie (co czasem się zdarza w Shinkansenie), można je też w niewielkim stopniu rozłożyć (choć nie jak w pierwszej klasie superszybkiego chińskiego pociągu, gdzie bizantyjski fotel da się zmienić w płaskie jak materac łoże).

W tym momencie pociąg rusza.

Superszybki hiszpański pociąg: wrażenia z jazdy

Gdyby krajobraz za szybą nie zaczął się przesuwać, mógłbym w ogóle przegapić moment startu. S-730 jedzie bardzo płynnie i jest wyjątkowo ciche – tak ciche, że kiedy podrapałem się po udzie, to usłyszałem odgłos paznokcia skrobiącego o dżins. A kiedy mija nas jadący z naprzeciwka inny superszybki pociąg, to zamiast spodziewanego wizgu, słyszę jedynie szum. Wcale nie czuje się też ogromnej prędkości.

Szukałem go wzrokiem po całym przedziale i w końcu się znalazł. A potem przez półtorej godziny jazdy nieustannie patrzyłem tylko na niego – choć hiszpańskie krajobrazy za oknem były miliony razy piękniejsze.

Na ekranie obok wyjścia z przedziału wyświetlana jest bowiem także aktualna prędkość. Tam, gdzie było to dozwolone, pociąg pruł na maksa. No prawie, bo bez 1 km na godz.

Superszybki hiszpański pociąg S-730
Superszybki hiszpański pociąg S-730Żródło: Auto Świat / Krzysztof Wojciechowicz

Najwyższa prędkość podczas mojej podróży na trasie Madryt-Palencja wyniosła 249 km na godz. To właśnie o kilometr mniej niż szczyt możliwości tego składu. W efekcie odległość, która na drodze wynosi mniej więcej 260 km, pokonałem w ok. półtorej godziny.

Nagle za oknami zrobiło się przeraźliwie ciemno.

Superszybki hiszpański pociąg: 28 km czerni za oknem

Madrycka szósta rano w lipcu wygląda nieco inaczej niż w Polsce: przede wszystkim jest dużo ciemniej. O 8:20 hiszpańskie słońce paliło już jednak z całą bezwzględnością (tego dnia temperatura w stolicy Hiszpanii sięgnęła aż 37 st. C). Aż raptem zrobiło się ciemno.

Powtórka z nie tak odległego iberyjskiego blackoutu? Przy takiej fali gorąca to całkiem możliwe, ale gdyby do tego doszło, pociąg straciłby mnóstwo mocy. Potężne zaćmienie słońca? Nie, bo mówiony by o tym od tygodni. To może prozaiczny tunel? Nie, bo tunele nie trwają tak długo, zwłaszcza kiedy skład pędzi ok. 180 km na godz.

A jednak to był tunel. Nieprozaiczny.

Tory na trasie Madryt-Palencja biegną bowiem przez tunel Guadarrama, który ma aż 28,4 km długości! Budowany przez pięć lat (2002-2007) jest najdłuższym tunelem kolejowym w Hiszpanii i piątym co do długości na świecie. Dla porównania: najdłuższy pozamiejski tunel kolejowy w Polsce jest prawie... 18 razy krótszy (obiekt pod Małym Wołowcem w województwie dolnośląskim ma 1604 m).

Ten tekst piszę już w samolocie powrotnym do Polski: dusznym, głośnym i tak ciasnym, że muszę siedzieć pod kątem, żeby kolana jak najmniej wbijały mi się w oparcie przede mną. Laptop też trzymam pod kątem: jest na tyle wąsko, że nie da się na nim pisać tak, jak chciałby producent komputera i mój ortopeda.

Rany, jak ja tęsknię za S-730.

Autor Krzysztof Wojciechowicz
Krzysztof Wojciechowicz
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków