W najnowszym wywiadzie udzielonym Business Insiderowi prezes spółki Tomasz Kędzierski podkreślił, że środki z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) są kluczowe dla zrealizowania projektu produkcji w Jaworznie. Oprócz fabryki spółka planuje budowę centrum badań i rozwoju oraz stworzenie marki o europejskim zasięgu. Czyli już nie tylko klaster - polski samochód elektryczny jednak ma powstać.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoIzera jednak ma powstać, ale potrzeba 4,5 mld zł i partnera
Jak wskazał prezes Kędzierski w rozmowie z Business Insider Polska, projekt Izera obejmuje bardziej kompleksowe działania niż tylko uruchomienie produkcji pojazdów. Electromobility Poland zamierza zbudować centrum badawcze, w którym będą opracowywane technologie dedykowane samochodom elektrycznym.
Zbudujemy polską fabrykę samochodów elektrycznych, ale nasz projekt to coś więcej. Opracowaliśmy kompleksowy program na dziesięć lat, w ramach którego powstanie też centrum badań i rozwoju oraz europejska marka samochodów elektrycznych z centralą w Polsce
— powiedział w rozmowie z Business Insider Polska Tomasz Kędzierski.
Jak ma być zbudowana Izera?
Plan budowy pierwszej polskiej fabryki samochodów elektrycznych został podzielony na etapy. Prezes spółki wyjaśnił, że pierwsza faza zostanie sfinansowana z funduszy KPO, a kolejne etapy będą realizowane ze środków pochodzących z kredytów bankowych. ElectroMobility Poland współpracuje z chińskimi partnerami, dążąc nie tylko do pozyskania kapitału, ale przede wszystkim do zdobycia nowoczesnych technologii, które pozwolą na wyróżnienie polskiego samochodu elektrycznego na rynku europejskim.
Izera. Ile pieniędzy do tej pory wyrzucono w błoto?
Spółka EMP pokusiła się o analizy dotychczasowych wydatków związanych z projektem polskiego samochodu elektrycznego. Wydano na niego setki milionów złotych. Część z tych pieniędzy nie zostało utracone bezpowrotnie, bo spółka jest dziś wyceniana na kilkaset milionów. Ale sam prezes przyznaje, że 244 mln zł zostały utracone bezpowrotnie.
Co składa się na tę stratę? Wszystko, co nie ma już szans, by przydało się przy wejściu na rynek. Chodzi przede wszystkim o inwestycję w platformę, design i technologie, które się zestarzały. Wprowadzenie na rynek samochodu z trzyletnim opóźnieniem to przepis na katastrofę. To połowa sprzedaży jednej generacji pojazdów. Niektóre elementy są nam niepotrzebne – mamy zupełnie inny rynek i nową sytuację
- powiedział Kędzierski.
Z wywiadu można wywnioskować, że wszyscy w spółce doskonale wiedzieli, że z zabezpieczonym finansowaniem nie ma szans na wybudowanie fabryki i produkcję Izery. Działania, które prowadzono, miały przyciągnąć partnerów, co się udało - w końcu chińskie Geely weszło we współpracę i sprzedało swoją technologię EMP. Technologię, która jest już dziś przestarzała, bezużyteczna z punktu widzenia tego projektu. Liczono, że na Izerę znajdą się nowe środki; że zaangażowanie wielkiego partnera będzie wystarczającym argumentem dla spółki w rozmowach z przedstawicielami rządu o kolejnych transzach finansowania. Że uda się pozyskać zaplanowane środki z KPO, bo presja będzie na tyle duża, że nikt nie ośmieli się tych środków zablokować. A jednak tak się stało.
Co NIK twierdziła o Izerze?
To wynika wprost z głośnego raportu NIK, która sprawdzała EMP. Spółka wywiązywała się ze swoich obowiązków względem inwestorów (państwowych spółek energetycznych i budżetu państwa) - to fakt. Zdaniem kontrolerów błędem było jednak rozpoczynanie działalności bez zabezpieczenia całego finansowania dla projektu. Całego, a nie transz dla poszczególnych etapów. I to można wyczytać w wywiadzie dla BI — spółka dryfowała, bo nie miała pieniędzy na kolejne etapy. Nie mogła pójść do przodu. Lawirowała i wciąż lawiruje.
Bez względu na to, czy spółka pozyska 4,5 mld złotych, o które wnioskuje, czy ich nie pozyska, to miejmy nadzieję na jedno: że ten cyrk wokół Izery wreszcie się skończy. Trzeba teraz podjąć decyzję — albo w lewo, albo w prawo.