"Robię tak od lat, bo nie mam innej możliwości wjazdu na swoje podwórko" — tłumaczy pan Henryk w rozmowie z "Radiem Wrocław". Jak wyjaśnia, każdorazowo zatrzymuje się tylko na moment, żeby otworzyć bramę wjazdową. Stara się przy tym nie blokować przebiegającej obok ruchliwej ul. Ziemowita. W ostatnim czasie ktoś zrobił zdjęcia jego stojącego przed wjazdem na posesję auta, a następnie przesłał je na policję. Funkcjonariusze uznali, że zatrzymanie pojazdu na chodniku, przed przejściem dla pieszych, stanowi naruszenie przepisów. "Naliczono mi 12 wykroczeń, doliczono 24 punkty karne i chcą mi zabrać prawo jazdy" — wyjaśnia 75-latek.
Czytaj także: Pan Jacek nie może zaparkować przed własnym domem. "Przy własnej posiadłości mam kłopoty z prawem"
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPoznaj kontekst z AI
Pan Henryk jest w trakcie leczenia nowotworu. Sam dojeżdża do szpitala
Sprawa ma dla mieszkańca Legnicy szczególnie dramatyczny wymiar. Mężczyzna od czterech lat walczy z nowotworem i sam dojeżdża na terapię do szpitala. Utrata prawa jazdy oznaczałaby dla niego poważne utrudnienia w leczeniu. "Funkcjonariusze nie chcieli słuchać naszych wyjaśnień" — mówi "Radiu Wrocław" pani Krystyna, żona pana Henryka. Opowiada, że 75-latek był wzywany na policję zaraz po wzięciu chemii. Był w złym stanie, a przesłuchanie miało dodatkowo go wyczerpać.
Czytaj także: Radny PiS zaparkował na miejscu dla niepełnosprawnych. "Mom przywalić panu?" [WIDEO]
Auto miało zatrzymywać się na chodniku wielokrotnie
Jak przekazało Radio Wrocław, z policyjnych ustaleń ma wynikać, że auto pana Henryka zatrzymywało się na chodniku przed przejściem dla pieszych kilkukrotnie, w ciągu niecałych 15 min. Funkcjonariusze mieli nie przyjąć tłumaczeń, że nie ma innej drogi na posesję. Dziennikarze czekają na komentarz legnickiej policji w tej sprawie.
Czytaj także: Przyjechał do szpitala po pomoc. Dostał pięć mandatów. "Serca nie mają"