• Aż 87 proc. ropy, która trafiła do Polski w ciągu ostatnich 20 lat pochodziło z Rosji
  • Po pierwszych informacjach o rosyjskiej inwazji ceny paliw na światowych giełdach gwałtownie wzrosły – cena baryłki ropy po raz pierwszy od 2014 r. wyraźnie przekroczyła barierę 100 dolarów
  • Wzrost cen ropy naftowej wpłynie zarówno na ceny benzyny i oleju napędowego, jak i na cenę LPG, bo to ostatnie paliwo też jest produktem ubocznym rafinacji ropy naftowej
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

W ciągu ostatnich miesięcy ceny paliw nieustannie rosły. Ulga dla konsumentów, którą spowodowały obniżki cen na stacjach, wywołane tymczasowym obniżeniem opodatkowania paliwa, tylko na krótko odsunęła widmo drożyzny na stacjach. W najbliższych tygodniach ceny wszystkich paliw mogą rosnąć jeszcze szybciej niż dotychczas, a dokładnych skutków gospodarczych wojny w Ukrainie nie da się na razie przewidzieć.

Warto jednak wiedzieć, że Polska od lat kupuje większość ropy naftowej z Rosji. Według danych z raportu Forum Energii, aż 87 proc. ropy, która trafiła w ciągu ostatnich 20 lat do polskich rafinerii, pochodziło właśnie stamtąd. Nie jest już wprawdzie tak źle, jak było np. w 2000 r., kiedy to aż 93 proc. sprowadzanej ropy stanowił surowiec z Rosji – teraz udział importu z Rosji jest wyraźnie niższy, w 2020 r. było to 65 proc., pozostała część ropy sprowadzanej ropy pochodziła m.in. z Arabii Saudyjskiej (ok. 15 proc.), Kazachstanu (ok. 11 proc.), Nigerii (ok. 6 proc.), Norwegii (ok. 2 proc.).

Część polskich, ale też i niemieckich rafinerii jest w praktyce uzależniona od dostaw rosyjskiej ropy płynącej rurociągiem "Przyjaźń". Zresztą nie kupujemy z Rosji wyłącznie "surowej" ropy do przetworzenia w rafineriach – kupujemy też gotowy olej napędowy. Rosyjski Diesel stanowi ok. 63 proc. importu tego paliwa do Polski.

Kurs ropy Foto: Business Insider
Kurs ropy

Z punktu widzenia interesów politycznych, znaczne ograniczenie importu paliw z Rosji byłoby wskazane, bo to właśnie dochody ze sprzedaży surowców energetycznych są źródłem finansowania agresywnej polityki militarnej Rosji. Tyle że odcięcie się od dostaw paliw ze Wschodu może okazać się fatalne w skutkach dla europejskiej gospodarki.

Dla Polaków wzrost cen paliw na światowych rynkach może się okazać szczególnie dotkliwy, bo złotówka jest bardzo słaba. W czasach kryzysu wielu woli przechowywać oszczędności w pewniejszych walutach, a to dodatkowo powoduje jej spadek wartości do franka szwajcarskiego, euro czy dolara.

Wojna w Ukrainie. Gaz znowu drożeje

Fatalnie wygląda też sytuacja na rynku gazu ziemnego – ten surowiec nie jest wprawdzie w Polsce wykorzystywany w znacznych ilościach jako paliwo do pojazdów, ale jest u używany do ogrzewania budynków, ale także do produkcji AdBlue – dodatku niezbędnego dla nowoczesnych diesli. Tylko w ciągu pierwszych godzin od ogłoszenia informacji o wkroczeniu wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy, gaz ziemny na europejskich giełdach podrożał o ok. 30 procent! Już wcześniej, przez i tak ekstremalnie wysokie ceny tego surowca, w wielu krajach występowały poważne problemy z dostępnością AdBlue! Rosjanie mogą odpowiedzieć na sankcje gospodarcze ze strony państw europejskich właśnie poprzez wpływ na rynek gazu ziemnego. W wielu krajach, w miarę postępującej "dekarbonizacji" gospodarek w ostatnich latach wyraźnie zwiększało się zużycie głównie rosyjskiego gazu.

Czas zatankować do pełna?

Niemal na pewno w najbliższym czasie paliwa wyraźnie zdrożeją, przy uwzględnieniu pesymistycznych scenariuszy trzeba się wręcz liczyć z problemami z ich dostępnością. Tankując auto do pełna, na pewno nie popełnimy błędu. To samo może dotyczyć w dłuższej perspektywie AdBlue. Warto też pamiętać, że Ukraina jest jednym z największych światowych eksporterów surowców wykorzystywanych także przez przemysł motoryzacyjny – m.in. rud żelaza, a także przetworzonej stali, ma też olbrzymie złoża tytanu i niezwykle poszukiwanego teraz litu (m.in. do akumulatorów). Oznacza to, że po kryzysie na rynku podzespołów elektronicznych, teraz to wojna w Ukrainie może prowadzić do kolejnych gigantycznych zawirowań na światowym rynku motoryzacyjnym.