Rosyjska drogówka, która najwyraźniej zbadała już wcześniej tę sprawę, potwierdziła, że maszyna spadła z wojskowego transportu. Jak podaje PAP, komentarz władz brzmiał następująco: "Policja drogowa potwierdziła, że wojskowym "wypadł czołg", który "leży na drodze", i poinformowała, że podczas upadku maszyny nikt nie został poszkodowany. Przy upadku pojazd przewrócił się i upadł tak, że wieżyczka czołgu leży na ziemi, lufa opiera się o asfalt, a dno pojazdu wraz z gąsienicami znalazło się na górze. Wielu kierowców przejeżdżających obok aut nie mogło się oprzeć chęci sfotografowania czołgu, porzuconego samotnie na trasie wjazdowej do miasta Jużnosachalińsk - głównego ośrodka regionu".

Sytuacja bardzo niecodzienna, więc nic dziwnego, że wielu kierowców zatrzymywało się nieopodal i robiło zdjęcia wywróconej maszynie. W sieci pojawiły się także nagrania wideo przedstawiające czołg po dachowaniu.

Nie obyło się także bez żartobliwych komentarzy. "Czołg leży bezradnie i nie może wstać, jak wielu z nas w poniedziałek rano" - tak incydent skomentował niezależny portal "Meduza".

Jaki był powód tego niecodziennego wypadku? Najprawdopodobniej bardzo prozaiczny - transport, który przewoził maszynę, pewnie nie dysponował sprzętem, za pomocą którego można by ją łatwo odwrócić na gąsienice, więc czołg pozostawiono na drodze, licząc, że zostanie odpowiednio wcześniej zauważony przez jadących drogą kierowców.