Globalny kryzys ekonomiczny jest bez wątpienia powodem ciężkiej zapaści, w jakiej znajduje się rynek motoryzacyjny.
Już kolejny rok producenci nie odnotują zysku, co nie napawa optymizmem. Ale trzeba sobie powiedzieć, że nie są bez winy. O ile bowiem można zrozumieć, że są niszowe modele, które nie przynoszą firmom zysku, to o czym świadczy sytuacja, w której model niedrogi, popularny i mający być siłą napędową marki, jest równocześnie modelem przynoszącym stratę?
Nad statystykami pochyliła się redakcja "The Economist" i opublikowała szokujące dane. Oto dziesięć samochodów, które w ostatnich latach przyniosły największe straty ich producentom. Zapraszamy do galerii zdjęć.
Galeria zdjęć
10. Renault Vel Satis: Produkowana w latach 2001 - 2009 ekscentryczna limuzyna Renault na szczęście nie sprzedawała się dobrze. Każdy z 64 tysięcy wyprodukowanych egzemplarzy przynosił bowiem stratę 18700 euro, co przełożyło się na stracone 1 mld 200 mln euro na produkcji tego modelu.
9. Audi A2: Bardzo drogie i bardzo małe auto z lat 2000 - 2005, które miało być wyrazem postępu przez technologię (nie można było nawet otworzyć w nim maski, bo wszystko miał robić serwis). Do tego postępu Audi dokładało niemal pół ceny - 7500 euro do egzemplarza. A ponieważ A2 było mocno promowane, to i sumaryczna strata była wysoka: 1 mld 330 mln euro.
8. Renault Laguna: Francuzi poprawili w Lagunie III większość błędów z poprzednich modeli (i wprowadzili szereg nowych). To, czego nie udało im się poprawić, to zyskowność modelu. I choć wydaje się to niewiarygodne, popularne auto klasy D przynosiło rok do roku stratę - im bardziej było popularne, tym większą. Do jednego egzemplarza Renault dokładało wprawdzie umiarkowane 3500 euro, jednak niemal pół miliona wyprodukowanych sztuk złożyło się na wynik 1 mld 540 mln euro straty.
7. Jaguar X-Type: To auto było skazane na porażkę, co przyznali ostatnio nawet szefowie Jaguara. Sztucznie doprawiony i tandetnie polukrowany Ford Mondeo nie miał szans na rynku mimo ogromnego wysiłku marketingowego. Do każdego wyprodukowanego X-Type'a Jaguar dokładał 4700 euro. W sumie przygoda z nieudanym modelem kosztowała Jaguara 1 mld 700 mln euro.
6. Bugatti Veyron: Tego się spodziewaliśmy, ale nie spodziewaliśmy się skali problemu. Ultrasamochód, jakim jest Veyron to pojazd typowo wizerunkowy dla koncernu Volkswagena. Ten wizerunek jest dla firmy tak ważny, że sprzedaje Bugatti daleko poniżej kosztów produkcji. Jak daleko? Na każdym egzemplarzu Volkswagen jest stratny 4 620 000 euro! I nie ma już znaczenia, że Bugatti wyprodukowało ich raptem niecałe 500 egzemplarzy, bo strata koncernu VW na Veyronach to 1 mld 700 mln euro.
5. Mercedes klasy A: Pierwsza próba sięgnięcia w dół rynku wykonana przez Mercedesa i od razu fatalne konsekwencje. Auto poległo w teście łosia - co spowodowało konieczność seryjnego wyposażenia go w układ kontroli stabilności ESP i podniosło koszty produkcji. Strata na jednym egzemplarzu wynosząca 1450 euro wydaje się niewielka, ale Mercedes zrobił ponad milion sztuk pierwszej generacji klasy A, co oznaczało dla niego stratę wynoszącą 1 710 mln euro.
4. Peugeot 1007: Teoretycznie dobry pomysł: podwyższone, łatwe w manewrowaniu i parkowaniu miejskie auto, korzystające z technologicznego zaplecza koncernu PSA i wyposażone w kilka pomysłowych rozwiązań. Jednym z nich były przesuwane drzwi – zarówno lewe jak i prawe. Dodać należy, że innych drzwi w tym samochodzie nie było. Nie było również zainteresowanych kupnem 1007, którego nie można było otworzyć gdy wyczerpał się w nim akumulator. Wyprodukowanie auta kosztującego 12 000 euro kosztowało Peugeota 27 tysięcy, co oznaczało stratę 15 000 euro na sztuce. Ten imponujący wynik przyćmiewa jednak strata całkowita: na projekt 1007 Peugeot wyrzucił w sumie 1 mld 900 mln euro.
3. Volkswagen Phaeton: Absurdalne marzenie Ferdinanda Piecha, szefa koncernu VW, który postanowił zbudować limuzynę doskonałą, po czym przykleić jej na grillu znaczek jednej z najpopularniejszych i najbardziej plebejskich marek świata, czyli Volkswagena. Rezultatem była dwunastoletnia katastrofa modelu biznesowego VW Phaetona. Kosztujące przeciętnie 70 tys. euro auto kosztowało ponad 100 000 euro w produkcji. Projekt, którego jedynym sensownym wynikiem było opracowanie podstaw Bentleya Continentala, dzielącego z Phaetonem płytę podłogową, silnik i większość elementów mechanicznych, przyniósł stratę minimalnie tylko mniejszą od 2 miliardów euro.
2. Fiat Stilo: W roku 2001 Fiat zapowiedział, że wypuści model, który raz na zawsze zdetronizuje VW Golfa. Osiem lat zajęło Włochom zorientowanie się, że trudno jest konkurować z liderem rynku, jeśli się nie zarabia na własnym produkcie. Wprawdzie nie dokładali do Stilo zbyt wiele (raptem 2730 euro do egzemplarza), ale przy produkcji liczącej 770 tys. sztuk, zebrało się w sumie 2 mld 100 milionów euro straty.
1. Smart ForTwo: Można nie zgadzać się co do koncepcji Smarta. Nie każdemu przypadnie do gustu maleńkie, wyłącznie miejskie autko, nawet jeśli doskonale się je parkuje i świetnie nim manewruje po zatłoczonych ulicach. Błogosławieństwem i przekleństwem Smarta było powiem to, że macza w nim palce Mercedes. A to oznacza ogromne koszty produkcji, spełnianie za wszelką cenę najsurowszych kryteriów bezpieczeństwa i absurdalne pomysły na cenę samochodu rozmiarów połowy przeciętnego kompaktu. O ile wszyscy doceniamy bezpieczeństwo, o tyle reszta argumentów Smarta nie pozwoliła mu stać się zyskownym przedsięwzięciem. Do każdego egzemplarza Mercedes (firma przestała być joint-venture Swatcha i Daimlera w 2000 r., stając się wyłączną własnością Mercedesa) dokładał 4500 euro. Między 1997 a 2006 rokiem strata wyniosła astronomiczne 3 mld 350 milionów euro.