dochodzi w wyniku wymuszenia pierwszeństwa, 11 proc. ma miejsce, gdy kierowcy nie ustępują pierwszeństwa pieszym, 9 proc. to efekt źle wykonywanych manewrów, jak cofanie, omijanie czy skręcanie, 8 proc. zdarza się podczas wyprzedzania, a 7 proc. powodują pijani kierowcy. Od 11 lat ginie na naszych drogach co roku od 6 do 8 tys. osób. Dla porównania w 1999 r., kiedy u nas zginęło w wypadkach drogowych 6730 osób, w Austrii było 1079 ofiar, w Czechach 1455, w Danii 514, w Finlandii 431, w Hiszpanii 5738, w Holandii 1090, w Luksemburgu 58, w Norwegii 304, w Szwajcarii 583, w Szwecji 580, na Węgrzech 1306, a w Wielkiej Brytanii 3564. Większe żniwo niż u nas śmierć zebrała we Francji - 8487 zabitych i w Niemczech - 7772 ofiar. Tylko że we Francji jeździło 25 mln samochodów, a w Niemczech 42 mln. U nas tylko 9 mln. Statystycznie więc byliśmy znacznie "lepsi".Według wstępnych danych, które uzyskaliśmy w Komendzie Głównej Policji, w 2001 r. na naszych drogach doszło do 53 246 wypadków, w których zginęło na miejscu 4377 osób, a 68 316 zostało rannych. Zaznaczono nam jednak, że to jedynie dane wstępne, które zawsze są niższe od ostatecznych. Jest więc źle, mimo iż od 1997 r. liczba ofiar śmiertelnych spada.
Szaleńcy-straceńcy
Najwięcej, bo 31 proc. wypadków, jest efektem brawury, do 22 proc.