• Podczas pandemii dużo mniej osób korzysta z taksówek
  • Jak taksówkarze zabezpieczają swoje samochody? Nie tylko dezynfekcja, pojawiają się też przegrody
  • Czy koronawirus wyznaczy nowe standardy przewozu osób?

Przejście na zdalną pracę i promowane w całym kraju hasło #zostańwdomu były zabójcze również dla taksówkarzy, którym z dnia na dzień zniknęli klienci. Jak dowiedzieliśmy się w jednej z największych ogólnopolskich korporacji Ele Taxi, w najgorszym dla branży przewozowej momencie pandemii obroty spadły aż o 90 procent. Oznacza to, że tysiące mikroprzedsiębiorców, bo do takiej grupy zaliczyć trzeba taksówkarzy, którzy w większości przypadków są samozatrudnieni, przestało praktycznie zarabiać. Ich dochody stopniały, a raty leasingowe, koszty stałe i wydatki domowe pozostały na tym samym poziomie.

O taksówkarzach zapomnieliśmy

Dziś w środowisku taksówkarzy słychać słowa rozczarowania, że o ile wszyscy przez ostanie tygodnie martwili się o fryzjerów, kosmetyczki i restauratorów, o nich całkowicie zapomniano. Jak sami podkreślają, im nikt nie zabronił pracować, ale co z tego, jeśli nie wiele osób chciało korzystać z ich usług. Powodem głównie był strach przed zarażeniem. Strach, który rozlał się nie tylko na klientów, ale i na samych taksówkarzy. W końcu w normalnych warunkach to oni mają styczność z wieloma osobami każdego dnia i to na małej powierzchni, jaką jest kabina samochodu.

Czy koronawirus wyznaczy nowe standardy przewozu osób?

Pomysłów na zminimalizowanie zakażenia, ale głównie strachu przed korzystaniem z taksówek, jest kilka. Większość korporacji i firm zajmujących się przewozem stara się pilnować, aby taksówkarze i pasażerowie jeździli w maseczkach, żeby w każdym aucie był płyn do dezynfekcji rąk, a pasy i klamki aut były odkażane po każdym przejeździe.

Ele Taxi zapewnia także kierowcom dostęp do ozonatorów – każdy kierowca może podjechać do siedziby firmy i zdezynfekować w ten sposób swój samochód. Urządzenie takie ma też pojawić się na postoju pod lotniskiem Chopina w Warszawie, które po otwarciu będą obsługiwać jej kierowcy.

Z kolei platforma Free Now postawiła głównie na przegrody oddzielające pasażerów od kierowcy. Operator twierdzi, że już 3000 współpracujących z nią kierowców zamontowało takie przesłony, co stanowi 80 proc. aktywnej obecnie floty. W aplikacji firmy pojawiła się też opcja „Lite + Screen”, dzięki której można zamówić przejazd z przezroczystą przesłoną w aucie.

Polskie przesłony – nie są tanie, więc trafiają głównie na eksport

Firma Carpol, która zaczęła na dużą skalę produkować specjalne przegrody do samochodów, założyła nawet stronę bezpieczna-taksówka.pl. Okazuje się, że chętnych jest sporo. Na początku oferowano tylko poliwęglanowe przegrody do najpopularniejszych taksówkarskich samochodów, tj. do Toyot Auris, Pirus i Corolli, ale oferta szybko się rozrosła. Dziś firma produkuje już przesłony pasujące do 42 różnych modeli aut osobowych. Jak powiedziała nam Anna Liszewska, wiceprezes zarządu firmy Carpol, zdarzały się nawet sytuację, kiedy klienci przyjeżdżali do nich z drugiego końca Polski, żeby mogli zdjąć wymiary i wyprodukować przegrodę dostosowaną do ich auta.

Z drugiej jednak strony część taksówkarzy twierdzi, że są one za drogie, szczególnie teraz gdy borykają się oni z brakiem klientów. Koszt przesłony to 550 zł. Dlatego wielu z nich wybiera tańsze uniwersalne rozwiązania z foli lub plexiglasu. Tańszych producentów rekomenduje swoim kierowcom także Ele Taxi. Carpol z kolei broni się, że ich produkty, w przeciwieństwie do konkurencyjnych rozwiązań, dostosowane są pod wymiary konkretnego modelu auta, co zapewnia lepszą ochronę, ale także zwiększa koszty wytworzenia. Poza tym przegrody te mają być bezpieczniejsze podczas wypadku (aktualnie trwa procedura ich homologacji) i mają zapewnić nie tylko ochronę przed wirusem, ale także przed napadem – poliwęglanowej osłony nie da się przeciąć nożem ani rozbić młotkiem.

Prawda jest jednak taka, że większe zainteresowanie polskimi przegrodami z Carpolu widać za granicą naszego kraju niż nad Wisłą. Blisko 80 proc. produkcji podwarszawskiej firmy trafia aktualnie na eksport.

Taksówkarze stają się kurierami

Wiele korporacji i firm pośredniczących w przewozach osób zaczyna szukać nowych pomysłów na zarabianie. Coraz częściej widać reklamy namawiające do korzystanie z taksówek jako kuriera. Co prawda takie zlecenia taksówkarze przyjmowali także przed wybuchem epidemii, ale wtedy stanowiły one zdecydowanie ich działalność poboczną.

Dziś na stornach firm można znaleźć oficjalne cenniki na takie usługi. Taki kurs jest szybszy niż klasyczny kurier, ale także droższy, bo trzeba zapłacić kilometrówkę oraz drobną dopłatę za wyjście kierowcy z taksówki – w iTaxi jest to od 5 do 10 zł. To nie jedyne usługi, jakie oferują taksówkarze. Można u nich w ten sposób zamówić także zakupy spożywcze. Jak sami podkreślają, to alternatywa dla sklepów działających w sieci, które nie są w stanie przerobić spływających do nich zamówień.

Czas pokaże, czy to chwilowy trend, mający na celu przetrwanie tych trudnych czasów, czy przewóz osób czekają poważniejsze zmiany, i to nie tylko te sanitarne.