To nie żart. Japończycy chcą połączyć ze sobą samochody na całym świecie. I to bez wyjątku. Już za trzy lata każda nowa Toyota sprzedana w Japonii i w USA będzie połączona z globalną platformą komunikacyjną GCP. A docelowo także wszystkie pozostałe auta i to bez względu na to czy sprzedane w RPA, Senegalu, Francji, Peru, Polsce czy Kazachstanie. Tak przynajmniej obiecuje Sandy Lobenstein, wiceprezes Toyota Connected.

Możemy sobie zadawać pytanie – po co? Japończycy mają już gotową odpowiedź napisaną przez specjalistów od marketingu: „by klienci mieli zapewnione usługi, dzięki którym będą mogli wzbogacić swoje życie i lepiej przywiążą się do marki”. Piękne. Nawet Apple może się uczyć.

To nie jest koniec wspaniałych haseł. By zrealizować swoje wizje koncern powołał do życia nową spółkę o całkiem wymownej nazwie: Toyota Connected. Partnerem i mniejszościowym udziałowcem jest amerykański Microsoft, który ma zapewnić odpowiednie wsparcie techniczne. Misją nowej firmy jest „uwolnienie człowieka od tyranii technologii, dzięki czemu życie connected ma być wzbogacone o ludzkie doświadczenia”. Brzmi obiecująco. Ale co z tego będzie miał przeciętny nabywca Corolii, Priusa, Camry, Aurisa czy Rav4? Cóż, przede wszystkim to, co pojawia się w markach premium – więcej usług dopasowanych na miarę. Ich próbkę już mogą poznawać Amerykanie kupujący najnowszą wersję Camry.

Nowa Toyota Camry wzorem konkurentów takich jak OnStar ma mieć zapewnioną łączność z konsultantem, który w każdej chwili może udzielić pomocy. Prócz rozwiązania dla leniwych czyli wyszukiwania miejsc POI i innych ciekawych lokalizacji pojawi się automatyczne powiadomienie o wypadku. I coś co może ucieszyć hejterów: tele-diagnostyka i przekazywanie danych o stanie auta do autoryzowanego serwisu. Wiceprezes Toyota Connected obiecuje, że rozwiązanie ma skrócić czas oczekiwania na części zamienne i zapewnić święty spokój właścicielom aut. Czyżby do tej pory go nie mieli?

Bez cienia złośliwości można jednak przyjąć inne obietnice. Toyota Connected ma zapewnić odpowiednią komunikację na całym świecie. Bez względu zatem na to, czy świeżo zakupioną Camry poruszamy się po USA lub Japonii czy też sprowadzamy ją do Europy, to dostęp do usług ma być docelowo taki sam. W tym celu firma rozszerzyła współpracę z japońską firmą telekomunikacyjną KDDI Corporation (zapewnia łączność dla systemu telematyczna Toyota G-Book i Lexus G-Link w Japonii). Wszystko po to, by zyskać możliwość współpracy z ponad 600 operatorami sieci telefonicznych (telekomy) na całym świecie.

Możliwości wykorzystania globalnej łączności są ogromne. W grę wchodzi łatwiejsze aktualizowanie map, wzajemne dzielenie się samochodem (usług car sharingu), automatyczne wykrywanie zagrożeń i powiadamianie innych użytkowników czy komunikowanie z miejską infrastrukturą (np. sygnalizacja świetlna) oraz wyposażeniem inteligentnych domów. Oczywiście wszystko będzie użyteczne tylko wówczas, gdy będzie zapewniona odpowiednia łączność, a sieć telekomunikacyjna nie będzie przeciążona. Toyota i na taką ewentualność się przygotowuje. Firma wspólnie z amerykańskim specjalistą Kymeta Corporation pracuje nad własnym systemem łączności satelitarnej. Ot, tak na wszelki wypadek.

Na koniec pozostaje pytanie bez odpowiedzi – ile zapłaci przeciętny Smith, Kruger czy Kowalski za święty spokój i komfort łączności z globalną platformą? Bo w to, że jego rachunek będzie regularnie obciążony za określone usługi trudno wątpić. Kupno samochodu to dopiero początek wydatków. Dobrze wiedzą o tym nie tylko w Toyocie, ale także we wszystkich koncernach samochodowych na całym świecie.