Rosyjska fabryka Toyoty już nie wznowi działalności. Japończycy uznali (w oficjalnym komunikacie podkreślono, że decyzji nie podjęto pochopnie), że czas zakończyć produkcję samochodów na lokalny rynek. W zakładach w Sankt Petersburgu wytwarzano dwa modele — Camry i RAV4 specjalnie dla wschodniej klienteli.

Produkcję aut, jak i dostawy modeli produkowanych poza Rosją wstrzymano tuż po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wówczas tłumaczono ją przerwą w dostawach kluczowych materiałów i części. Przez pół roku nie udało się rozwiązać problemu z dostawami. Co więcej, Toyota przyznała, że obecnie nie widzi żadnych przesłanek, by w przyszłości ponownie rozpocząć produkcję aut w Rosji. Stąd także decyzja, by zmniejszyć zatrudnienie (przez pół roku Toyota zachowała swój personel w Rosji) i wypłacić sowite odprawy (według magazynu "Za rulem" pracownicy otrzymają nawet równowartość rocznych pensji).

W rosyjskich mediach decyzja o zamknięciu fabryki została przyjęta dość spokojnie. W przeciwieństwie do innych marek, które wcześniej opuściły Rosję, nie grożono zajęciem majątku i innymi konsekwencjami prawnymi i finansowymi. Wspomniano, że pozostałe niekompletne auta zostały rozebrane, by zachować rezerwę części zamiennych na wypadek roszczeń gwarancyjnych.

Nie zabrakło także dość lakonicznego komunikatu o opracowywaniu możliwych scenariuszy rozwoju zakładu (o takich wspomina branżowy serwis autostat.ru). Takie ponoć powstają przy współpracy władz miast i rosyjskiego ministerstwa przemysłu i handlu. Czy zatem czeka nas reaktywacja Moskwicza nie tylko w dawnych moskiewskich zakładach Renault, ale w fabryce Toyoty w Sankt Petersburgu?