- W okolicach Świebodzina policjant jadący do domu dostrzegł samochód jadący zygzakiem
- Do policjanta po służbie, który próbował zatrzymać pijanego kierowcę, po chwili dołączył jeszcze jeden policjant po służbie
- Ostatecznie trzy samochody – w tym wezwana policyjna załoga interwencyjna – próbowali zatrzymać uciekającego pijanego kierowcę
Znaki dawane światłami nie zdały się na nic, więc policjant wyprzedził "krzywo" jadący pojazd, włączył światła awaryjne i próbował go łagodnie wyhamować. To na nic, bo kierowca tamtego pojazdu wykonał udany manewr wyprzedzania poboczem i próbował odjechać.
Ilu jest tych policjantów "po służbie"?
Tymczasem dziwną sytuację dostrzegł inny policjant przejeżdżający tą drogą – po chwili we dwóch próbowali zmusić pijanego kierowcę do zatrzymania się: jeden blokował drogę i zwalniał, drugi uniemożliwiał pijanemu wyprzedzenie policjanta jadącego z przodu.
Na scenie pojawił się wreszcie wezwany radiowóz z policjantami będącymi na służbie – i w trzy samochody próbowali zablokować uciekiniera. A żarty się skończyły – pijany kierowca już na serio próbował uciekać – z dużą prędkością wjechał na pas awaryjny, a następnie zjechał w polną drogę.
Osobowe auto, nierówna droga i pijany kierowca – to na dłuższą metę nie mogło się udać: auto wpadło w poślizg i wjechali w gęste krzewy.
Miał dwa promile. Wytłumaczył, dlaczego
To był pechowy dzień dla 35-latka, który po "zaparkowaniu" w krzakach został wyciągnięty z samochodu i przebadany na okoliczność upojenia alkoholowego. Wydmuchał dwa promile alkoholu... Wytłumaczył, że wsiadł pijany za kierownicę, bo tego dnia stracił pracę.
Teraz grozi mu także utrata wolności – za taką jazdę grozi mu do 3 lat więzienia, a oprócz tego konfiskata samochodu.
Nawet wyższa kara – do 5 lat więzienia – grozi mu za sprowokowanie pościgu.