Jak poinformowała PAP w środę rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Makowie Mazowieckim podkom. Monika Winnik, w sobotę rano policja otrzymała zgłoszenie o kradzieży samochodu marki Land Rover z jednej z prywatnych posesji w gminie Szelków. Samochód nie był zamknięty, a w środku znajdowały się kluczyki oraz dokumenty. Z podwórka zniknął też rower.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Mundurowi odnaleźli jednoślad na sąsiedniej posesji. Jak się okazało, za kradzieżą stał 34-latek, mieszkaniec tej samej gminy. "Mężczyzna chciał jechać do kolegi, dlatego ukradł rower. Kiedy okazało się, że w kołach nie było powietrza, wrócił po auto, bo widział, że samochód nie był zamknięty, a w środku znajdowały się klucze" – przekazała rzeczniczka.

Z ustaleń policji wynika, że 34-latek udał się skradzionym autem do kolegi, 43-letniego mieszkańca tej samej gminy. Mężczyźni wybrali się na przejażdżkę po okolicy. Prowadzili na zmianę, mimo że obaj mieli dożywotni zakaz kierowania pojazdami. Auto zostało odnalezione w okolicach Warszawy.

Policjanci najpierw zatrzymali 43-latka, a dzień później jego 34-letniego znajomego. Mężczyźni usłyszeli zarzuty kradzieży samochodu oraz kierowanie nim pomimo sądowego zakazu. Za kradzież pojazdu grozi kara do pięciu lat więzienia. Natomiast złamanie zakazu prowadzenia pojazdów zagrożone jest karą pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

autorka: Ilona Pecka