Ledwie 14 kg waży rosyjski dron wojskowy Orłan-10. Na pokładzie próżno o zaawansowaną technikę, nie licząc cywilnej lustrzanki Canon przymocowanej rzepami i zabezpieczonej klejem szybkoschnącym czy plastikowej butelki na paliwo z misternie zabezpieczonym korkiem (niewielki łańcuszek chroni przed zgubieniem korka). W ręce ukraińskich żołnierzy trafił jeden egzemplarz, który rozebrano, by poznać tajniki rosyjskiej techniki.

W sieci krąży film z przejęcia kolejnego drona Orłan-10. By przechwycić bezzałogowy aparat latający rosyjskiej armii, nie trzeba wyrafinowanego uzbrojenia. Ukraińskiemu żołnierzowi wystarczyły sprawne ręce.

Zanim jednak zaczniecie na dobre żartować z rosyjskiej techniki, warto przybliżyć sam sprzęt i jego możliwości. Ukraińcom udało się przechwycić drona w fazie lądowania (stąd otwarty spadochron). Rosjanie najwyraźniej mieli sporego pecha, gdyż spadochron utknął na linii energetycznej, a sam dron znajdował się tuż nad ziemią. Konstrukcja płatu okazała się na tyle delikatna, że podczas zdejmowania żołnierz połamał skrzydło. Ale i tak to cenna zdobycz.

Otwartą kwestią pozostaje, dlaczego dron utknął na linii energetycznej. Można tylko spekulować, że sprzęt wymknął się spod kontroli (według serwisu Defence24 promień misji to ok. 100-120 km) lub skończyło się paliwo. Ukraińcy jednak mają czym się chwalić.