Znacie ten motyw z filmów, w którym rodząca kobieta jest wieziona przez męża samochodem do szpitala? Film jednak ma napisany scenariusz, który zazwyczaj doprowadza bohaterów do szpitala. W rzeczywistości scenariusz dla pewnej pary był nieco inny. Dziecko tak się spieszyło na ten świat, że urodziło się na fotelu samochodu – Suzuki Swifta.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Nie zdążyli do szpitala, więc urodziła w aucie

To prawdziwa historia, w dodatku pochodząca z Polski. Opowiedział ją dla Suzuki Polska Tadeusz Noworyta, szczęśliwy dziadek dziecka, które przyszło na świat 27 grudnia 2022 r. właśnie w aucie tej japońskiej marki.

Pan Tadeusz wspomina, że podczas podróży do szpitala rodzicom zepsuło się auto, dlatego natychmiast podjęto decyzję, by przyszły dziadek przyjechał autem swojej żony, właśnie Swiftem, po rodzącą kobietę. Czas jednak płynął nieubłaganie i gdy Pan Tadeusz zdołał dojechać do zepsutego pojazdu, przesadzono ciężarną do Suzuki i para ruszyła w dalszą drogę do szpitala, a poród się zaczął.

Pan Tadeusz z Suzuki Swiftem, w którym odebrano poród Foto: Suzuki
Pan Tadeusz z Suzuki Swiftem, w którym odebrano poród

Trzeba przyznać, że samochód miejski nie jest najwygodniejszym miejscem do przyjmowania porodu, jednak czasu na wybrzydzanie nie było. Przyszły tata odsunął więc fotel pasażera maksymalnie do tyłu i zrobił to, co do niego należało w tamtym momencie — odebrał poród.

Swift stał się czymś więcej niż tylko autem po tej sytuacji

Emocje po narodzinach w głosie dziadka słychać było nawet miesiąc po zdarzeniu. Właśnie wtedy cała historia wyszła na jaw. Dziecko urodziło się zdrowe i rozwija się prawidłowo. Syn miał się urodzić w nieco innych warunkach. Para planowała mało stresujący basen i niewielką liczbę osób asystujących. Cóż, asystentów rzeczywiście wielu nie było, ale zamiast basenu było wnętrze Swifta. Jak się okazuje, wystarczająco przestronne, by odebrać poród.

Pan Tadeusz dodaje, że przed porodem był to ulubiony samochód jego żony, babci dziecka. Po sytuacji z 27 grudnia, jak powiedział, "ta porodówka na czterech kołach stała się czymś wyjątkowym dla naszej całej rodziny".

Nie ma się czemu dziwić, po takiej sytuacji małe Suzuki zapewne zostanie w rodzinie do swojego końca. Kto wie, być może za 18 lat stanie się własnością dziecka, które w nim przyszło na świat. Czyż nie byłoby to piękne podsumowanie tej historii?