Między betonowymi domami ciągną się asfaltowe serpentyny - niemalże każdy centymetr powierzchni tego miniksięstwa jest zabudowany. Cały kraj to obfitująca w zakręty trasa wyścigowa, która raz w roku przyjmuje wielki cyrk Formuły 1. Idealne warunki do testowania pojazdu, który matkę naturę traktuje jak... samoobsługową stację paliwową. 2,5 m kw. baterii słonecznych na dachu Venturi Eclectica łapczywie chwyta promienie słońca. Po godzinie w akumulatorach jest wystarczająca ilość energii do przejechania... 1 km. Występujące jako wyposażenie opcjonalne 3 wiatraki w ciągu 8 godzin są w stanie wytworzyć prąd potrzebny do przejechania 15 km. Jeśli noc będzie wietrzna, rano pod drzwiami będzie stało w pełni "zatankowane" auto. Bilans ekologiczny tego 22-konnego samochodziku jest nad wyraz korzystny, bo w przeciwieństwie do innych pojazdów elektrycznych energia napędzająca nie pochodzi z węglowych lub atomowych elektrowni. Venturi chce sprzedawać rocznie 200 takich "wietrznych" aut. Cena pojazdu wynosiłaby w przeliczeniu ok. 110 tys. zł. Zainteresowani jazdą próbną muszą udać się do Monako. Jeśli plany firmy się powiodą, sprzedaż w następnych latach ma rosnąć, a cena spadać - nawet do ok. 70 tys. zł. "Mamy już 30 zamówień" - mówi rzeczniczka prasowa Marianne Hollande. Klienci to przede wszystkim hotele i firmy, które chcą umieścić na Eclecticu swoją reklamę, a ten samochód nadaje się do tego jak żaden inny - pod kasynem w Monte Carlo przechodnie zapominają o Ferrari i Rolls-Royce'ach. Niczym helikoptery krążą z aparatami wokół Venturi. Turyści ze wszystkich stron robią fotografie, przy czym auto z tyłu i przodu wygląda niemalże identycznie. Poza obrębem mającego 1,95 km2 księstwa możliwości Eclectica są raczej skromne. Zasięg 50 km wystarczy, by dojechać na pole golfowe lub zrobićrundkę po sklepach, ale o pozamiejskich (lub tym bardziej autostradowych) wypadach mowy być nie może. Taka jest pojemność akumulatorów. Za to osiągający maksymalnie 50 km/h Eclectic robi duże zawirowania powietrza, a do wnętrza dociera ożywczy zefirek, czasem niestety też spaliny. Drzwi? W aucie zamontowane jest coś na kształt namiotowych zasłonek na suwak. Ale przy przyspieszaniu ten ważący zaledwie 350 kg 3-osobowy pojazd pozostawia w tyle wiele klasycznych samochodów. Jak we wszystkich "elektrowozach", siła napędowa nie ma żadnych pośredników i trafia od razu na koła. Tylko przy "wspinaczce" pod Casino Monte Carlo Venturi zmienia się w małego zawalidrogę - maksymalne 27 km/h to niezbyt oszołamiająca prędkość. Ale podczas zjazdu ze wzniesienia radość z jazdy powraca, bo bardzo bezpośredni układ kierowniczyi wąskie opony powodują, że czujemy się niemalże jak w gokarcie. Dlatego właśnie szef Venturi Gildo Pastor równie chętnie jeździ Eclectikiem, co swoim służbowym, 8-cylindrowym Venturi GT3. Jego pojazdy mają bowiem przede wszystkim dawać odpowiednią dawkę emocji. "Nie jesteśmy firmą produkującą wyłącznie ekologiczne auta" - mówi Pastor. Dlatego powstał także Fetish - elektryczny samochód sportowy osiągający 160 km/h (zasięg 160 km). Cena? 350 tys. euro (ok. 1,3 mln zł)!
Venturi Eclectic - Na słońce i wiatr
Ciepły powiew wiatru porusza żaglówki na morzu. W Monako słońce jest jeszcze wysoko nad dachami wieżowców.