Pierwsza potężna akcja serwisowa Toyoty obejmująca rynki amerykańskie związana była z dywanikami, które w wielu przypadkach powodowały zablokowanie pedału gazu w pozycji wciśniętej i doprowadziły nawet do kilku wypadków śmiertelnych.

Ostatnio na jaw wyszedł inny problem związany z pedałem gazu, polegający na tym, że zwiększone tarcie elementów dźwigni powodowało zbyt wolne powracanie pedału do pozycji pierwotnej lub całkowite jego zablokowanie w pozycji wciśniętej. Ta akcja objęła zarówno Amerykę, jak i Europę.

Teraz okazuje się, że japoński rząd analizuje szereg skarg na problemy z hamowaniem w popularnym modelu hybrydowym Prius.

Te wnioski zawierają opis wypadku z lipca 2009 roku, w którym zawinić miały wadliwe hamulce. Pozostałe przypadki wystąpiły w okresie od grudnia 2009 do stycznia 2010 r. Ministerstwo ds. transportu poleciło Toyocie wnikliwe przeanalizowanie wszystkich wniosków.

Problem dotyczy modeli z Japonii i USA, ale producent nie ujawnia dokładnych liczb. Jedyne, co wiadomo, to to, że skargi zaczęły napływać pod koniec ubiegłego roku.

Wszystkie skargi dotyczą tego samego problemu, a związane są z hamowaniem na wyboistych lub oblodzonych drogach. Po naciśnięciu pedału hamulca samochód nie wytraca prędkości.

Amerykańskie stowarzyszenie NHTSA otrzymało ponad 100 skarg na wadliwe działanie hamulca, a w wypadkach z tym związanych obrażenia odniosło co najmniej kilka osób. W Japonii wniosków było do tej pory 14.

Jakby tego było Toyocie mało, amerykański departament ds. transportu przygląda się dokładnie elektronice modeli, w których może wystąpić zablokowanie pedału gazu. Rządowi specjaliści sprawdzają, czy problemy z elektroniką nie są drugim źródłem niezamierzonego przyspieszenia samochodu.

Jak wynika z nieoficjalnych źródeł, na które powołują się światowe media, niektóre przypadki nagłego, niezamierzonego przyspieszenia aut nie były spowodowane ani wadliwym dywanikiem, ani blokującym się pedałem gazu.

Czy problemy Priusa z hamowaniem oraz pozostałych modeli z elektroniką zostaną potwierdzone, dowiemy się zapewne w najbliższym czasie. Dla Toyoty oznaczałoby to jeszcze większe straty i poważny uszczerbek na opinii niezawodnej marki.