Nie oszukujmy się - standardowa wersja Maybacha ma więcej niż każdy człowiek potrzebuje do życia, przemieszczania się, a nawet do urządzenia bardzo kameralnego party wewnątrz - oczywiście przy użyciu zamówionych, pozłacanych kieliszków przechowywanych w podłokietniku. I te nie muszą być specjalnie zamawiane u tunera.

Budynki mającego siedzibę w Bottrop producenta już dawno nie przypominają manufakrury. Nic dziwnego. Do i z byle garażu nie mógł by wjechać i wyjechać jeden z najbardziej elitarnych samochodów świata. Na liście aut poddawanych profesjonalnemu tuningowi aut znajduje się bowiem Maybach. Zacznijmy jednak od tego co jest najważniejsze dla pasażera tego pojazdu - od wnętrza.

Brabus nie żałuje materiałów lepszych od fabrycznych. Wykończone w całości w skórze i alkantrze, zeszyte 1.2 kilometrami nici i wyposażone w monstrualne telewizory kusi do zamieszkania. Miejsce seryjnych monitorów o przekątnej 9 cali zajęły 11 calowe, które mogą błyskawicznie zmienić się w komputerowe ekrany. Cały system stanowi 80-gigabajtowy dysk podłączony do internetu przez W-LAN - 1.5-krotnie szybszy od łącza ISDN. Do obsługi z rozkładanych foteli służy bezprzewodowa klawiatura i takaż, optyczna mysz. Ale to każdy może nabyć w byle markecie.

Na szczęście bardziej wyszukanych wyróżników tej "karocy" nie brakuje. Cała porusza się na powietrznym zawieszeniu, niższemu od seryjnego o 15 milimetrów co w żaden sposób nie wpływa na komfort. Natomiast, szczególnie na polskich drogach, mogą nań odziaływać koła. Auto poruszające się na 21-calowych, polerowanych felgach obutych w gumy 285/40 R 21 z przodu i 325/35 R 21 (!) z tyłu, można by przyrównać czołgu na gąsiennicach. Bardzo szybkiego czołgu.

Standard: 5513 centymetrów sześciennych pojemności - tak, tu trzeba stosować rozwlekłe tłumaczenie - widlastego dwunastocylindrowca, który dzięki podwójnemu doładowaniu dostarcza 550 koni mechanicznych. Ale dlaczego się ograniczać? Brabus da Ci więcej! Jak? Powiększając do 6.3 litra pojemność, wydłużając średnicę i skok tłoka oraz przestawiając seryjną elektronikę. Proste.

Tym sposobem tylne koła wprawia w ruch 640 czarnych mustangów. Wystarczy by do 100km/h dojechać w 4,9 sekundy i podróżować z prędkością 300km/h (elektronicznie ograniczoną oczywiście). Do tego moment. Uwaga - 1026 Nm (przy jedynie 1750 obrotach silnika) - to niestety mniej niż 1250 Nm, które mają być dostępne w Bugatti Veyron, jednak i tak wystarczy by poruszyć niejedną szynę na przejeździe kolejowym.

W Polsce oczywiście... Producent jest bowiem otwarty na zamówienia z naszego kraju. Czy jest ktoś chętny na ponad 2.5-tonowy poduszkowiec-krążownik?