Przewożenie ładunków ponadnormatywnych nigdy nie jest proste i wiąże się z planowaniem, nocnymi przejazdami i dobieraniem trasy tak, by nie uszkodzić ładunku. Sam sposób transportu też może być specyficzny. Tak jest w przypadku wieży turbiny wiatrowej, której długość może sięgać nawet 100 m długości, a masa - 270 ton.

Tego rodzaju transport umieszczony jest na platformach z przodu i z tyłu wieży. Wszystko jest połączone z ciągnikiem. Taki też transport ostatnio uległ wypadkowi w Holandii na węźle autostrad A1 i A50 niedaleko miejscowości Apeldoorn. Element turbiny odłączył się od mocowania podczas pokonywania ślimaka na węźle.

W momencie, w którym przednia część wieży odłączyła się od platformy, cały ładunek wraz z tylną platformą stały się wolne, nie były z niczym połączone. Wypadły one z drogi, a wieża jeszcze spadła na jezdnię obok.

Sytuacja miała miejsce około godziny 2.30 w nocy, dzięki czemu nie było wtedy dużego ruchu, więc nikomu nic się nie stało. Nie wiadomo natomiast z jakiego powodu doszło do rozłączenia się wieży.

Wypadek tak dużego ładunku spowodował, że akcja ratunkowa również nie była prosta. Podniesienie wieży wymagało ściągnięcia dwóch dźwigów samobieżnych. Co więcej, po usunięciu tego wielkiego elementu, co zajęło kilka godzin, trzeba było naprawić straty w infrastrukturze. Te także były niemałe. Bariery energochłonne zostały pogniecione, a asfalt zniszczony. Drogowcy musieli wymienić co najmniej 25 m2 asfaltu, w który wbiła się wieża. Wszystko poszło sprawnie, jednak cała akcja i tak zajęła kilkanaście godzin, w ciągu których trzeba było liczyć się z utrudnieniami.