Logo
WiadomościAktualnościWładca pierścieni

Władca pierścieni

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Porsche 911, stan b. dobry, rocznik 1981, klimatyzacja, 48 tys.

Władca pierścieni
Zobacz galerię (4)
Auto Świat
Władca pierścieni

km, skóra, sportowy wydech, z powodów rodzinnych z ciężkim sercem sprzedam..." - to autentyczne ogłoszenie. Co prawda z Niemiec, ale być może takie problemy będą mieli także Polacy. A może jednak nie... Czasy się zmieniają. Dzisiejsi tatusiowie mają przynajmniej jeden problem mniej (jeśli tylko mogą sobie pozwolić na wydanie ponad 300 tys. złotych). Argumenty firmy Quattro z Neckarsulm trudno będzie raczej zbić: 450 koni z silnika V8 z podwójną turbiną, 560 Nm, napęd na obie osie. W 4,7 sekundy samochód rozwija 100 km/h, po 17,8 sekundy wskazówka na prędkościomierzu pojawi się w polu "200". Uchwyt Isofix do mocowania fotelika zyskuje wtedy całkiem inne znaczenia. RS 6 jest po RS 4 drugim modelem, który stawia firmę-córkę Audi na nogi, i pierwszym autem z czterema obręczami na wlocie do chłodnicy, które jest wyposażone w turbodoładowany silnik V8. "Naszym celem była nie tylko moc, ale też duży moment obrotowy" - mówi szef Quattro produkującego RS 6 Werner Frowein. To, co potrafi wyczynić z ważącym 1,9 tony nadwoziem przygotowany u angielskiego Coswortha 8-cylindrowy silnik, przechodzi wyobrażenia przeciętnego kierowcy samochodu. Już pierwszy rzut oka na przebieg krzywej momentu obrotowego pozwala przypuszczać, jakie moce są tu zmobilizowane. 560 niutonometrów jest powodem do dumy w aucie osobowym, ale jeśli taką wartość osiąga się już przy 1950 obrotach, wiele sportowych aut musi rzucić ręcznik na matę. RS 6 rozpędza się niezwykle dynamicznie, a siedzącemu za kierownicą wydaje się, że wszystkie (no, może prawie wszystkie) samochody na ziemi napędzane są silnikami od kosiarek. Trwającemu kilka sekund wyprzedzaniu towarzyszy pełny dźwięk silnika V8, a w żołądku pojawia się uczucie, które znamy z dzieciństwa, gdy otrzymywaliśmy upragnioną zabawkę. Gdy RS 6 stoi w garażu, w niedzielny ranek pojawiają się pomysły w stylu: przejazd do Berlina po Currywursta - przy okazji będzie można zrobić próbę na niemieckiej autostradzie, gdzie, jeśli znaki "nie chcą" inaczej, nie ma ograniczenia prędkości. Auto płynnie rozpędza się do 250 km/h i... na tym koniec. Producenci (z wyjątkiem Porsche) zdecydowali się na elektroniczne ograniczenie prędkości aut. Maniacy szybkości powiedzą z pewnością: "szkoda". Na trzypasmowej autostradzie samochód swobodnie rozpędziłby się do 300 km/h. Domorośli tunerzy mogą jednak się nie kłopotać - chip jest tak zabezpieczony, że łatwiej będzie się dostać do komputera Pentagonu - tak przynajmniej twierdzi producent. Skrzynia biegów do "potwora" została przejęta z 6-litrowego A8. Zmieniono jedynie czasy zmiany przełożeń (w RS 6 odbywa się to szybciej). Tiptronic rozpoznaje styl jazdy kierowcy i odpowiednio dobiera czas zmiany przełożenia na wyższe. Nawet na ostrych zakrętach system działa bez zarzutu i nie ma mowy o żadnej przypadkowej zmianie przełożenia. Kto nie ma ochoty posługiwać się dźwignią, może wybrać łopatki przy kierownicy podobne do tych, jakie mają zastosowanie w Formule 1. To, że samochód okazał się sporym "opojem" (18 litrów), przy takich osiągach nikogo nie powinno dziwić - gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Nikt o zdrowych zmysłach nie może wymagać, żeby auto z silnikiem 450 KM spalało 10 l/100 km. Duża moc jest wymagająca - jeśli nie podąża za nią doskonały układ jezdny, jest niewiele warta. Jeśli przekroczymy 200 km/h, a samochód prowadzi się tak, że dalsze przyspieszanie wymaga niebywałej odwagi, przyjemność z jazdy kończy się. W Audi RS 6 nie występuje objaw "spoconych rąk" - samochód tak łagodnie pokonuje zakręty, jakby prawa fizyki go nie dotyczyły. Mimo tego zachowania zapewnia komfort przynależny dostojnej limuzynie. Nie bez wpływu na to jest zastosowanie po raz pierwszy w Audi systemu DRC (Dynamic Ride Control). Urządzenie redukuje nurkowanie przy hamowaniu i nadmierne przechyły na zakrętach. Nowością jest to, że odbywa się to nie przy udziale elektroniki, a mechaniki. Amortyzatory są ze sobą połączone. Jeśli auto nurkuje przednim prawym kołem, tylne lewe nie unosi się automatycznie. Wynalazek nie jest zresztą patentem Audi. Po raz pierwszy zastosowała go Yamaha w swoich jednośladach. W środku Audi postawiło na znaną sobie perfekcję. Sportowe siedzenia Recaro pasują jak szyte na miarę buty. Materiały i ich spasowanie są na najwyższym poziomie, podobnie zresztą jak bezpieczeństwo. To, co firma Quattro wyprodukowała, jest najlepszym i najbardziej sportowym kombi na świecie. Więcej już chyba nie da się zrobić. Chyba że Porsche pewnego dnia wypuści 911 w wersji... kombi. Do tego czasu śmietankę będzie spijało Audi.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: